https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie było żadnego molestowania

Andrzej Bartniak
Roman Babiński  dyrektor Gimnazjum Publicznego w Warlubiu  Molestowanie seksualne to kolejny modny  temat. Obawiam się, że coraz częściej będą  wyolbrzymiane sytuacje, tak naprawdę, mające  niewiele wspólnego z tym zjawiskiem. Przesada  może być równie groźna, jak niedostrzeganie  pewnych problemów, od których z pewnością nie  zamierzamy tuszować.
Roman Babiński dyrektor Gimnazjum Publicznego w Warlubiu Molestowanie seksualne to kolejny modny temat. Obawiam się, że coraz częściej będą wyolbrzymiane sytuacje, tak naprawdę, mające niewiele wspólnego z tym zjawiskiem. Przesada może być równie groźna, jak niedostrzeganie pewnych problemów, od których z pewnością nie zamierzamy tuszować.
Jeden z drugoklasistów molestował swoją koleżankę, a jego koledzy robili w tym czasie zdjęcia...

Do incydentu, o którym od kilku dni jest głośno nie tylko w Warlubiu, doszło w ubiegłym tygodniu, w środę. Ale sprawa wyszła na jaw dwa dni później, gdy w szkole pojawiała się gimnazjalistka wraz z matką, której zwierzyła się z tego, co się stało podczas zajęć wyrównawczych z matematyki. W ich trakcie, na kilka minut z sali wyszła nauczycielska, w tym czasie jeden z chłopaków, zachował się w sposób naganny. Jaki? Krążą różne opisy. Ten najbardziej drastyczny mówi o zdartej siłą odzieży i próbie gwałtu.

Zdarta odzież

Roman Babiński, dyrektor Gimnazjum w Warlubiu, z niedowierzaniem słucha tych historii. - Nie mam pojęcia kto wymyśla te absurdy - podkreśla? - Doszło do sytuacji, która nie powinna mieć miejsca, ale wyglądała ona zupełnie inaczej. Nie ma mowy żadnym zdzieraniu odzieży, a tym bardziej próbie gwałtu - zaznacza. - Proszę się zastanowić, w jaki sposób mogłoby dojść do czegoś podobnego w ciągu najwyżej trzech minut? - poddaje w wątpliwość plotkę krążąca po wsi. - Po drugie, gdyby rzeczywiście miała miejsce jakaś szamotanina z pewnością, po powrocie do klasy zauważyłaby to nauczycielka. Tymczasem cała szóstka, bo tyle osób znajdowało się na sali, spokojnie rozwiązywała zadania.

Nie popadajmy w paranoję

Co zatem się stało w czasie zajęć. - Chłopak pociągnął koleżankę z klasy za ramiączko od stanika - tłumaczy Babiński. - Nie podlega wątpliwości, że przekroczył granicę intymności, ale z drugiej strony nie popadajmy w paranoję i doszukujmy się wszędzie molestowania. Młodzież w tym wieku, czasami w ten sposób okazuje zainteresowanie.

Kara

Niemniej sprawę potraktowano bardzo poważnie. Jeszcze w piątek wezwano do szkoły rodziców prowodyra całego zajścia oraz kolegów, którzy obserwowali to. Główny winowajca został karnie przeniesiony do innej klasy. Pozostali otrzymali nagany.

- Nie zamierzaliśmy nagłaśniać tej sprawy, bo taka była wola rodziców dziewczyny - mówi Babiński. - Poza tym w takich przypadkach, najbardziej cierpi ofiara, która spotyka się z niezdrowym zainteresowaniem.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska