Koparką w fundamenty
Barbara Gołębiewska nie może sobie darować, że zgodziła się na oddanie miastu paska ziemi na poszerzenie ulicy. Na własny koszt dzieliła działki między córki i od razu "wykroiła" ten pasek. Kosztowało ją to 400 złotych.
- Umówiliśmy się z burmistrzem, że oddam ziemię za darmo, a on odgrodzi naszą posesję siatką od tego ofiarowanego paska. Chciałam, żeby zrobił to do pierwszego maja, bo wyjeżdżałam do rodziny do Szkocji. Zwlekał. Myślałam, że zrezygnował. Wyjechałam, a w tym czasie uszkodzono naszą piwnicę - opowiada kobieta. Zrobiła to firma remontująca powiatową ul. Mickiewicza. Magistrat przy okazji tego remontu postanowił położyć kawałek asfaltu i chodnik na wąskiej prostopadłej ulicy Laskowskiego. Na to był potrzebny grunt Gołębiewskiej, ale dotąd żadnych formalności nie załatwiono.
Więcej informacji z Aleksandrowa Kujawskiego i okolic na www.pomorska.pl/aleksandrow
- Umawialiśmy się z obojgiem państwa Gołębiewskich, ale się rozwodzą, czekamy na uporządkowanie spraw majątkowych - tłumaczy burmistrz Andrzej Nawrocki.
Tymczasem przy pracach drogowych ciężki sprzęt uszkodził fundamenty dużej ziemnej piwnicy. Zawalił się jej strop.
Przeczytaj też: Ponad 200 rodzin z Bydgoszczy może mieszkać w lokalach bez prądu.
- Burmistrz, firma budująca drogi i Powiatowy Inspektor Nadzory Budowlanego uznali, że jest to katastrofa budowlana - tłumaczy Barbara Gołębiewska. - Burmistrz namówił mnie na zrobienie ekspertyzy tego gruzowiska. Zapłaciłam za nią pięćset złotych. Kolejny wydatek z mojej małej emerytury. Rzeczoznawca uznał, że piwnica nie nadaje się do odbudowy, a Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał ją rozebrać i dziurę po niej zasypać. Jak mam to zrobić i za co? - pyta kobieta, poruszająca się o kuli. Jest przed poważną operacją kolana.
Zażądała więc 50 tys. złotych odszkodowania, żeby mieć na wynajem ciężkiego sprzętu. Bez tego nie da się usunąć betonowego gruzowiska po ukrytej w ziemi piwnicy, a dokładniej dawnej przechowalni jabłek, o wymiarach 10 na 15 metrów. Firma drogowa odmówiła zapłacenia i odesłała kobietę do swojego ubezpieczyciela. Ten przyznał jej 7,1 tys. zł odszkodowania.
Płać, kobieto!
Barbara Gołębiewska twierdzi że burmistrz zapewniał ją, że piwnicę zasypie firma, która ją uszkodziła, ale ta skończyła już prace i zabrała sprzęt.
- Inspektor nadzoru straszy mnie konsekwencjami. Burmistrz powtarza, że to moja sprawa, że mogłam zlecić roboty, gdy sprzęt był na miejscu. A ja nie miałam pieniędzy - mówi kobieta.
Burmistrz Nawrocki przyznaje, że gdy przy budowie ulicy, wybierano z miejskiej skarpy ziemię, uszkodzono fundament piwnicy Gołębiewskich, bo nie spodziewano się, że będą sięgać aż do miejskiej działki.
- Ta piwnica była budowana sposobem gospodarczym w latach sześćdziesiątych, nie ma jej w
ewidencji, ani na mapkach - wyjaśnia. Zapewnia, że z nabycia paska ziemi od Barbary Gołę-biewskiej nie zrezygnował, ale po katastrofie budowlanej kobieta życzy sobie zbyt wysokiego odszkodowania.
- Próbowaliśmy się porozumieć co do kwoty, proponowałem pięć tysięcy, ale pani Gołębiewska nie zgodziła się. Dostała odszkodowanie od ubezpieczyciela firmy drogowej - mówi. Zapewnia jednak, że chce kobiecie pomóc i że już porozumiał się z firmą, która remontowała ulicę.
- Prawdopodobnie w listopadzie wejdzie tam ze swoim sprzętem, ale pani Gołębiewska powinna złożyć zlecenie na tę rozbiórkę - mówi. Tymczasem Barbara Gołębiewska obawia się takiego zlecenia, bo nie wie, czy w ślad za nim nie otrzyma faktury na kwotę, której nie będzie w stanie zapłacić.
Sprawa trafiła też do aleksandrowskiej prokuratury.
- Odmówiliśmy wszczęcia postępowania, ponieważ jest to sprawa cywilnoprawna odszkodowawcza. Firma która uszkodziła piwnicę, nie wypiera się tego, a ta pani już dostała odszkodowanie od ubezpieczyciela - tłumaczy prok. Artur Kołodziejski, szef Prokuratury Rejonowej. Dodaje, że decyzja prokuratury uprawomocniła się.
Udostępnij