Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nikt nie powinien płacić kilkudziesięciu złotych za artykuły higieniczne". To nie walka o podpaski, ale o ich niższą cenę

Karina Obara
Karina Obara
To, że artykuły higieniczne są drogie dla przeciętnego Polaka mniej szokuje dyskutantów niż postulat Razem, by były tańsze
To, że artykuły higieniczne są drogie dla przeciętnego Polaka mniej szokuje dyskutantów niż postulat Razem, by były tańsze Archiwum
"Nikt nie powinien płacić kilkudziesięciu złotych za artykuły higieniczne typu podpaski, pieluchy i papier toaletowy" - taka informacja pojawiła się na oficjalnym profilu Partii Razem na Twitterze. I wywołała burzę.

Teraz wielu zastanawia się, czy ta deklaracja Razem będzie włączona w oficjalny profil partii? Ta przecież za cel stawia sobie znoszenie barier i przekonuje, że wiele dóbr i usług państwo powinno zapewniać bezpłatnie albo w części refundować. Tak w świat poszła plotka, że Razem „walczy o podpaski” i chce rozdawać za darmo artykuły higieniczne, którym to pomysłem stara się przebić PiS w obietnicach wyborczych. I znów posypała się lawina, że to komuniści i wpędzą kraj w kłopoty.

Jak się zaczęło?

A zaczęło się od tego, że jedna z użytkowniczek Twittera napisała: „Uważam że tampony i podpaski powinny być darmowe, żadna z nas nie prosiła o to, aby krwawić raz w miesiącu, więc dlaczego mamy jeszcze za to płacić”. Mnóstwo internautów ją poparło, ale równie wielu weszło w spór. Pojawiły się ostre komentarze: „Okej, ale kto zapłaci ludziom, którzy produkują te podpaski? Mamy ich wszystkich zamienić na roboty czy przywracamy niewolnictwo”?, „Jedzenie za darmo, dlaczego ja mam być głodny? Nie prosiłem o głód, dlaczego mam za to płacić?, „ Coś takiego jak viagra ma możliwość refundacji, ale za tampon muszę płacić 100 proc”.

Studzący nastroje wyjaśniali, że chodzi bardziej o to, aby artykuły higieniczne nie były opodatkowane jak towary luksusowe, wtedy ich cena nie byłaby tak wysoka. Partia Razem nie opowiedziała się więc wprost za darmowymi artykułami higienicznymi, ale zauważyła, że kosztują za dużo. I to warto by zmienić.

Jednak zdaniem dr. Patryka Wawrzyńskiego, politologa z UMK, treść expose premiera Morawieckiego rozpoczęła walkę między koalicją rządową a Lewicą o to, kto jest w stanie zaprezentować bardziej zaawansowaną wizję państwa dobrobytu.

- Rezultat jest, póki co, karykaturalny, bo dla polityków prawicy dobrobyt kończy się na masowych, populistycznych programach socjalnych, które pozwalają maksymalnie scentralizować władzę - mówi dr Wawrzyński. - Z kolei, Adrian Zandberg i jego ugrupowanie chcą, aby urzędnicy nie tyle troszczyli się o Polaków, ale by myśleli za nich – ułatwi to rewolucję kulturową, o której marzą działacze młodej Lewicy.

Kwestie etyczne i ekologiczne

W opinii politologa logika pomysłu Partii Razem jest bardzo naiwna i bazuje na przekonaniu, że państwo zrobi coś lepiej niż sami ludzie. Uważa, że w polskiej rzeczywistości trudno znaleźć przykłady, które uzasadnią taką opinię. Z kolei dysproporcja jakości w państwowej i prywatnej opiece stomatologicznej dobrze obrazuje, jak wygląda standard „bezpłatnych” usług.

- Obok wątpliwości ekonomicznych, odnoszących się do relacji między ceną a jakością, dochodzą kwestie etyczne i ekologiczne – przykładowo, czy państwo w ogóle powinno wspierać producentów pieluch jednorazowych, skoro dostępna jest lepsza dla środowiska alternatywa pieluch wielorazowych, których użytkownicy produkują wielokrotnie mniej odpadów? - pyta dr Wawrzyński. I dodaje, że rozumie, że działacze Lewicy chcą pokazać opinii publicznej, że PiS nie zdoła zbudować w Polsce państwa dobrobytu, ale nie musi to mieć formuły licytacji z partią Jarosława Kaczyńskiego, kto bardziej ubezwłasnowolni Polaków.

- Oczywiście, skandaliczne jest, gdy ktokolwiek ze względów ekonomicznych nie może korzystać z podstawowych środków higieny, ale powinny temu służyć programy celowe dla osób zmagających się z ubóstwem czy bezdomnością - przekonuje politolog. - To kwestia walki z wykluczeniem, nie zaś tworzenia z deficytu papieru toaletowego problemu wagi państwowej. Rozwiązywanie prawdziwych problemów ludzi wymaga od polityków zaufania do obywateli, nie zaś wymyślania kolejnych rozwiązań, które sprawią, że to urzędnik w ministerstwie będzie decydować, jakich podpasek będą używać kobiety w Polsce i jaka ich ilość im przysługuje rocznie. To nie państwo dobrobytu, to państwo absurdu.

Dr Tomasz Markiewka, filozof, publicysta „Krytyki Politycznej, a jeszcze w ubiegłym roku członek Razem mówi: - Nie wiem, czy będzie to oficjalny postulat, ale na pewno pasuje do profilu Razem - przyznaje dr Markiewka. - Współczesne państwa opierają się na przekonaniu, że ich obowiązkiem jest dostarczanie pewnych dóbr obywatelom albo przynajmniej pomaganie w dostępie do nich. Opieka zdrowotna czy edukacja są najlepszymi przykładami. Razem próbuje wyjść poza to minimum i zwraca uwagę na takie rzeczy jak dostępność artykułów higienicznych. W Polsce to nadal szokuje, w Europie już mniej, bo pomysł, że państwo ma ułatwiać zaspakajanie podstawowych potrzeb higienicznych wydaje się tam czymś naturalnym.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska