Dziś punktualnie o godz. 8 dwóch inkasentów zatrudnionych w Gminnym Zakładzie Gospodarki Komunalnej spotka się z prezesem Arkadiuszem Wederem i wójtem Zbigniewem Szczepańskim. Dostaną upoważnienia na swoje nazwisko do sprawdzania, czy właściciele posesji, którzy nie są podłączeni do sieci kanalizacyjnej zlecają wywóz ścieków. Najlepszą okazją do takich kontroli są odczyty wody, bo przecież teren gminy jest praktycznie w 99 proc. zwodociągowany.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Jest tak, że jeśli ktoś nie jest włączony do sieci kanalizacyjnej, to musi mieć szambo i je wywozić. Dowodem mogą być tylko rachunki. Jest też możliwość posiadania oczyszczalni przyzagrodowych. - Prawdopodobnie wiele osób przy pierwszej kontroli nie będzie miało żadnych dokumentów - mówi wójt Zbigniew Szczepański. - No chyba, że dotrze do nich informacja za pośrednictwem mediów. Ale będziemy tolerancyjni, damy czas. Ponowny odczyt będzie po dwóch miesiącach i jeżeli nie będziemy mieli dowodu zapłaty, tolerancji już nie będzie. Bezwzględnie skierujemy zawiadomienie do prokuratury. Jesteśmy zobligowani do podejmowania takich działań i sądzę, że jesteśmy jedną z pierwszych gmin, która przykłada tak dużą wagę do tego.
Już od jakiego czasu urzędnicy zaczęli zgłębiać temat, ale efekty były dalekie od oczekiwań. - Nikt nie może zasłaniać się biedą - mówi Szczepański. - Chcę zapytać, czy ta bieda trwa od zakończenia drugiej wojny światowej. My w razie czego dokładamy przecież 1 tys. zł do budowy oczyszczalni przyzagrodowych.
Wkrótce o tym, kiedy gmina zacznie promować zmianę kotłów z węglowych na gazowe.
Wójt uważa, że nie może być tak, że 95 proc. mieszkańców ponosi koszty utylizacji ścieków, a 5 proc. się z tego śmieje. Opłaty muszą ponieść wszyscy.
Wideo: INFO Z POLSKI odc.18 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju.