Więcej informacji z Inowrocławia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/inowroclaw
Więcej informacji z Inowrocławia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/inowroclaw
Pasją pana Tomka, nauczyciela matematyki w Zespole Szkół im. Marka Kotańskiego w Inowrocławiu, jest bieganie na długich dystansach. Ostatnio uczestniczył on w Warszawie w niecodziennym biegu maratońskim, podczas którego padł rekord Guinnessa.
Czytaj również: Jak szybko można pisać na klawiaturze?
Dwa cele
- Postawiliśmy sobie dwa cele. Ten najważniejszy, to zebranie kasy dla chorej na zanik mięśni czteroletniej dziewczynki, Nikoli. Drugim celem było oczywiście ustanowienie nowego rekordu - opowiada biegacz z Inowrocławia.
Na czym miało polegać bicie rekordu Guinessa? Chodziło o to, aby w określonym czasie, jak największa grupa biegaczy połączonych liną pokonała dystans maratoński, czyli 42,195 km.
Dotychczasowy rekord ustanowiono w br. podczas biegu w Londynie. Trasę pokonało 34 biegaczy. W Warszawie zrobiło to 51 zawodników.
Dramat na 19 kilometrze
- W grupie znaleźli się nie tylko wyczynowcy. Stanowili ją zawodnicy o różnym doświadczeniu i możliwościach. Biegli mężczyźni i kilka kobiet. Nie zabrakło znanych postaci, jak na przykład dowódca Gromu, generał Roman Polko - relacjonuje pan Tomasz.
Dramat zaczął się na 19 kilometrze. Uczestnicy rekordowego biegu byli już wręcz przekonani, że próbę trzeba będzie podjąć za jakiś czas od nowa. - Zasłabł nam jeden z zawodników. Na bieg przyleciał prosto z USA. Jego organizm nie zdążył poradzić sobie z różnicami czasowymi. Musieliśmy bardzo zwolnić. Dostosować tempo biegu do jego możliwości. Praktycznie poruszaliśmy się truchtem, a czas niemiłosiernie uciekał. Tymczasem regulamin wykluczał podmianę zawodnika - dodaje Furman.
Na trasie nie brakowało też komicznych sytuacji. 51 biegaczy nie mogło ani na chwilę odpiąć się od łączącej ich liny, a organizm niektórych domagał się zajrzenia na chwilę do niebieskiej plastikowej budki z napisem Toi Toi. - To naprawdę wyglądało bardzo śmiesznie, gdy czekaliśmy pod WC, z którego wystawała linka - mówi biegacz z Inowrocławia.
Udało się!
Bicie rekordu Guinnessa było rejestrowane przez dwie kamery. Teraz materiał musi być formalnie potwierdzony, ale uczestnicy są pewni, że rekord padł. Przebiegli trasę maratonu w wyznaczonym czasie, nikt pod drodze nie wypiął się z liny. Na mecie w Warszawie stawiło się więc o 17 biegaczy więcej niż w Londynie.
Osiągnięty został też najważniejszy cel. Dzięki sponsorom, organizatorom próby bicia rekordu i biegaczom udało się zebrać ponad 28 tys. zł. Można więc kupić chorej Nikoli specjalną kamizelkę wspomagającą oddychanie.
- Nigdy nie zapomnę tej chwili. Na Krakowskim Przedmieściu, przed metą, warszawiacy witali nas jak bohaterów. Wielotysięczny tłum śpiewał nam piosenkę zespołu Queen "Jesteśmy mistrzami" - wspomina nauczyciel z inowrocławskiego Zespołu Szkół im. Marka Kotańskiego.
Czytaj e-wydanie »