Usłyszała, że chyba nie będzie mogła nic uszczknąć z przyznanego jej przez ratusz grantu, bo właśnie trwa kontrola.
- Jak tak może być - zastanawia się Osowicka. - Tutaj rozstrzyga się konkurs, przyznaje pieniądze, a potem człowiek się dowiaduje, że hola, hola - jak kontrola coś wykaże, to zostanie mu figa z makiem.
Zapytaliśmy wiceburmistrza Edwarda Pietrzyka, jak się sprawy mają. Dowiedzieliśmy się, że faktycznie kilka organizacji pozarządowych miało być ostatnio prześwietlonych pod kątem prawidłowego gospodarowania w ubiegłym roku.
- Kontrolerzy zgłosili nam zastrzeżenia już po podpisaniu umowy na ten rok - dodaje Pietrzyk. - Wyniknął więc problem. Kontrola jest kontrolą, ma się zakończyć w lutym. Postanowiliśmy jednak nie wstrzymywać dotacji, które już zostały przyznane, choć w przypadku poważnych zastrzeżeń może się to skończyć i tak, że przez trzy lata dana organizacja będzie wykluczona z udziału w konkursie.
Może należałoby pójść po rozum do głowy i najpierw przeprowadzić wszystkie kontrole, zanim podzieli się pieniądze na nowy rok. Bo tak robi się pomieszanie z poplątaniem, a ludzi można przyprawić o zawał.