MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie jesteś sam(a)

Joanna Zeter, psycholog

     Mój główny problem, to moje dziecko. Bardzo mi wstyd, że zwracam się z taką sprawą, ale mimo próśb, tłumaczeń, gróźb, moja córka nie daje się do niczego przekonać. Nie chce inaczej patrzeć na swoje życie, jest po prostu "ślepa" na wszystko. Ma 24 lata, jest ładną, sympatyczną dziewczyną. Zawsze było wokół niej wielu chłopców, z którymi się przyjaźniła. Ale zawsze mówiła, że to nie ten. Aż znalazła, w ubiegłym roku. Mężczyznę żonatego, z dzieckiem, starszego od niej kilka lat. Z tego związku urodziło się dziecko. Do dziś są razem. (...)
     Jakiś czas mieszkali z nami. Na 48 m 7 osób. Ona była w ciąży, dużo przebywała na zwolnieniu lekarskim. On nigdzie nie pracował; żyli z jej zasiłku chorobowego. Cały czas, gdy byli z nami, prosiłam, żeby wzięli się za jakąś pracę. Nie brali tego, co mówię w ogóle pod uwagę. Było lato, długo spali, potem znów leżeli albo szli nad jezioro poleżeć na kocu. Tak mijały dni, tygodnie, miesiące. Pewnego dnia nie wytrzymałam i poprosiłam ich o rozmowę. Byli bardzo zdziwieni. Pytałam, jak długo ta sytuacja będzie trwać? Czy w końcu zrobią się odpowiedzialni? On nie mówił nic, nie miał honoru ze mną rozmawiać. Natomiast córka z buzią na mnie, że to ja będę babcią, że to ja powinnam jej pomóc, bo ona jest w trudnej sytuacji. Było wiele przykrych uwag, co do mnie wszystko bardzo przeżyłam i przeżywam do dziś. (...)
     Wynieśli się, tułali się po znajomych, wzbudzając litość i skarżąc się na swój los. Każdy użyczał gościny na kilka tygodni lub dni. Nikt dłużej nie wytrzymał. Pożyczali pieniądze, narobili długów. I znów wzięłam ich do siebie. Wszystko odnosiło się do ciężarnej córki, ale on wlókł się za nią.
     Obecnie, w domu nie ma się gdzie ruszyć. Jest dziecko. Jest łóżeczko i sterty ich ubrań, których nie ma gdzie schować. Panuje wielki chaos i bałagan. Oni się kłócą albo gniewają, gdy mówię, żeby się dokładali, chociaż do rachunków, bo są trzy osoby więcej. (...)
     Nie wiem, co robić. Przecież to moje dziecko, ale czy kosztem swego zdrowia (anemia, nerwica, tarczyca i inne) mam, i czy muszę się tak męczyć? Według mnie, ich związek jest chory. On nie ma rozwodu. Nie płaci na dziecko (tylko fundusz alimentacyjny), ucieka przed każdą odpowiedzialnością. Teraz pracuje, ale nie otrzymuje wynagrodzenia (?). Córka znów jest w ciąży, trochę dorabia i utrzymuje kochanka. Nie skarży go o alimenty, bo się obawia, że ją zostawi. (...)
     Proszę o pomoc, gdyż już nie wiem, czy to może ja jestem wszystkiemu winna, niezgodna, chora psychicznie? Czy może, gdy wyrwę swoje serce i im dam, może wtedy się nasycą? Albo, gdy mnie pochowają, bo dłużej tego nie wytrzymam. Wychowałam czwórkę swoich dzieci, teraz chciałabym zadbać o swoje zdrowie, a tu moja jedyna córka zwala mi takie kłopoty na głowę. Nie chce mnie zrozumieć. Czemu jest taka "ślepa"?
- ANA.

     Z ogromnym wzruszeniem i współczuciem przeczytałam Pani długi list (z konieczności skrócony do kilku faktów i ocen). Rozumiem, że taka historia może być udziałem wielu rodziców, których dzieci nie mają pracy i mieszkania, a podejmują dorosłe życie, z wszystkimi tego konsekwencjami. Na rachunek rodziców. Bardzo trudny to problem i nie potrafię znaleźć jednoznacznej recepty, aby go rozwiązać. Rozumiem, że pomogła Pani córce w ciąży; rozumiem, że pomogła jej Pani w trudnym momencie życia. Ale nie rozumiem, dlaczego przyjęła Pani pod swój dach jej, żonatego przecież, partnera.
     Życie różnie się plecie i różne mogą być sytuacje, ale, pomagając innym nie można zatracić siebie. Jak sama Pani widzi traci Pani spokój, zdrowie, przestrzeń. Za kilka miesięcy nikomu już Pani nie pomoże. A jest Pani potrzebna.
     Szukanie pracy to dzisiaj ciężka praca. Znacznie cięższa niż sama praca. Młodzi ludzie wychodzą z domu rano, wracają wieczorem. Całymi miesiącami. Czasami wyjeżdżają, szukają w innym miejscu. Czasami robią rzeczy przypadkowe, ale robią, próbują, czują odpowiedzialność za swoje życie. I wtedy należy im pomóc. I oczekiwać wdzięczności. I szacunku. Ich sytuacja jest trudna, ale nie zwalnia od myślenia o innych, zwłaszcza najbliższych; zwłaszcza o tych, na których zawsze mogą liczyć.
     Młodym można pomóc w ich trudnym starcie, ale nie można na siebie wziąć ich życia! Wtedy się nie pomaga, wtedy się ich ogranicza!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska