- Marszałek Sejmu Marek Kuchciński w ostatniej chwili odwołał wspólne posiedzenie prezydiów Sejmu RP i niemieckiego Bundestagu. Powód? Wewnętrzna sytuacja Polski. Psujemy nasze relacje z Niemcami?
- One są chłodne, skomplikowane, i strategicznie sprzeczne już od 2015 r. Retoryka, ale i praktyka polskiego rządu pokazuje, że to, co dla Niemiec jest istotne: wzmacnianie jedności europejskiej, zacieśnianie integracji, demokratyczne i otwarte spojrzenie na sprawy wewnętrzne – nie znajduje odzewu po stronie polskiej. Działania PiS – żądanie wstrzymywania procesu integracji, niedemokratyczne praktyki, wzmacnianie sojuszu z Trumpem i deklaracje bliskości z Orbanem – jasno pokazują, że brak nam wspólnoty interesów. Niemcy, w swojej polityce europejskiej, potrzebują – posługując się plastycznym obrazem – młodego, energicznego kawalera, a dziś dostają od nas kapryśną, nieatrakcyjną dewotkę, która ciągle dużo mówi, a niewiele robi.
Zobacz także materiał wideo: Wspólne posiedzenie Prezydiów Sejmu i Bundestagu w Niemczech nagle odwołane. "Zbyt niska frekwencja wśród wicemarszałków"
źródło: TVN24/x-news
- A może spotkanie z Niemcami zostało odwołane, bo marszałkowie Kuchciński i Terlecki nie czuli się na siłach, by rozmawiać z niemieckimi partnerami o budżecie strefy euro?
- Zapewne chodzi o to, że „powstały z kolan” rząd polski był zaskoczony efektem narady niemiecko-francuskiej, przeprowadzonej 19 czerwca między Macronem a Merkel w Mesebergu, niedaleko zresztą polskiej granicy. Zakładając, że ta tematyka byłaby poruszona na spotkaniu, dziennikarze mogliby mocno przycisnąć polityków PiS, a opozycja dostałaby gotowca do działań. Budżet strefy euro, czyli przymiarka do realizacji idei Europy „dwóch prędkości”, to upadek polskiej polityki europejskiej, jeśli mielibyśmy pozostać z boku, co dziś jest ewidentne. Czy w takich okolicznościach Kuchciński i Terlecki mieliby konstruktywnie dyskutować z Niemcami? Ale jeśli nawet przyjmiemy inną argumentację – że narada partii PiS była dla nich ważniejsza – to pokazuje, co jest w ich optyce priorytetowe. Nie relacje z kluczowym europejskim partnerem ani strategiczne zabezpieczanie Polski i jej roli w Europie, ale zmiana ministra rolnictwa, ustawa Gowina, przetasowania kadrowe w PiS.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
- Ponad 53 proc. Niemców zarzuca Polakom pogłębianie podziałów w Europie - wynika z Barometru Polska-Niemcy. Zdaniem autorów badania, na opinie Niemców o Polsce wpływa między innymi konflikt Warszawy z Brukselą o praworządność. O czym to świadczy?
- Że społeczeństwo Niemiec dostrzega realia dzisiejszej współpracy z Polską, że oficjalne, urzędowe dwustronne relacje z ostatnich trzech lat zaczynają przekładać się na ogólne wyobrażenie o Polsce. To utrata zaufania, przekonanie, że na Polskę nie ma co liczyć przy wielkich projektach. Każde państwo uprawiające demonstracyjną i praktyczną politykę egoizmu narodowego musi się liczyć z rosnącym negatywnym postrzeganiem. Na pewno może martwić ta zmiana widzenia roli Polski w Europie – dotychczasowego lidera przemian, lidera integracji Europy Środkowej, lidera transformacji – na malkontenta, awanturnika.
- Jak wobec tego mogą ułożyć się losy współpracy polsko-niemieckiej w kontekście przyszłej Europy?
- Jest źle. Widzimy to przez pryzmat treści, jakie są podmiotem rozmów oficjalnych. Co konkretnie wniosła ostatnia rozmowa Steinmeiera z Dudą, oprócz standardowych formułek dotyczących trudnej przeszłości? Co wniosły zeszłoroczne rozmowy Merkel z Kaczyńskim? Gdzie są spotkania liderów państw w formacie Trójkąta Weimarskiego? Po brexicie, w marcu 2017 r. w Wersalu o przyszłości Europy rozmawiali Niemcy z Francuzami, Włochami i Hiszpanią. To było miejsce, w którym Polska powinna być obecna. Wówczas zadeklarowano możliwość opcji „dwóch prędkości”. Po drodze była biała księga Junckera. Minął rok – Merkel z Macronem zaczynają ustalać szczegóły, zarysowali obszary działań. Zresztą, nie mają na co czekać, bo rak populizmu dopiero co sięgnął i po Włochy. Po ostatnim spotkaniu grupy G-7 nie mają złudzeń – albo wzmożenie integracji i współpracy, albo dryf i podatność na rozbijactwo Trumpa. Polska nic nie zaproponowała. Jeśli spojrzymy na ostatnie 25 lat skutecznej współpracy polsko-niemieckiej – szkoda.