Zobacz wideo: Bezpieczeństwo na drogach jesienią. O tym trzeba pamiętać.
Tego niezwykłego odkrycia dokonał Bogusław Rumiński, mieszkaniec gminy Rojewo pod Inowrocławiem.
22 października wybrał się na grzyby w okolice miejscowości Jezuicka Struga i Starej Wsi. Przewrócił się podczas jazdy rowerem. Kiedy wstawał, koleinie po kołach traktora znalazł niespodziewanie monety. Okazało się, że to historyczne szóstaki - sześciogroszówki i orty - osiemnastogroszówki.
Wyjątkowe znalezisko
Od razu - jak wynika z relacji Sambora Gawińskiego, wojewódzkiego konserwatora zabytków - zawiadomił o swoim znalezisku urząd gminy. A ten - Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Toruniu. Następnego dnia - jak informuje z kolei Samorządowy Zespół Oświaty i Kultury w Rojewie - na miejsce przyjechał pracownik bydgoskiej delegatury urzędu ochrony zabytków. Przy użyciu wykrywacza metali znaleziono kolejnych kilkanaście monet. Łącznie znalezisko liczy 86 sztuk monet. Skarb trafił do Bydgoszczy, gdzie wszystkie jego elementy zostały już zeskanowane. Znajduje się w szafie pancernej w delegaturze WUOZ.
- Osobliwość tego znaleziska polega na tym, że wszystkie monety pochodzą mniej więcej z tego samego czasu, z lat 60 XVII wieku. Wtedy te wszystkie monety były w obiegu - mówi Tamara Zajączkowska, archeolog, główny specjalista do spraw ochrony zabytków z bydgoskiej delegatury urzędu. - Najczęściej w skarbach monet bywa tak, że jeżeli ktoś decydował się na ukrycie skarbu, to były monety pochodzące z różnego czasu i z różnych miejsc, to nie były tylko monety polskie, ale też zagraniczne, różne emisje i tak dalej.
Tymczasem niemal cały depozyt znaleziony w Jezuickiej Strudze to sztuki wybite na terenie ówczesnej Rzeczpospolitej. - Przeważają emisje koronne. Kolega numizmatyk, który wstępnie przeglądał to znalezisko, dopatrzył się jednego "szóstaka" litewskiego z widoczną na awersie pogonią - mówi Zajączowska.
- Wszystkie pochodzą z okresu zaraz po potopie szwedzkim, najstarsza została wybita w 1657 roku, najmłodsza w 1667. Do tej pory w Polsce znaleziono tylko siedem tak jednorodnych depozytów.
Archeolog podkreśla, że w połowie XVII wieku pieniądz z Polsce ulegał szybkiej dewaluacji. - Monet było strasznie dużo, pieniądz tracił na wartości, również wiele było fałszerstw. Tych 86 monet wtedy nie stanowiło jakiegoś większego majątku. Bardzo trudno oszacować, ale wiadomo, że nie można było za nie kupić, np. wsi. Może można było nabyć sześćdziesiąt kur, a może dziewięćdziesiąt. Ceny kształtowały się wtedy różnie, inne były w Wielkopolsce, a inne, np. w Ziemi Chełmińskiej.
Ktoś bał się fałszywek
Niezwykła jest za to historia, jaka kryje się za faktem, że - co do tego archeolodzy nie mają wątpliwości - "skarb" ukryto celowo w ziemi. - Trzeba pamiętać, że za fałszerstwa groziły wtedy wysokie kary. Można tylko przypuszczać, że osoba, która weszła w posiadanie tych pieniędzy po jakiejś transakcji, nie była pewna, czy nie są fałszywe i wolała je zakopać do czasu, powiedzmy lepszej koniunktury. Część tych monet jest uszkodzona. To oczywiście tylko hipoteza.
Pieniądze były znalezione na drodze, której jednak - jak podkreśla archeolog - nie było wcześniej, w czasach historycznych. - Wiemy, że w tym miejscu rosło drzewo. To widać w profilach odkrytych podczas wykopu archeologicznego - wyjaśnia Zajączkowska. - Zachowały się tam pozostałości organiczne po wykrocie drzewa. Przy obecnie istniejącej drodze jest wyniesienie i dr Józef Bednarczyk (z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, red.) przypuszcza, że być może znajdowało się tam jakieś domostwo.
Ukryte w mieszku
Na jednej z monet znaleziono pozostałości włókna lnu, co wskazuje, że pieniądze znajdowały się w mieszku, albo były zawinięte w materiał.
Monety zostaną przekazane do zbiorów Muzeum Jana Kasprowicza w Inowrocławiu. Tam też zostaną poddane konserwacji i przygotowane do ekspozycji. A znalazca może liczyć na nagrodę.
- Wystąpimy z całą pewności do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego o przyznanie nagrody dla pana, który o swoim znalezisku od razu powiadomił gminę, a ta powiadomiła nas - mówi Sambor Gawiński, Wojewódzki Konserwator Zabytków.
- To rzeczywiście niezwykłe znalezisko - przyznaje z kolei Ewa Ponichtera, sołtys Jezuickiej Strugi. - Tam w okolicy podobno mieszkał dróżnik, czyli człowiek, który opiekował się drzewami, które były przy drodze. W ogóle nasze okolice - urodziłam się tu - są bardzo ciekawe historycznie. Swego czasu tu byli Jezuici, stąd nazwa Jezuicka Struga, jest też Zielona Struga. W przeszłości były już u nas wykopaliska, ale w innej części gminy. Przez obecną Kruszę Duchowną przebiegał historyczny bursztynowy szlak.
