O pechu polskich narciarzy już informowaliśmy wcześniej. Niesamowity przebieg miały oba finały w sprintach narciarskich. Napierw w biegu pań szanse na medal na finiszu straciła Marit Bjoergen, Norweżka miała kłopoty, biegła z tyłu, ale ostatnie nadzieje odebrał jej upadek na ostatniej prostej.
Złoto wywalczyła Norweżka Maiken Caspersen Falla, o 0,38 s wyprzedziła rodaczkę Ingvild Flugstad Oestberg, a o 0,4 Słowenkę Vesnę Fabjan.
Jeszcze bardziej dramatyczny był finał mężczyzn. Na kilkaset metrów przed metą przewróciło się aż trzech biegaczy, w tym faworyt gospodarzy Siergiej Ustiugow.
Ostatecznie złoto dla bezkonkurencyjnego od eliminacji Oli Vigena Hattestada (Norwegia), srebro dla Teodora Petersona (Szwecja). Brąz zdobył w ten sposób kolejny Szwed Emil Joensson. To jeden z bardziej niezwykłych medali w historii ZIO. Narciarz zasłabł już starcie, został daleko z tyłu, a potem wykorzystał dar od losu i pech rywali.
Na mecie Joensson stracił aż 19 sekund do mistrza olimpijskiego, co jest zapewne rekordem w sprincie olimpijskim. Był tak wycieńczony, że nie potrafił sam opuścić stadionu narciarskiego.
Czytaj e-wydanie »