Raport „Uczniowie uchodźczy w polskich szkołach” przygotowało Centrum Edukacji Obywatelskiej, które przeprowadziło badanie w październiku ubiegłego roku.
Przeciążenie nauka i bariera językowa
Obraz, który się z niego wyłania jest pozytywny, ale problemów nadal jest sporo.
Uczniowie z Ukrainy podkreślają otwartość, życzliwość i indywidualizację w polskich szkołach. Jednocześnie mówią o stresie związanym z adaptacją w nowym środowisku, przeciążeniu nauką, trudnościach wynikających z bariery językowej, różnicach kulturowych i doświadczaniu ksenofobii.
Problemem jest separacja klas "cudzoziemskich" lub uczniów ukraińskich w jednej klasie. W efekcie tworzą się oddzielne społeczności - ukraińska i polska, co ogranicza przestrzeń na wzajemne poznanie i zrozumienie.
Oddziały przygotowawcze, choć spełniają ważną rolę, nie są wolne od wad. Duża liczba uczniów, brak integracji, oraz brak kontaktu z "żywym" językiem polskim mogą prowadzić do modelu separacyjnego zamiast integracyjnego – obawiają się badacze.
Poecamy
Asystentek jest za mało
Uczniowie ukraińscy różnią się stopniem zaawansowania w opanowywaniu języka polskiego. Choć zajęcia z języka polskiego są przez uczniów oceniane pozytywnie, to pojawiają się trudności związane z godzinami lekcyjnymi, brakiem odpowiednich nauczycieli oraz nauką w dwóch systemach edukacyjnych. W efekcie potencjał tych zajęć nie jest w pełni wykorzystywany.
Nauczyciele, choć na ogół pełni empatii i chęci niesienia pomocy, nie zawsze czują się przygotowani do pracy z klasami zróżnicowanymi kulturowo. Nic dziwnego – brakuje ogólnych wytycznych a konflikty związane z kwestiami narodowościowymi utrudniają skuteczną integrację.
W takiej sytuacji ważną role odgrywać miały Asystentki międzykulturowe. Niestety, brak stabilnego zatrudnienia i niewystarczająca liczba etatów utrudniają pełne wsparcie uczniów, co ogranicza skuteczność działań na rzecz integracji uczniów.
Gdzie są ukraińskie dzieci
Z informacji uzyskanych przez CEO wynika, że w Polsce nadal mieszka około 300 tys. dzieci, które przyjechały z Ukrainy. Aż 53 proc. z nich nie jest zarejestrowana w polskich szkołach. Władze nie mają informacji co się z nimi dzieje. Najprawdopodobniej większość z nich korzysta ze zdalnego kształcenia zorganizowanego przez ukraińskie władze oświatowe.
A jak wygląda sytuacja w naszym regionie. - Nie zbieramy takich informacji – mówi dyrektor wydziału edukacji przedszkolnej i podstawowej w bydgoskim Kuratorium Oświaty. - Mogę je posiadać jedynie organy prowadzące lub dyrektorzy szkół. Kiedy ministerstwo prowadziło monitorowanie, mieliśmy takie dane, w tej chwili nie prowadzimy takiej statystyki.
