Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zamkną nam ust

Tekst i fot. Kamila Mróz
Andrzej Bruzda, Zbigniew Gregorowicz i  Edward Bartkiewicz zamierzają teraz założyć w  Golubiu-Dobrzyniu stowarzyszenie, które będzie  walczyć o prawa spółdzielców.
Andrzej Bruzda, Zbigniew Gregorowicz i Edward Bartkiewicz zamierzają teraz założyć w Golubiu-Dobrzyniu stowarzyszenie, które będzie walczyć o prawa spółdzielców.
Andrzej Bruzda, Marianna Kilińskia - Rogalska, Zbigniew Gregorowicz i Edward Bartkiewicz z Golubia-Dobrzynia nie muszą przepraszać prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Janiny Tuszyńskiej. Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił niekorzystny dla nich wyrok Sądu Okręgowego w Toruniu.

     "Przepraszam bardzo Zarząd i Radę Nadzorczą Spółdzielni Mieszkaniowej w Golubiu-Dobrzyniu za próbę zdyskredytowania ich ciężkiej i uczciwej pracy na rzecz Spółdzielni"; "za obraźliwe słowa, których użyłem", czy, za "pomówienia o niekompetencję i złą wolę oraz niewłaściwe kierowanie Spółdzielnią". Takich między innymi przeprosin domagała się prezes Janina Tuszyńska od czwórki mieszkańców.
     Sprawa rozpoczęła się
     
właściwie w 1999 roku. Część członków i lokatorów Spółdzielni Mieszkaniowej w Golubiu-Dobrzyniu nie zgadzała się ze sposobem rozliczania ciepła. W dobrzyńskiej spółdzielni wrzało coraz bardziej. Tzw. grupa inicjatywna, która w międzyczasie się wyłoniła, żądała od władz spółdzielczych wielu wyjaśnień. Również za pośrednictwem mediów.
     W sierpniu 2000 r. w programie telewizji kablowej "Marton" padły pytania, którymi zarząd poczuł się urażony. Okazało się, że zdaniem pani prezes i dwóch jej zastępczyń, członkowie spółdzielni nie mają prawa do krytyki. Sąd Okręgowy w Toruniu uważał podobnie. W październiku 2003 roku Andrzejowi Bruździe, Mariannie Kilińskiej - Rogalskiej, Zbigniewowi Gregorowiczowi i Edwardowi Bartkiewiczowi
     nakazał przeprosiny
     
oraz zasądził od nich na rzecz zarządu spółdzielni koszty procesy w kwocie 4.615 zł. Spółdzielcy się odwołali.
     Pozwani do dzisiaj wspominają toruński proces jako farsę.
     Mówią, że ich świadkowie byli dyskredytowani przez stronę przeciwną, a dowody zarządu często okazywały się nijakie. - Pani prezes na przykład argumentowała, że przez nas przegrała wybory na burmistrza - mówi Zbigniew Gregorowicz. Mimo to sąd przyznał rację zarządowi. Andrzej Bruzda - ławnik nie mógł uwierzyć w taką "sprawiedliwość". - Starałem się być spokojny i mówiłem sobie, że jest przecież jeszcze Sąd Apelacyjny i sprawa na pewno się wyjaśni - opowiada. Ile to ich jednak kosztowało nerwów można tylko się domyślać.
     W czerwcu tego roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku z powodu "nieważności postępowania" uchylił wyrok pierwszej instancji, a niepokornym wobec pani prezes mieszkańcom
     wróciła wiara w sprawiedliwość.
     
Sąd Apelacyjny zarzucił Sądowi Okręgowemu w Toruniu, że w ogóle nie powinien zajmować się sprawą, ponieważ ochrona dóbr osobistych przysługuje osobom fizycznym lub prawnym, a zarząd spółdzielni nie zalicza się ani do jednych, ani do drugich. Oto warty zacytowania fragment z uzasadnienia postanowienia Sądu Apelacyjnego: "(...) o ile konkretne osoby jako członkowie zarządu spółdzielni poczuły się urażone, to mogły dochodzić roszczeń z tytułu naruszenia dóbr osobistych wyłącznie w swoim imieniu i na swój koszt, a nie na koszt spółdzielni (...)".
     Sąd Apelacyjny podkreślił też, że skoro członkowie zarządu akcentują publiczny charakter swojej działalności i obawiają się utraty tzw. społecznego zaufania, powinni również brać pod uwagę szersze prawo do jej krytyki. Jego zdaniem nie można wymagać od poszczególnych członków spółdzielni, by zawsze posiadali rzetelną wiedzę we wszystkich dotyczących wspólnoty sprawach. Dodał także, że
     spółdzielcy mają prawo pytać
     
i wyjaśniać wątpliwości, a władze spółdzielni mają obowiązek udzielić im na nie odpowiedzi.
     Prezes Janina Tuszyńska nie widzi nic złego w pozwaniu spółdzielców na koszt spółdzielni (a nie prywatnie). - Pozwałam ich jako prezes, a nie jako Janina Tuszyńska. Nie czułam dylematów, bo broniłam swojej zawodowej działalności - mówi. - _Gdyby Sąd Okręgowy nie przyjął sprawy zarządu, to prawdopodobnie wystąpilibyśmy z powództwem indywidualnie.
     _Andrzej Bruzda, Marianna Kilińska - Rogalska, Zbigniew Gregorowicz i Edward Bartkiewicz odetchnęli, ale nie chcą na tym poprzestać. Postanowili założyć
     stowarzyszenie obrony lokatorów,
     
które ma działać na rzecz spółdzielców. Osoby zainteresowane mogą się w tej sprawie z nimi kontaktować.
     Prezes Janina Tuszyńska nie zgadza się z rozstrzygnięciem Sądu Apelacyjnego, dlatego do Sądu Najwyższego trafiło już zażalenie na to postanowienie.
     Do sprawy jeszcze wrócimy.
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska