Kilka tygodni temu opisałam mój problem i wysłałam do gazety. Dotyczył tego, że nie mogę przebywać w zamkniętych pomieszczeniach (szkoła, autobus, kościół). Dodam, że kiedy opuszczę te pomieszczenia, to jest już wszystko dobrze. Mam nudności i przez to musiałam przerwać naukę.
Pani odpowiadając na mój list napisała, że potrzebna jest mi specjalistyczna pomoc dająca szansę na wyjście z problemu; że specjalista rozpocznie terapię od obniżenia poziomu lęku, nauczy relaksacji i sposobu radzenia sobie z zagrażającą sytuacją. Miałam udać się do odpowiedniej Poradni.
Około trzy tygodnie temu poszłam do Poradni Psychiatrycznej, do lekarza specjalisty chorób psychicznych. Opowiedziałam swój problem i lekarz stwierdził, że nie ma takiej choroby jak mój przypadek i jeżeli nie mogę się uczyć, to żebym poszła do pracy; i dał mi tabletki TRITTICO CR 150 mg i kazał przyjść za tydzień. Poszłam za tydzień; powiedziałam, że jest bez zmian, to kazał przyjść jak skończą się tabletki i zarejestrować do psychologa na badanie. Termin do psychologa mam dopiero na 20 grudnia!
Mam pytanie - czy tak powinno przebiegać leczenie, czy może powinnam zmienić lekarza? Czy te tabletki mogą mi pomóc? Na czym polega leczenie fobii i jak długo trwa?
Czy w ogóle będę zdrowa? Czy będę mogła iść do kościoła czy szkoły?
A może jest też taka możliwość, że już nigdy nie będę mogła normalnie żyć i kształcić się, a bardzo tego chcę.
Proszę o odpowiedź na mój list jak najszybciej, ponieważ rodzice namawiają mnie na różne kursy, języki obce, a ja nie mogę na nie chodzić (chociaż bardzo bym chciała).
Muszę szybko się wyleczyć! - AGA.
Szybko, to może się nie da, ale na pewno zrobiłaś krok we właściwym kierunku. Jesteś mądrą i uważną dziewczyną, więc zastanawiasz się nad sposobem leczenia przyjętym przez Twego lekarza. I dobrze, zaufanie musi być nieco ograniczone - świadczy pozytywnie o Twoim zdrowiu psychicznym i odpowiedzialności za wyleczenie. Bo tak naprawdę - to tylko Ty musisz chcieć wyzdrowieć. Pochopna i częsta zmiana lekarzy jest charakterystyczna dla ludzi, którzy z jakiegoś powodu nie chcą wyzdrowieć. Z jakiegoś powodu odpowiada im status osoby dziwnie chorej; takiej, której nikt nie potrafi pomóc. Zmieniają lekarzy, szukają w różnych poradniach metod pomocy farmakologicznej, psychologicznej, parapsychologicznej - i zawsze uznają, że to nie to...
Twój lekarz chciał Cię uspokoić. To ważne, że powiedział iż tak naprawdę to ty nie musisz kończyć szkoły; tak naprawdę - to Ty nic nie musisz! Twój lekarz podprowadza Cię pod myślenie, że najważniejsza jest Twoja wola - możesz robić to, co chcesz, a nie to, co musisz. Twój lekarz wspiera Cię farmakologicznie, bo widać uznał, że tak trzeba. Ale chciał cię zobaczyć po tygodniu, sprawdzić reakcję. I bardzo słusznie uznał, że prawdopodobnie będzie ci potrzebna psychoterapia. Na początek - badanie psychologiczne. Termin grudniowy nie jest terminem bardzo odległym. To już tuż-tuż. Musisz uzbroić się w cierpliwość i zaufać. Przy okazji poznałaś realia polskiej służby zdrowia.
Pytasz - czy tak powinno wyglądać leczenie? Oczywiście, nie. Ale zapewniam Cię, że cała służba zdrowia, a zwłaszcza lekarze dusz (jak nazywamy psychiatrów) chcieliby mieć więcej czasu dla każdego pacjenta, chcieliby cierpliwie słuchać i długo zastanawiać się nad każdą decyzją; i wyjaśniać w gabinecie to wszystko o co pytasz. I natychmiast kierować na potrzebne badania, i natychmiast mieć wyniki, i natychmiast podejmować terapię.
Niestety - najczęściej nie mają czasu. W poczekalniach czekają dziesiątki ludzi, czasem bardzo zaburzonych, którzy zmieniając się przy nich z godziny na godzinę zaburzają idealny, oczekiwany kontakt. I jeszcze, Rodzice. Namawiają Cię na różne formy aktywności. Chcą dobrze. Może nie trafiają. Spróbuj im pomóc. Spróbuj znaleźć coś co mogłabyś robić? Co chciałabyś robić! Tylko Ty wiesz z kim i z czym, i w jakich okolicznościach czujesz się dobrze. I rób to.
Bo najlepszą formą pomocy sobie w każdym problemie psychologicznym jest praca, tak było zawsze. I zmiana. Gdy męczy nas książka - pomaga praca fizyczna. Gdy dławi zamknięty pokój - ratunek przynosi otwarta przestrzeń. Poszukaj!
Nie jesteś sam(a)
Joanna Zeter, psycholog