- Rok temu dostałam dyplom magistra i przeżyłam wielkie rozczarowanie - mówi Katarzyna Polak, absolwentka politologii. - Kompletnie nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić - dodaje. W końcu zdecydowała się na staż. Firma jednak upadła, a ona po raz drugi została na lodzie.
Nieco więcej szczęścia miała jej koleżanka ze studiów, Agnieszka Siemińska. - Zaczęłam pracować jako dziennikarka w agencji pijarowskiej - wspomina. - Nie chciałamjednak wykonywać tego zajęcia do końca życia. Tak bardzo marzyła mi się własna firma i bycie na swoim - dodaje. W międzyczasie zrobiła więc podyplomówkę z marketingu.
Pasja zwyciężyła
W kwietniu zapadła ostateczna decyzja. Połączyły siły i wspólnie założyły artystyczną pracownię papieru - Jaca Cards. - Pewnie, że na początku było nam bardzo ciężko. Nie miałyśmy praktycznie niczego. Ani pieniędzy, ani lokalu, a do tego strasznie bałyśmy się ryzyka - wspomina Agnieszka. - Ale co dwie głowy to nie jedna. Kasia wniosła pasję i nieprzeciętną smykałkę artystyczną, ja trochę doświadczenia - przez całe studia pomagałam rodzicom w prowadzeniu ich firmy - zdradza.
Dziewczyny szybko jednak uporały się z pierwszymi kłopotami. - Na wynajęcie pomieszczenia, gdzieś w centrum miasta, nie miałyśmy najmniejszych szans. Przerobiłyśmy więc jeden pokój w moim mieszkaniu na pracownię. Na razie musi nam wystarczyć - opowiada Agnieszka. W jego urządzeniu pomogła im rodzina i znajomi.- Ktoś dał szafkę, ktoś inny biurko - śmieją się. Sprawy finansowe powierzyły zaś inkubatorowi przedsiębiorczości, który działa przy Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy.
- Na początku każdy zarobiony grosz przeznaczałyśmy na inwestycje. W lipcu po raz pierwszy starczyło nam pieniędzy na wypłacenie sobie pensji - cieszy się Kasia.
Zaczęło się kalkulować
Pierwsze zyski zmotywowały je również do poszerzenia zakresu świadczonych przez firmę usług. Zaczęły sprzedawać nie tylko ręcznie robione zaproszenia, zawiadomienia, winietki, zawieszki, ale także dekoracje ślubne, kartki okolicznościowe i firmowe.
- Do każdego klienta staramy się podchodzić indywidualnie. Nawet jeśli nie ma on żadnego pomysłu, razem na pewno wymyślimy coś specjalnego - zapewnia Kasia. To ona zajmuje się wykonywaniem produktów. Klei, wycina, dobiera dodatki. Taki podział obowiązków nie jest jednak przypadkowy. - Zawsze lubiłam zajęcia plastyczne. Z przyjemnością sama robiłam kartki urodzinowe dla rodziny i przyjaciół - opowiada. Wszystkich nimi oczarowała. - Znajomi cały czas wiercili mi dziurę w brzuchu, żebym zaczęła je sprzedawać - przyznaje skromnie. Mimo, że sama jest jeszcze panną, modę weselną zna od podszewki - całe studia dorabiała sobie śpiewając na weselach.- Może kiedyś otworzymy centrum ślubne? - zamyśla się.
Kwestie marketingowe należą do Agnieszki. Jak twierdzi, najwięcej nauczyła się pracując w firmie swoich rodziców.
Tomasz Zawiszewski, zastępca dyrektora w Powiatowym Urzędzie Pracy przyznaje - Rzeczywiście wśród bezrobotnych z wyższym wykształceniem nadal przeważają humaniści. Niestety zapowiada się, że będzie ich jeszcze więcej.
Humanistów przybywa
Perspektywa trudności w znalezieniu pracy nie przeraża jednak przyszłych studentów. - Zdecydowanie nadal największym powodzeniem cieszą się kierunki humanistyczne i społeczne - stwierdza Tomasz Zieliński, rzecznik Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego.
- Najlepszym rozwiązaniem dla humanistów, którzy po studiach nie znajdą pracy w swoim zawodzie, jest przekwalifikowanie się. Własny biznes to pomysł trafiony w samą dziesiątkę - radzi Zawiszewski.
O przyszłość studentów i absolwentów kierunków humanistycznych dba także uczelnia. - Organizujemy dla nich targi pracy, kursy, warsztaty i przeprowadzamy wykłady - zapewnia Monika Puła z Biura Karier UKW.
