- Niedawno pisaliście o fetorze w Buczku. Niestety, sytuacja nie uległa zmianie - informuje Czytelniczka. - W tej pięknej miejscowości, gdzie gnieździ się wiele gatunków ptaków i zwierząt, smród jest nie do wytrzymania. Proszę o zainteresowanie się tym problemem. Wygląda na to, że szefostwo biogazowni nic sobie nie robi z przepisów o ochronie środowiska. Nie wspomnę o tym, że wywozi się gnojowicę w upalne dni beczkowozami, które zalewają szosę. Tutaj nie da się żyć! Smród, fetor i nic więcej. Tymczasem mieszkają tu ludzie, którzy od zawsze dbają o ten piękny zakątek ziemi...
Znani, nieznani z Kujawsko-Pomorskiego. Jak dobrze ich znasz?
Problem gnojowicy, która przez lata była rozlewana na gruntach ornych w okolicach Gródka, Buczka i Krąplewic miał przejść do historii wraz z uruchomieniem bioelektrowni w Buczku. Niestety, w ostatnich miesiącach znowu zrobiło się głośno o smrodzie, który nie daje żyć mieszkańcom. Przyczyną były zmiany na rynku odnawialnych źródeł energii, zgodnie z którymi za zbycie gnojowicy trzeba zapłacić. Po negocjacjach, w które między Krąplewicami a Buczkiem włączyli się urzędnicy, firmy dogadały się i problem miał być zażegnany.
Po sygnale od naszej Czytelniczki Józef Gawrych, kierownik Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa w Starostwie Powiatowym w Świeciu poprosił Tomasza Jasińskiego, który zarządza bioelektrownią w Buczku, o wyjaśnienie sprawy:
„W ubiegłym tygodniu wywoziliśmy polepszacz gleby na pola rolników, którzy zebrali żyto na zielonkę. Po rozlaniu został zaorany - przykryty glebą. Byłem też na polu rolnika, bo prosił mnie o to pan Jerzy Lemańczyk z Urzędu Gminy w Jeżewie. Prawda jest taka, że polepszacz gleby ma swoisty zapach, a przy wyższej temperaturze powietrza być może jest bardziej intensywny. Faktem jest też to, że zaprzestaliśmy w chwili obecnej wywożenia. Nawożenie pól będzie wznowione jesienią, po zbiorach. Przypuszczam, że temperatura będzie niższa i warunki pogodowe pozwolą na to, aby nawożenie odbyło się w mniej uciążliwy sposób. Problemem jest to, że w chwili obecnej, kiedy temperatury są wysokie, zapachy są bardziej intensywne, co nie znaczy ze zmieniliśmy warunki procesu utylizacji odpadów. W moim mniemaniu sprawa dotyczy sytuacji, która już była. W chwili obecnej nie powinno być już problemów z naszej strony. Nie bez znaczenia jest również problem wywożenia odpadów przez naszych sąsiadów na pola, a obarcza nas się problemem.”
- W najbliższym czasie udamy się tam na kontrolę, bo chyba innego wyjścia nie będzie - zapowiada Józef Gawrych.