Leon Landowski - urodzony w 1942 roku śliwiczanin był synem właścicieli piekarni, ale od najmłodszych lat pasjonował się muzyką. O tym, że gmina ma wybitnego kompozytora, powiedział na jednym z festiwali Zenon Waszak - nieżyjący już kapelmistrz z Więcborka. - Zenon Waszak był mocno związany z naszym festiwalem - przypomniała Cherek-Kanabaj. -To on nam przypomniał, kim był Leon Landowski.
Na nadaniu imienia była żona muzyka - Jolanta Landowska i siostra, Zofia Wojciechowska z rodziną. - Jestem wzruszona, że uczczona została pamięć mojego męża. Minęło już jedenaście lat, ale ja do tej pory nie mogę się uspokoić po jego śmierci - mówiła pani Jolanta, i nie tylko ona miała wtedy łzy w oczach.
Śliwiczanie Landowskiego znają i pamiętają. - Grał tu na zabawach razem z ojcem pani Teresy Cherek-Kanabaj. I Kamratowski z nimi grał - przypomina Henryk Glaza. - Jego muzyka tu się zaczęła, na naszych śliwickich scenach. Niejedno wesele chłopaki obskoczyli. A był do tego człowiekiem skromnym, niekonfliktowym, co się przecież rzadko u ludzi z artystyczną duszą zdarza. I rodzinę jego szanowali. Oni wszyscy byli muzykalni.
Po raz pierwszy śliwicki festiwal orkiestr dętych był dwudniowy. Wczoraj z okazji VII już spotkania dętych strażackich na scenie zaprezentowały się orkiestry z całego województwa. O tym, jakimi pucharami je nagrodzono, jutro.