Emocje związane z ostatnimi kradzieżami nieco opadły, wciąż jednak pojawiają się liczne pytania, na które na razie nie ma odpowiedzi. Najważniejsze z nich dotyczy oświetlenia. - Marianki utonęły w ciemności o 2.40 - mówi nasz informator. - Wiem to od mężczyzny, który wstał by zapalić papierosa. Takie rzeczy nie zdarzają się codziennie, dlatego zapamiętał godzinę.
Chwilę później złodzieje otworzyli drzwi do sklepu przy ul. Krausego, vis a vis kościoła p.w. św. Józefa. Potem były kolejne trzy.
Nikt nie zareagował
- Dlaczego nie zaniepokoiło to policji, straży miejskiej, nie mówiąc już o Enei, która drogą elektroniczną jest powiadamiana o każdej poważnej usterce? - docieka Czytelnik, który twierdzi, że zna procedury obowiązujące w zakładzie energetycznym. - W ciągu 20 minut powinno pojawić się pogotowie energetyczne. Czemu nie przyjechało?
Bo świecki odział Enei nie wiedział o tym, że na Mariankach jest ciemno. - Powiadomienia, o których wspomina Czytelnik nie dotyczą oświetlenia miejskiego - tłumaczy dyrektor Michał Kosmalski. - Nie istnieje żaden system ostrzegający o tym, że zgasły lampy. Jeśli nie powiadomią nas o tym mieszkańcy, czy też nie zauważy tego któryś z pracowników, lampa pozostanie niesprawna.
Dla naszego bezpieczeństwa
Jednocześnie dyrektor zachęca do tego, aby w podobnych przypadkach niezwłocznie zadzwonić pod bezpłatny numer 991. - Właśnie ze względów na bezpieczeństwo - podkreśla Kosmalski. - O ile jedna przepalona żarówka nie jest wielkim problemem, o tyle wyłączony cały ciąg zawsze powinien wzbudzić nasze podejrzenia. Dlatego niezależnie od godziny trzeba zgłaszać takie awarie, bądź zamierzone działania.