https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie i już?

Rozmawiała Anita Chmara
Psycholog Barbara Lorenc
Psycholog Barbara Lorenc Jarosław Pruss
Rozmowa z BARBARĄ LORENC, psychologiem

     - Co zrobić, jeśli rodzice nie chcą z nami rozmawiać? Jeśli nie rozumieją naszych spraw? A taki problem dotyczy wielu młodych ludzi.
     - Dość często rodzice nie mogą znaleźć wspólnego języka ze swoimi dorastającymi pociechami. Po części dlatego, że nastolatki dopiero wyrastają spod rodzicielskich skrzydeł, a żądają absolutnej wolności. Nie godzą się z żadnymi ograniczeniami, tymczasem rodzice nie potrafią tego zaakceptować. Nie chcą, żeby ich dziecko wychodziło wieczorem z domu, nie chcą, żeby chodziło do klubów i tak dalej... To rodzi konflikty, a jedynym wyjściem jest rozmowa. Rodzic, który zna problemy swojego dziecka, jest bardziej tolerancyjny. Dziecko, które słucha argumentów rodzica, umie na nie odpowiedzieć.
     - Kiedy właśnie kilkunastolatek uważa, że rodzic i tak niczego nie zrozumie.
     - Bywa, że rodzic nie chce zrozumieć, a wtedy rozmowa rzeczywiście jest trudna. To jednak dość rzadkie przypadki. Najczęściej młodym ludziom wydaje się, że rodzic nie zrozumie, więc lepiej w ogóle nie zaczynać rozmowy. To takie błędne koło: dziecko milczy uparcie, rodzic uważa więc, że coś ukrywa, dlatego trzyma je pod kloszem. Wtedy dziecko jeszcze bardziej się zamyka.
     - To jak zacząć rozmawiać?
     - Najlepiej opowiadać. Że w szkole wydarzyło się to lub tamto. Że Jola czy Piotr powiedzieli nam to czy tamto... Że mamy taki i taki problem, bo nie wiemy, co zrobić... I słuchać, co mają do powiedzenia rodzice. Można zapytać ich, co zrobiliby na naszym miejscu. Oczywiście, nie od razu. Zwykle, zanim zaczniemy o to pytać, warto po prostu wprowadzić ich do takiej rozmowy, zapoznać ze swoim światem. To nie dzieje się od razu.
     - A jeśli rodzicom nie odpowiada nasze życie, nasi znajomi, jeśli nigdy nie zaakceptują naszego świata?
     - Warto ich przekonywać. Znaleźć argumenty, które do nich trafią. A jeśli okaże się, że takich argumentów nie ma, może warto nad tym trochę pomyśleć - może rodzice zwyczajnie mają rację? Tylko że nie potrafią o tej racji mówić, może ją wykrzykują, czego my nie możemy znieść? Nikt nie lubi, kiedy się na niego krzyczy. W tej sytuacji warto zastanowić się, dlaczego rodzice nie akceptują naszych znajomych czy naszego świata? Jeśli dojdziemy do wniosku, że to nie jest świat dla nas najlepszy, a my tkwimy w nim, bo nie mamy pomysłu, jak go zmienić, może właśnie o tym należy porozmawiać. Na zasadzie: "dobrze, nie pójdę do Anki czy Waldka, tylko powiedzcie mi, do kogo mam pójść, jak zdobyć innych przyjaciół? Przecież to nie takie proste...". Naprawdę warto robić coś wartościowego, znaleźć swój pomysł na życie. A wtedy rodzice będą spokojniejsi.
     - Krótko mówiąc - nie zawsze mamy rację?
     - Nie ma racji absolutnych. Rodzice mają swoją rację, my mamy swoją. I chyba najlepiej, jeśli podejdziemy z szacunkiem do ich racji, bo wtedy będziemy mogli wymagać, by szanowano nasze. Najczęściej kłopot leży w tym, że rodzice się o nas boją. Wiadomo, czasy są dość niebezpieczne... Tymczasem młodość musi się wyszumieć i nie ma na to rady. Wcale nie jest to sytuacja patowa. Można się przecież umówić, że wychodzimy, ale po pierwsze - rodzice widzą z kim, wiedzą dokąd, wiedzą o której wrócimy i kto nas odprowadzi. Jeśli rodzice przekonają się, że można nam wierzyć, że jesteśmy już dorośli, bo dotrzymujemy słowa, przestaną mówić "nie i już". A przecież o to chodzi.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska