O swojej chorobie 28-letnia Anna Beszczyńska z Radoszek (powiat brodnicki) dowiedziała się na początku ubiegłego roku. Badano ją wówczas pod kątem stwardnienia rozsianego, ponieważ na dolegliwość tę zapadł jej tata. Tymczasem rezonans magnetyczny wykazał co innego. - Usłyszałam, że mam tętniaka mózgu - opowiada kobieta.
Miesiąc później wykonano jej angiografię naczyń mózgowych. Wyniki nie pozostawiały złudzeń - tętniak jest nietypowy, o szerokiej podstawie, a pani Ania potrzebuje pilnej operacji. W czerwcu pacjentka trafiła na stół operacyjny w Regionalnym Szpitalu Specjalistycznym w Grudziądzu. Podczas wstawiania stentu doszło do komplikacji. Ze względów bezpieczeństwa radiolog zdecydował o przerwaniu zabiegu. Oznaczało to jednak, że kobieta będzie musiała przejść kolejną operację - założenia specjalnej spirali zamykającej tętniaka.
Czytaj: Jest afera! Śledczy wzięli po lupę dyrektora regionalnego NFZ
- Pierwszego sierpnia poszłam do szpitala na wizytę kontrolną - mówi dalej pacjentka. - Usłyszałam, że druga część zabiegu nie odbędzie się, ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia nie chce pokryć kosztów.
Tymczasem operacja powinna być przeprowadzona niezwłocznie. Jak wskazuje dr Adam Zaborowski - ordynator oddziału neurochirurgii grudziądzkiego szpitala - tętniak, którego ma pani Ania, to bomba zegarowa. Jej wybuch kończy się udarem. - Pacjentka może tego nie przeżyć - tłumaczy specjalista.
Gdyby całą operację udało się przeprowadzić w czerwcu, dziś kobieta nie miałaby problemu. Pieniądze na oddziale neurochirurgii, a ściślej mówiąc - w zakresie zabiegów wewnątrznaczyniowych - skończyły się bowiem w... lipcu. - Fundusz traktuje takie operacje jako świadczenia limitowane - mówi dr Adam Zaborowski.
W praktyce oznacza to, że pacjenci z tętniakiem mózgu mogą stać w kolejkach (oczywiście w opinii NFZ).
- To absolutnie niedopuszczalne! - kwituje doktor. Szpital udzielał więc pomocy wszystkim potrzebującym. Niestety, skutkowało to wyczerpaniem limitu z NFZ.
Marek Nowak, dyrektor szpitala w Grudziądzu, napisał w lipcu prośbę do Kujawsko-Pomorskiego Oddziału NFZ. Wskazywał w niej, że potrzebny jest natychmiastowy wzrost finansowania zabiegów wewnątrznaczyniowych, ponieważ w sytuacji, w jakiej znalazła się pani Ania, jest jeszcze 60 pacjentów. Fundusz odpisał, że w przypadku grudziądzkiej lecznicy wartość umów na takie operacje wzrosła od 2011 roku o ponad 500 tys. zł. - Kontrakt na ten rok na zabiegi wewnątrznaczyniowe wynosi 1 mln 300 tys. zł - wylicza Jan Raszeja, rzecznik NFZ w Bydgoszczy. - Zapewne przybywa pacjentów, ale idzie za tym rokrocznie wyższe finansowanie.
Czytaj: W grudziądzkim szpitalu na nowych oddziałach uratują nam więcej serc i naczyń
Dlatego na więcej pieniędzy w tym roku szpital nie ma co liczyć. - W takim razie pacjenci będą umierać w kolejkach! - nie przebiera w słowach szef lecznicy. - Mam nowoczesny sprzęt, świetny oddział, ale NFZ jest zwolennikiem administracyjnej eutanazji!
Dr Zaborowski poinformował o sprawie centralę NFZ w Warszawie. Trzy tygodnie temu. Do tej pory nie dostał odpowiedzi.
Czytaj e-wydanie »