Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie milkną kontrowersje wobec opłaty reprograficznej. O co w niej chodzi?

Adam Willma
Adam Willma
Krzysztof Kucharski: - Pomysłodawcy ustawy domagają się od nas opłaty również od podatku, który odprowadzamy do budżetu, co jest dodatkowym absurdem
Krzysztof Kucharski: - Pomysłodawcy ustawy domagają się od nas opłaty również od podatku, który odprowadzamy do budżetu, co jest dodatkowym absurdem Paweł Lacheta
Rozmowa z Krzysztofem Kucharskim, radcą prawny, członkiem zarząd spółki AB SA o kontrowersjach związanych z opłatą reprograficzną .

Jest pan lobbystą?
Raczej przedstawicielem podmiotu, który jest dotknięty tą całą sytuacją. Lobbystą można nazwać pana Adama Hofmana, którego wynajął ZAIKS.

Pana branża chyba nie zaprzeczy, że mamy biednych artystów, a w wielu przypadkach osoby zasłużone nie mają nawet socjalnego minimum.
To jest narracja, którą powtarza między innymi pan Zygmunt Miłoszewski, pisarz, który sam o sobie mówi, że jest bogatym człowiekiem. Nie zaprzeczam, że istnieją artyści mający problemy materialne. Ale ja ich w tej dyskusji nie widzę. A wie pan dlaczego?

?
Bo wbrew pozorom ta sprawa wcale ich nie dotyczy! Ale od początku – pamiętajmy, że popularnym kiedyś artystom przysługują prawa autorskie. Ich potomkom również. Córka pani Agnieszki Osieckiej, pani Passent, z tego co słyszałem, otrzymuje około 1,5 miliona złotych rocznie z tytułu praw autorskich, prawdopodobnie część właśnie z tytułu opłaty reprograficznej. Niestety, organizacje zarządzania prawami autorskimi cały czas unikają powiedzenia społeczeństwu czym naprawdę, zgodnie z dyrektywą unijną jest opłata reprograficzna. A jest to rekompensata dla twórców za kopiowanie ich utworów w ramach „dozwolonego użytku”. Przekładając to na język bardziej zrozumiały dla laika: gdy kupuje pan płytę w sklepie i chciałby jej pan słuchać zarówno w domu, jak i w samochodzie, to w ramach ceny, którą pan zapłacił, może pan ją skopiować. Tyle że, dzisiaj już prawie nikt płyt nie kopiuje.

Krzysztof Kucharski: - Pomysłodawcy ustawy domagają się od nas opłaty również od podatku, który odprowadzamy do budżetu, co jest dodatkowym absurdem
Krzysztof Kucharski: - Pomysłodawcy ustawy domagają się od nas opłaty również od podatku, który odprowadzamy do budżetu, co jest dodatkowym absurdem

Za to ściąga nielegalnie z internetu.
To jest już kwalifikowane jako piractwo, którego opłatę reprograficzną nie dotyczy. Rekompensata powinna odpowiadać wysokości poniesionej szkody, więc jest uzależniona od popularności utworów. Jeżeli nie udało panu się sprzedać ani jednej płyty - żadna rekompensata się nie należy. Ten, kto sprzedał milion płyt, dostanie krocie. Czyli mowa o potężnych zyskach dla artystów najbogatszych, a nie dla najbiedniejszych.

Czyli pieniądze wpłyną kiedyś do kieszeni Sławomira, a nie muzyków klepiących biedę?
Tak naprawdę nie wiemy, ponieważ ZAIKS nie ujawnia w jaki dokładnie sposób dzieli pieniądze. W przeciwieństwie do organizacji, które zbierają na przykład opłatę od kserokopiarek i drukarek.

Dlaczego ta ustawa miałaby obchodzić statystycznego Kowalskiego?
Z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że może wywołać perturbacje na rynku. Dokładnie tak jak z ustawą cukrową wskutek której nic nie miało podrożeć, a oczywiście podrożało. Co więcej – zaczęły znikać z rynku tańsze zamienniki coca-coli. Tutaj efekt będzie podobny. ZAIKS opowiada o nieznaczącym ułamku zysków producentów i importerów. Powiedzmy więc o cyfrach: nasza firma zarobiła w ubiegłym roku na sprzedaży notebooków około 15 milionów. Tymczasem opłata reprograficzna za te notebooki wyniosłaby około 120 milionów! Czyli, gdybyśmy sprzedawali w tej samej cenie, po uregulowaniu tej opłaty, będziemy mieli jakieś 105 milionów straty to jednym produkcie.

Jak to możliwe?
To się bierze stąd, że opłata naliczana jest od obrotu, a nie od zysku. My mamy bardzo duże obroty, a zarazem niskie marże. Słyszę z kręgów rządowych, że nigdzie na świecie nie wzrosły ceny elektroniki po wprowadzeniu opłaty. Tymczasem jest wręcz przeciwnie, wzrosły wszędzie, bo nie ma innej możliwości, przy naliczaniu opłaty od obrotu.

Załóżmy, że przeciętna rodzina kupi w przyszłym roku elektronikę za 6 tys. Ile będzie musiała odpalić artystom?
Jakieś 300-350 zł. Oficjalnie mowa o 4%, tymczasem jest to niedopowiedzenie, bo opłata liczona jest od kwoty brutto, czyli kwoty razem z podatkiem VAT. Innymi słowy pomysłodawcy ustawy domagają się od nas opłaty również od podatku, który odprowadzamy do budżetu, co jest dodatkowym absurdem.

A co z profesjonalistami, którzy muszą kupić sprzęt za dziesiątki tysięcy?
Dotknął pan bardzo ciekawej kwestii. Teoretycznie opłata reprograficzną nie może być pobierana od przedsiębiorców. Tymczasem na dzisiaj ten projekt tego nie uwzględnia. Więc albo zapisy takie zostaną usunięte, albo zaskarżone do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska