https://pomorska.pl
reklama

Nam strzelać nie kazano

Rozmawiał Kamil Kruszewicz
Rozmowa z byłym pracownikiem agencji ochrony

     - Dlaczego nie chce pan ujawnić prawdziwego nazwiska?
     - Poznałem to środowisko dość dobrze i wiem, na co je stać. Nie chcę ryzykować.
     - Ile lat przepracował pan w ochronie?
     - Dwa, później załamałem się psychicznie, na szczęście znalazłem inną pracę, która nie ma nic wspólnego z ochroną.
     - W jakich okolicznościach podjął pan pracę w agencji?
     - Tak jak większość, z przypadku. Nie mogłem w Bydgoszczy znaleźć pracy po technikum. Pobieżne badania lekarskie polegają na dość prostym teście na odporność psychiczną i pobieżnym badaniu. Przez takie sito przedostają się ludzie o odpowiedniej posturze i nie noszący okularów. Tylko tyle. Średnia intelektualna jest katastrofalna, podobnie zmysł etyczny, którego większość z kandydatów nie posiada.
     - Trudno w takim zawodzie oczekiwać, że będzie się wybierać kandydatów wśród nadwrażliwców. Tacy ludzie odsiewani są również w policji.
     - Problem w tym, że w agencji ochrony poziom stresu jest zbliżony do policyjnego, ale pracując w policji, człowiek ma poczucie, że jest nad nim wyższy szczebel, do którego można się odwołać. Policja gwarantuje swoim pracownikom opiekę psychologiczną, ochronę, szkolenia, czego w mojej firmie, a była to jedna z dużych firm ochroniarskich, nie uświadczysz. Poza tym w policji pracujesz w towarzystwie policjantów, tymczasem w firmie ochroniarskiej jest to nierzadko towarzystwo zwykłych bandytów.
     - Każdy kandydat na ochroniarza musi wylegitymować się zaświadczeniem o niekaralności.
     - Niekaralność nie jest świadectwem moralności. Wielu moich kolegów nie miało na koncie wyroku tylko dlatego, że nie zostali złapani. Wielokrotnie byłem świadkiem przypadków paserki wśród ochroniarzy. Kradziony sprzęt cieszył się dużym wzięciem. Kontakty ze światem przestępczym nikogo w środowisku nie dziwią. Tak samo jak kradzieże dokonywane przez ochroniarzy na "chronionych" przez nich obiektach lub imprezach.
     - Informował pan o tym przełożonych?
     - Żartuje pan. Taki raport zrobiłby ze mnie głupka. Zniszczono by mnie w firmie jako pracownika. Nikt nie ma interesu w tym, żeby wyciągać takie rzeczy na jaw. Najważniejsze, żeby było cicho i żeby kasa płynęła do firmy. Bo w gruncie rzeczy firmę, która wynajmuje ochronę i agencję interesuje to samo. Pracowałem na bardzo dużym obiekcie należącym do wielkiej firmy. Ta firma nie ma interesu w nagłaśnianiu różnych śmierdzących historii. Dlatego agencje zatrudniają byłych policjantów. W razie chryi byli gliniarze wiedzą jak rozmawiać z funkcjonariuszami, żeby nie nagłaśniać sprawy.
     - Zetknął się pan z takimi przypadkami?
     - Owszem. Dlatego mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że istotą ochrony jest gra pozorów. Odstrasza się drobnych złodziejaszków, ale duże kradzieże pozostają. Nikt z tego nie robi tragedii, bo i tak wyłuska się pieniądze od ubezpieczyciela. Nas, ochroniarzy, nikt z tego powodu nie gnębił.
     - Jak to możliwe, że dochodzi do kradzieży w strzeżonych obiektach?
     - Niech pan poświęci kiedyś jedną noc i poobserwuje ochroniarzy na dużym obiekcie. Regulaminowe obchody są fikcją. Ja z początku starałem się ten obowiązek wypełniać, natomiast później dostosowałem się do zwyczajów panujących w firmie i obiekt oglądałem raz na tydzień, choć teoretycznie codziennie powinienem większość czasu spędzać na patrolach. Warto dodać, że moja była firma uchodziła za jedną z najlepszych.
     - Ale sam pan przyznaje, że drobne kradzieże dzięki ochronie się eliminuje?
     - Odstrasza się złodziei z zewnątrz, a jeśli chodzi o pracowników, to w zakładach w których pracowałem (nie we wszystkich) panowała cicha umowa. Gdy ktoś czegoś potrzebował, brał sobie, bo ochroniarze też bywali w potrzebie. Jeszcze raz podkreślam, że u większości moich kolegów podejście do cudzej własności było, nazwijmy to, bardzo luźne. Dzięki takiemu układowi można było wyposażyć się w wiele rzeczy przydatnych w domu, nawet w paliwo i przewody elektryczne.
     - Kadra zarządzająca wiedziała o tym procederze?
     - Proszę zrozumieć, że to naprawdę nikogo nie obchodzi. Na początku mnie to zdumiewało, bo jeśli zliczyć wszystkie drobiazgi, urosną z nich wielkie kwoty, później zrozumiałem, że moloch rządzi się swoimi prawami. Na przykład fikcją był zakaz spożywania alkoholu w miejscu pracy. W końcu ochroniarz również za kołnierz nie wylewa (nie stroni też od jazdy po pijanemu), więc zasada jest taką, żeby się nie czepiać.
     - Użył pan kiedyś broni?
     - Nie i całe szczęście, bo byłbym do tego zupełnie nieprzygotowany, to samo zresztą ze zwykłą interwencją. Egzamin państwowy polega na strzelaniu do tarczy, podczas gdy rzeczywiste zagrożenia nie mają z tym nic wspólnego. Poza tym - na egzaminie najwięcej punktów dostaje się za celny strzał w korpus albo w głowę. Tymczasem zgodnie z regulaminem powinienem celować w nogi. Firma nie interesowała się szkoleniem pracowników. Samoobronę można ćwiczyć samodzielnie, ale trudno w ten sposób ćwiczyć użycie broni w naturalnych warunkach.
     - W ostatnich latach w Polsce zdarzyło się wiele przypadków ciężkich naruszeń prawa przez ochroniarzy. Dlaczego tak się dzieje?
     - Agencje ochroniarskie to beczka prochu - za 700 złotych nie można zatrudnić rozsądnego człowieka, który w razie potrzeby zasłoni cię własnym ciałem i zabezpieczy twoje mienie. Człowieka, który będzie żył w ciągłym stresie. Wystarczają jednak tym, którzy traktują pracę w ochronie jako sposób na dorobienie sobie w inny sposób. Nie chciałbym, żeby ochraniali mnie tacy ludzie, musiałbym wynająć ochroniarzy, którzy by mnie przed nimi chronili.

Biznes

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Czerwcowa waloryzacja emerytur - jest nowy wskaźnik. Tak urosną świadczenia od lipca

Czerwcowa waloryzacja emerytur - jest nowy wskaźnik. Tak urosną świadczenia od lipca

Wyjmij z lodówki i podlej hortensje. Ogród utonie w kwiatach. Oto trik na kwitnienie!

Wyjmij z lodówki i podlej hortensje. Ogród utonie w kwiatach. Oto trik na kwitnienie!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska