Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemiecką okupację i pierwsze lata powojenne wspomina Daniela Niedbała

HANKA SOWIŃSKA [email protected] tel. 052 32 63 133
Na zimowy spacer wybrała się Helena Krzeszewska z córką Danielą i krewnymi. - Obok mnie idzie kuzyn Szymon Papierkiewicz, z tyłu mama oraz wujkowie: Zieliński i Papierkiewicz. Wujek Zieliński pracował na kolei. Był maszynistą. Świadczy o tym kolejarska czapka. Niestety, nie wiem, co to za ulica.
Na zimowy spacer wybrała się Helena Krzeszewska z córką Danielą i krewnymi. - Obok mnie idzie kuzyn Szymon Papierkiewicz, z tyłu mama oraz wujkowie: Zieliński i Papierkiewicz. Wujek Zieliński pracował na kolei. Był maszynistą. Świadczy o tym kolejarska czapka. Niestety, nie wiem, co to za ulica.
Gdy się ma dziewięć lat, to chodzi się do szkoły, bawi z rówieśnikami, cieszy drobiazgami. Dla Danieli Krzeszewskiej - tak jak dla milionów polskich dzieci - beztroski czas dzieciństwa skończył się 1 września 1939 roku. Dzień później nad Bydgoszczą pojawiły się samoloty z czarnymi krzyżami. 5 września miasto zajęli Niemcy.
Szkoła Powszechna im. Hetmana Stefana Czarnieckiego mieściła się na ul. Fordońskiej. Daniela Niedbała stoi w drugim rzędzie od góry, w środku, w sukience
Szkoła Powszechna im. Hetmana Stefana Czarnieckiego mieściła się na ul. Fordońskiej. Daniela Niedbała stoi w drugim rzędzie od góry, w środku, w sukience w ciemną kratkę. - To był czerwiec 1938 roku. Zdjęcie zrobiono z okazji zakończenia roku szkolnego. Przypomnę, że kierownikiem szkoły był pan Kabaciński, a wychowawcą p. Maciejewski.

Szkoła Powszechna im. Hetmana Stefana Czarnieckiego mieściła się na ul. Fordońskiej. Daniela Niedbała stoi w drugim rzędzie od góry, w środku, w sukience w ciemną kratkę. - To był czerwiec 1938 roku. Zdjęcie zrobiono z okazji zakończenia roku szkolnego. Przypomnę, że kierownikiem szkoły był pan Kabaciński, a wychowawcą p. Maciejewski.

Daniela Niedbała, z domu Krzeszewska, autorka tekstów w "Kalendarzu Bydgoskim" kończy właśnie 80 lat (Pani Danielo, najserdeczniejsze życzenia od redakcji "Albumu"!). Wybuch wojny pamięta doskonale.
- Na początku wojny Niemcy wyrzucili nas z mieszkania na Bartodziejach - wspomina pani Daniela. - Tato pracował wówczas w fabryce sklejek. Stamtąd otrzymaliśmy przydział na małe mieszkanko w niewykończonym domku w Brdyujściu, na rogu ul. Fordońskiej i Łowickiej. Właśnie "sklejki" administrowały domkami w tym regionie.

- W zakładzie produkowano m.in. sklejkę lotniczą. Osoby, które pracowały tam przed wojną były Niemcom potrzebne, bo znały się na procesie wytwarzania lotniczej sklejki. Kierownikiem produkcji został Niemiec, który przyjechał do Bydgoszczy z głębi III Rzeszy. Nie czuł wrogości do Polaków. Jak mógł to im pomagał. Tatę też nieraz wybronił, kiedy znalazł się w rękach gestapo.
Rodzina Krzeszewskich przetrwała całą wojnę w Brdyujściu.

Podczas okupacji 11-letnia Daniela przystąpiła do I Komunii Świętej. - Uroczystość odbyła się 1 kwietnia 1941 roku, w kościele na Siernieczku. Dzieci potajemnie przygotował ks. Antoni Świadek - mówi pani Daniela. Duszpasterz, zadenuncjowany latem 1942 r., trafił do Dachau. Zmarł na początku 1945 r.
Choć rodzinie udało się przetrwać okupację, to spotkała ją tragedia. - W 1943 roku umarła moja mama. Miała zaledwie 36 lat. Pozostałam sama z tatą - pani Daniela przypomina bolesne dla niej chwile.
Wówczas miała 13 lat. Kiedy skończyła 14. rok życia, musiała pójść do pracy. - Na szczęście Niemcy nie wywieźli mnie na roboty w głąb Rzeszy. Tato postarał się, aby przyjęto mnie do fabryki, w której pracował. Nauczyłam się prześwietlania płyt lotniczych, wyszukiwania w nich sęków i błędów. Nie była to jednak praca na zawsze. Wkrótce przeniesiono mnie na stanowisko, na którym zajmowałam się cięciem z mokrego kloca dwumetrowych odcinków dykty do klejenia. Dla nastoletniej dziewczyny była to bardzo ciężka praca. Zajmowałam się tym do końca wojny.

- Na początku stycznia 1945 roku przyszli Niemcy i znowu nas wygnali z mieszkania. Nasz dom był im potrzebny jako punkt obserwacyjny przed zbliżającym się frontem. Cały tydzień przesiedzieliśmy w piwnicy u naszych sąsiadów; koczowaliśmy na ziemniakach. Kiedy wreszcie Niemcy uciekli i weszli Rosjanie, mogliśmy wrócić do domu. Nie znaleźliśmy w nim niektórych rzeczy. W sumie nie było to aż takie ważne. Liczyło się to, że skończyła się niemiecka okupacja, że jesteśmy wolni.
- Wszyscy byli szczęśliwi, bo dla nas wojna się skończyła, jednak nie zdawaliśmy sobie sprawy, że kraj nie jest całkiem wolny. Rosjanie pozostali na długie lata.

Gdy skończyła się niemiecka okupacja pani Daniela miała 15 lat. - Trzeba było pomyśleć o nauce. O tym, by nadrobić stracony czas. Wybuch wojny sprawił, że nie skończyłam szkoły podstawowej, a mimo to zapisałam się do liceum ogólnokształcącego. Po roku zmuszona byłam zrezygnować z uwagi na łacinę. W tym czasie ukończyłam dwa kursy -maszynopisania, korespondencji i stenografii przy Gimnazjum Kupieckim. Następnie uczęszczałam do Gimnazjum i Liceum Handlowego dla Pracujących. Kursy te bardzo mi się przydały w trakcie dalszej nauki. W pierwszych latach po wojnie brakowało podręczników, a ja mogłam stenografować wszystkie wykłady, z czego korzystały także moje koleżanki. Nie było łatwo, uczyliśmy się w trybie przyspieszonym, maturę ze wszystkich przedmiotów zdawaliśmy eksternistycznie.
W tym czasie ojciec pani Danieli - Stanisław Krzeszewski - został powołany do wojska. - W 1945 roku tato powtórnie się ożenił. Urodziło się dziecko. Macocha pracowała, by ratować domowy budżet, a ja musiałam dużo pomagać w domu. Na naukę nie pozostawało wiele czasu.
Jeszcze w 1945 r. pani Daniela wstąpiła do 4. Bydgoskiej Drużyny Harcerek-Instruktorek. O tym jednak opowie Czytelnikom "Albumu" innym razem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska