Od 1 września dyrektorzy szkół mogą zatrudniać asystentów nauczycieli w klasach I-III oraz asystentów wychowawców świetlicy. W jakim celu? Bo dzięki temu najmłodsi, a zwłaszcza sześciolatki, mają dobrze poczuć się w szkole i łatwiej pokonać ewentualne trudności. - Uważam, że to bardzo dobry pomysł - mówi pani Agnieszka z Bydgoszczy, której sześcioletni syn rozpocznie we wrześniu naukę w pierwszej klasie. - Dla tak małego dziecka przejście z przedszkola do szkoły to ogromny stres i wielkie przeżycie. A nauczyciel nie ma tyle czasu, aby zajmować się każdym uczniem z osobna. Dlatego taki ktoś, jak asystent bardzo by się przydał. Cieszyłabym się, gdyby taka osoba była w klasie mojego synka.
Przeczytaj także: Zdolne sześciolatki radzą sobie w szkole
Pensję płaci gmina
Na razie jednak nic nie wskazuje na to, aby asystenci pojawili się choćby w pierwszych klasach. Powód? Brak pieniędzy. Asystenci - z wykształceniem wyższym i przygotowaniem pedagogicznym - mają być zatrudniani przez gminę na podstawie umowy o pracę. Ich etat ma wynieść 40 godzin tygodniowo, a wynagrodzenie nie może być wyższe niż to, które otrzymuje nauczyciel dyplomowany. Pensję muszą zapewnić im samorządy.
Gminy mówią jednak wprost: nie mamy za co zatrudniać asystentów. - Nie zaplanowaliśmy takich wydatków w tegorocznym budżecie, ponieważ stanowisko asystenta zostało powołane dopiero w tym roku. Przedtem nikt o nim nie słyszał - mówi Iwona Waszkiewicz, dyrektor Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Owszem, dyrektorzy szkół dopytywali, czy zamierzamy zatrudniać asystentów nauczycieli, ale na razie nie ma takich możliwości.
- Być może pojawią się fundusze unijne na ten cel, a może zostaną zwiększone środki dla klas I-III - zastanawia się Iwona Waszkiewicz. Tak stało się w przypadku klas integracyjnych. Zatrudniamy w nich nauczycieli wspomagających i sprawdza się to bardzo dobrze.
- Gdybyśmy otrzymali od rządu pieniądze na zatrudnianie asystentów, moglibyśmy rozważyć taką możliwość - mówi również Janusz Pleskot, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Torunia. - Najlepsza byłaby dotacja celowa. Sami nie mamy jednak żadnych dodatkowych funduszy.
To się nie opłaca
Jednak, jak zauważa Janusz Pleskot, stanowisko asystenta nauczyciela nie jest wcale idealnym rozwiązaniem.
- W przyjmowaniu asystentów do szkół nie widzę żadnej korzyści dla gminy - mówi dyrektor. - Asystenci nie mogą sami odbywać zajęć, a jedynie wspierać nauczycieli w ich prowadzeniu. Dotyczy to również pracy w świetlicy. Wolałbym więc zamiast asystenta przyjąć drugiego nauczyciela, bo ma on uprawnienia, aby samodzielnie poprowadzić zajęcia i zaopiekować się dziećmi. Zatrudnianie asystentów to podwójne koszty dla gminy.
Przeciwko wprowadzeniu stanowiska asystenta od początku protestowały oświatowe związki zawodowe. ZNP twierdził, że to kolejny krok rządu w kierunku likwidacji Karty Nauczyciela.