Dawid Ignaczak - zwycięzca programu Got To Dance - Tylko Taniec
- Ciągle jestem w szoku - przyznaje Dawid Ignaczak, włocławianin, który w piątek wygrał polsatowski program "Tylko taniec". - Nie wierzyłem, że wejdę do dogrywki razem z formacją "Top Toys" - przyznaje. - To było jak sen!
Doping nad dopingi
- Niewiele pamiętam z tego występu, to były wielkie emocje. Doping miałem też potężny. Doszło do tego, że chciano moich kolegów, którzy krzyczeli "Dawid! Dawid!" wyrzucić ze studia. Zagłuszali wszystkich! - śmieje się dziewiętnastolatek. Pytany o to, co zrobi z nagrodą - 100 tys. zł - zapewnia, że przede wszystkim wspomoże rodziców. - Od kiedy mama choruje potrzeb jest wiele, więc teraz będę mógł się wykazać - dodaje. - Na pewno wyremontujemy mieszkanie. Część pieniędzy chcę po prostu zaoszczędzić.
Przeczytaj także:Dawid Ignaczak z Włocławka wygrał program "Got To Dance Tylko Taniec" i 100 tysięcy złotych [wideo]
Dawid chce też realizować swoje marzenia. Jedno wiąże się z zaproszeniem, jakie dostał od Krystyny Mazurówny, legendarnej tancerki, jurorki programu "Tylko taniec", mieszkającej we Francji.
- Pojadę do Paryża - cieszy się Dawid. - Nigdy nie byłem jeszcze za granicą. Może uda mi się nawiązać kontakt z braćmi Larrym i Laurentem Bourgeois, moimi idolami. Ucząc się sam poppingu miałem ich za wzór.
TANIEC DAWID IGNACZAKA W SIEDZIBIE REDAKCJI GAZETY POMORSKIEJ WE WŁOCŁAWKU - kliknij tutaj
- Tak, jestem szczęśliwy - przyznaje chłopak. - Do wylewnych raczej nie należę, ale powiem, że dzięki tej wygranej uwierzyłem w siebie i w ludzi, którzy mi pomogli. Dziękuję wszystkim, dziękuję "Gazecie Pomorskiej". Jesteście wielcy!
Najpierw był apel
Wszystko zaczęło się od e-maila, jaki dotarł do redakcji "Pomorskiej" od Marleny Szczerbiak: "Witam, piszę w imieniu mojego brata ciotecznego. Dawid wystąpił w programie "Tylko taniec" i dotarł do półfinału. Nie jest osobą majętną i do tego ma bardzo chorą mamę, ale też i wielki talent. Czy bylibyście państwo chętni, żeby pomóc mu w jakikolwiek sposób? Bardzo mi na tym zależy".
Jak się okazało, Dawida wspierała nie tylko pani Marlena. W naszej redakcji zjawił się z tatą, przyrodnią siostrą, wujkiem oraz ze swoją dziewczyną. Opowiedział wówczas o tym, że taniec jest dla niego wszystkim, że na ćwiczenia poświęca cały swój czas. To, że dotarł do półfinału programu już było dla niego jak cud. - Ale teraz, oprócz mojego tańca muszę mieć jeszcze SMS-y od widzów. To one zadecydują o tym, czy przejdę dalej - mówił w redakcji. A my, chcąc pomóc chłopakowi, widząc entuzjazm i wsparcie od rodziny, zaapelowaliśmy do Czytelników, aby te SMS-y wysyłali. No i nadszedł półfinał...
ZOBACZ WIDEO ROZMOWĘ Z DAWIDEM IGNACZAKIEM PRZED PÓŁFINAŁEM
Co za nerwy!
- Przed półfinałem denerwowałem się strasznie - wspomina Dawid. - Najgorzej było tuż przed wejściem na scenę. Założyłem słuchawki, słuchałem muzyki, starałem się nie myśleć, co za chwilę będzie. A potem po prostu nie wierzyłem, że to się stało, że ludzie głosowali!
Nie ma na bilet
Tuż przed finałem Marlena Szczerbiak znów napisała: "Już nie wiem, jak mam prosić o pomoc dla Dawida. Tyle żeśmy już od ludzi dostali wsparcia. Ale chłopak nie ma nawet na bilet..." I znów odwoływaliśmy się do serc naszych Czytelników, mm-kowiczów oraz tych, którzy zaglądają na www.pomorska.pl, gdzie zamieszczaliśmy wszystkie informacje i filmiki o Dawidzie. Na apel odpowiedziało wiele osób. Włocławianie oferowali, że podwiozą chłopaka do Warszawy, do redakcji przynosili też pieniądze. W sumie udało się nam zebrać 588 zł. SZCZEGÓŁY ZBIÓRKI
Ach, ten finał!
- Siedzieliśmy wszyscy dosłownie przyklejeni do telewizora - opowiada Urszula Ignaczak o tym, co działo się w ich domu w ostatni piątkowy wieczór.
- Tego, jak Dawid w finale rzucił się z radości na scenę, nigdy nie zapomnę - mówi wzruszona. - Po werdykcie chyba w całym bloku nas słyszano! Przypomniałam sobie te chwile, kiedy Dawid ćwiczył w domu. Odsuwał ławę i pytał, czy chcę popatrzeć, jak tańczy. A ja mu odpowiadałam: - To dawaj, synku!
Dawid dziś przyjeżdża do domu. - Czekam z niecierpliwością, żeby go uściskać, ucałować - wyznaje pani Ula. - I powiedzieć, że to jest jego szansa, powinien ją jak najlepiej wykorzystać. Chcemy, żeby zaczął się uczyć w jakiejś szkole ponadgimnazjalnej. Dał nam słowo!