Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nigdy nie zapomni tej chwili. Inowrocławianin Tomasz Furman bił rekord Guinnessa

Dominik Fijałkowski
Tomasz Furman (nr 2443) na trasie maratonu, podczas bicia rekordu Guinnessa
Tomasz Furman (nr 2443) na trasie maratonu, podczas bicia rekordu Guinnessa Fot. Archiwum Tomasza Furmana
- Rekord Guinnessa, choć jeszcze czekamy na formalne potwierdzenie jest już nasz - cieszy się inowrocławianin Tomasz Furman.

Więcej informacji z Inowrocławia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/inowroclaw

Więcej informacji z Inowrocławia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/inowroclaw

Pasją pana Tomka, nauczyciela matematyki w Zespole Szkół im. Marka Kotańskiego w Inowrocławiu, jest bieganie na długich dystansach. Ostatnio uczestniczył on w Warszawie w niecodziennym biegu maratońskim, podczas którego padł rekord Guinnessa.

Czytaj również: Jak szybko można pisać na klawiaturze?

Dwa cele

- Postawiliśmy sobie dwa cele. Ten najważniejszy, to zebranie kasy dla chorej na zanik mięśni czteroletniej dziewczynki, Nikoli. Drugim celem było oczywiście ustanowienie nowego rekordu - opowiada biegacz z Inowrocławia.

Na czym miało polegać bicie rekordu Guinessa? Chodziło o to, aby w określonym czasie, jak największa grupa biegaczy połączonych liną pokonała dystans maratoński, czyli 42,195 km.

Dotychczasowy rekord ustanowiono w br. podczas biegu w Londynie. Trasę pokonało 34 biegaczy. W Warszawie zrobiło to 51 zawodników.

Dramat na 19 kilometrze

- W grupie znaleźli się nie tylko wyczynowcy. Stanowili ją zawodnicy o różnym doświadczeniu i możliwościach. Biegli mężczyźni i kilka kobiet. Nie zabrakło znanych postaci, jak na przykład dowódca Gromu, generał Roman Polko - relacjonuje pan Tomasz.

Dramat zaczął się na 19 kilometrze. Uczestnicy rekordowego biegu byli już wręcz przekonani, że próbę trzeba będzie podjąć za jakiś czas od nowa. - Zasłabł nam jeden z zawodników. Na bieg przyleciał prosto z USA. Jego organizm nie zdążył poradzić sobie z różnicami czasowymi. Musieliśmy bardzo zwolnić. Dostosować tempo biegu do jego możliwości. Praktycznie poruszaliśmy się truchtem, a czas niemiłosiernie uciekał. Tymczasem regulamin wykluczał podmianę zawodnika - dodaje Furman.

Na trasie nie brakowało też komicznych sytuacji. 51 biegaczy nie mogło ani na chwilę odpiąć się od łączącej ich liny, a organizm niektórych domagał się zajrzenia na chwilę do niebieskiej plastikowej budki z napisem Toi Toi. - To naprawdę wyglądało bardzo śmiesznie, gdy czekaliśmy pod WC, z którego wystawała linka - mówi biegacz z Inowrocławia.

Udało się!

Bicie rekordu Guinnessa było rejestrowane przez dwie kamery. Teraz materiał musi być formalnie potwierdzony, ale uczestnicy są pewni, że rekord padł. Przebiegli trasę maratonu w wyznaczonym czasie, nikt pod drodze nie wypiął się z liny. Na mecie w Warszawie stawiło się więc o 17 biegaczy więcej niż w Londynie.

Osiągnięty został też najważniejszy cel. Dzięki sponsorom, organizatorom próby bicia rekordu i biegaczom udało się zebrać ponad 28 tys. zł. Można więc kupić chorej Nikoli specjalną kamizelkę wspomagającą oddychanie.

- Nigdy nie zapomnę tej chwili. Na Krakowskim Przedmieściu, przed metą, warszawiacy witali nas jak bohaterów. Wielotysięczny tłum śpiewał nam piosenkę zespołu Queen "Jesteśmy mistrzami" - wspomina nauczyciel z inowrocławskiego Zespołu Szkół im. Marka Kotańskiego.

Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska