Z podobną sytuacją zmierzyła się emerytowana mieszkanka Wałkowisk (gmina Osie). Wymieniono jej licznik na nowy i od tego czasu nie otrzymała żadnego rachunku. Wreszcie pojawił się inkasent, który nie był w stanie spisać stanu z nowego urządzenia.
- Bałam się, że kwota do zapłaty rośnie i będę miała kłopot z jej spłatą. Dla mnie 150 zł za prąd to spora suma. Nie chciałam, żeby zamieszanie z licznikiem zrujnowało mój skromny budżet - tłumaczy kobieta.
Emerytka zgłosiła się do punktu obsługi klientów Enei w Świeciu. Niczego jej nie wyjaśniono.
- Panie z okienka nie były w stanie nawet powiedzieć, dlaczego nie przychodzą rachunki. Nie miały także pojęcia o wymianie licznika - mówi kobieta.
Dlatego mieszkanka Wałkowisk z problemem zgłosiła się do redakcji „Gazety Pomorskiej”.
- Chciałam także przepisać licznik na męża, ale tego też nie mogę zrobić, skoro Enea nawet nie wie, ile zużywamy prądu.
Zajęliśmy się sprawą. Problem opisaliśmy Piotrowi Ludwiczakowi z biura prasowego Enei. Jeszcze tego samego dnia komplet dokumentów dotyczących wymiany licznika w Wałkowiskach trafił do świeckiego punktu.
- Brak informacji o nowym liczniku w chwili dokonywania odczytu wynikał z opóźnienia we wprowadzeniu danych spowodowanym zmianą systemu informatycznego - wyjaśnia Ludwiczak. - Były to przejściowe trudności. Dlatego tego dnia inkasent nie mógł wprowadzić danych odczytowych. Przepraszamy nasza klientkę za zaistniałą sytuację i niedogodności.
Po naszej interwencji przepisano licznik na męża naszej Czytelniczki.
W Wałkowiskach pojawił się także inkasent, który wreszcie wprowadził do systemu numer nowego urządzenia. Na szczęście emerytka nie miała żadnego nieopłaconego rachunku.
To nie pierwszy sygnał, że w świeckim biurze niewiele można wyjaśnić. Pozostaje uporczywe kontaktowanie się z poznańską centralą w celu wyjaśnienia pomyłek.