Do jednego ze sklepów spożywczych przy ul. Kaliskiej we Włocławku wszedł młody mężczyzna. Wykorzystał fakt, że ekspedientka zajęta była obsługą klientki. Capnął kilka paczek cukierków i uciekł.
Ekspedientka powiadomiła o kradzieży pracowników ochrony. "Ochroniarze" przyjechali , ale po rabusiu nie było już śladu, więc rozejrzawszy się odjechali. Niestety, spokojnie było tylko przez kilka minut.
Kilka minut później do sklepu wszedł ten sam mężczyzna. Oprócz sprzedawczyni w sklepie nie było już nikogo. Mężczyzna trzymając nóż w ręku zażądał od niej wydania pieniędzy.
Kobieta zachowała zimną krew. Nie dała się sterroryzować. Nie spełniła żądania rabusia. Zaczęła krzyczeć, wzywać pomocy. Złodziej widząc, że łatwo nie pójdzie, wystraszył się i uciekł. Wybiegając ze sklepu w koszu na śmieci zostawił nóż.
O napadzie kobieta natychmiast powiadomiła policję. Mundurowi szybko podjęli działania. - Opis wyglądu sprawcy, jego zachowania pozwoliły policjantom na wskazanie potencjalnego sprawcy - mówi nadkomisarz Małgorzata Marczak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji we Włocławku.
Okazało się, że przypuszczenia policjantów były trafne. Rozejrzeli się i zatrzymali młodego mężczyznę, który wcześniej połakomił się na cukierki i przyszedł do sklepu z nożem po pieniądze.
Napastnik to 27-letni mężczyzna. Wszystko wskazuje na to, że był pod wpływem narkotyków. Od razu trafił on do policyjnego aresztu. O jego dalszym losie zdecyduje włocławski sąd. Za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.