Przegrywaliśmy już 1-2, ale pokazaliśmy charakter. Zmiennicy doprowadzili do tie-breaka, ale potem coś znów się zacięło i to nasi zachodni sąsiedzi mogli triumfować.
Mecze z gospodarzami nigdy nie są łatwe. Tym bardziej, że Niemcy udowodnili już szybciej, że są w doskonałej dyspozycji pokonując dość gładko faworyzowanych Serbów. Obie ekipy przed rozpoczęciem piątkowego meczu miały zapewniony awans do 1/2 finału. Gra toczyła się o to, żeby nie trafić tam na Francję, zespół mistrzów Europy i zwycięzców Ligi Światowej, grający obecnie świetną siatkówkę. Udało się to Niemcom. W sobotę o 16.30 zagrają z Rosją, zespołem nie bez problemów.
W pierwszym secie nasi grali koncertowo. Klasą samą dla siebie był Mateusz Mika, który atakował bezbłędnie, ale inni dzielnie go wspierali. W drugiej odsłonie nasza gra się jednak posypała. Do nieskuteczności w ataku doszły problemy z przyjęciem zagrywki. Niemcy się rozkręcili i byli bardzo niebezpieczni. Mimo, że oszczędzany był ich lider Gyorgy Grozer, który wyszedł w „szóstce”, ale szybko usiadł na ławce rezerwowych. Antiga, w obliczu niemocy podstawowych do tej pory graczy, postawiła zmienników i ci odpłacili mu się dobrą gra. Świetną partie rozgrywali Rafał Buszek i Wojciech Żaliński. Bardzo dobrze radzi sobie również w ataku Dawid Konarski. Fabian Drzyzga dostał w końcu więcej minut i trzeba przyznać, że wypadł, przynajmniej, dobrze. Od połowy ostatniej partii coś jednak wybiło nas z uderzenia i nie znaleźliśmy sposobu na powrót do dyspozycji z czwartego seta.
- Może i nie chcieliśmy trafić na Francję w półfinale, ale jakie to teraz ma znaczenie? - mówił po spotkaniu środkowy bloku Mateusz Bieniek. - Musimy z nimi wygrać, żeby w niedzielę móc bić się o awans. Jutro się okaże, kto jest lepszym zespołem. Też mamy swoje atuty.
W podobnym tonie wypowiadał się Wojciech Żaliński, debiutant w reprezentacji. Dla niego ten mecz był szczególny, bo w piątek obchodził urodziny.
Polska - Niemcy - kwalifikacje do IO [zdjęcia]
- Prezent może i wymarzony, że znalazłem się na boisku, zabrakło tylko zwycięstwa – mówił mając swoje pięć minut w mix-zonie. - Wiedzieliśmy, że żeby wygrać ten turniej trzeba będzie Francję i tak pokonać. Trzeba zrobić wszystko, żeby tak właśnie było w półfinale. Awans jest w naszych rękach.
Trener Stephane Antiga stanie w sobotę oko w oko ze swoimi rodakami. - Te mecze zawsze są dziwne – mówi nasz szkoleniowiec. - Ale zdążyłem już przywyknąć. Zawsze toczymy z nimi wyrównane boje, często pięciosetowe. Może się okazać, że tie-break zadecyduje i w sobotę.
Jedno jest pewne: wsparcia naszym zawodnikom z trybun nie zabraknie. Polacy opanowali Berlin i zostaną tutaj do końca weekendu. Musimy wygrać przynajmniej jeden z dwóch pozostałych meczów, żeby nie wypaść z gry o igrzyska. Czwarte miejsce w tym turnieju zamknie drogę do Rio de Janeiro i będzie katastrofą dla dyscypliny. Panie poległy gładko w Ankarze. Miejmy nadzieję, że ich losu ni podzielą panowie,