Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O cudzie wybaczenia, po którym rodzimy się na nowo

Karina Obara
Karina Obara
Ewa Woydyłło-Osiatyńska: - Jeśli wybaczę, nie znaczy to, że muszę być szczęśliwa, bo pęknięte serce się nie zrośnie, ale potrafię wypełniać moje role w życiu. Zdawało mi się, że mnie to nigdy nie spotka, ale okazało się, że nie jestem nietykalna. Ten, kto wybaczy, powoli odzyskuje spokój.
Ewa Woydyłło-Osiatyńska: - Jeśli wybaczę, nie znaczy to, że muszę być szczęśliwa, bo pęknięte serce się nie zrośnie, ale potrafię wypełniać moje role w życiu. Zdawało mi się, że mnie to nigdy nie spotka, ale okazało się, że nie jestem nietykalna. Ten, kto wybaczy, powoli odzyskuje spokój. Bartek Syta
- Niewybaczenie to obsesja, która ma na celu ukaranie kogoś - mówi psycholog dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska. - Wybaczenie nie jest aktem, ale procesem uczenia się. A ten przebiega na wielu płaszczyznach.

- Rozmawiałam ostatnio z przyjaciółką, która bardzo źle sypia i rzadko się uśmiecha. Do tego często choruje. Mówi, że ma tak, odkąd została porzucona przez męża. Twierdzi jednak, że nie chowa urazy do niego, po prostu nienawidzi swojego życia, które nie spełnia jej oczekiwań. „Ciągle tylko rozczarowania, to życiu nie mogę wybaczyć” - podsumowała.
Bo jedno to wybaczenie, a drugie, to znalezienie na nowo źródeł poczucia wartości, radości, zadowolenia. Czasami nawet pięknie wybaczona krzywda zostaje. Jest takie porzekadło, że komuś pękło serce. Jeśli pękło, to już się nie naprawi i żyjemy z pękniętym sercem.

- Kiedy to się dzieje?
Nie wtedy, gdy człowiek nie wybaczy i szuka zemsty. Niewybaczenie to obsesja, która ma na celu ukaranie. Niewybaczenie oznacza: jestem na kogoś zła, mam żal, pretensje. Czasem można mieć pretensje do losu, że człowiek urodził się z jedną nogą krótszą albo do świata, że urodził się w kraju, który go mierzi. Czasem niewybaczenie nie jest nazwaną winą wobec kogoś, ale uogólnionym przekonaniem o tym, że los źle nas potraktował. Wybaczenie nie jest aktem, ale procesem uczenia się, który przebiega na wielu płaszczyznach. Jedną z nich jest zmiana tożsamości.

- Co to znaczy?
To najtrudniejsza sprawa, ponieważ tożsamość to świadomość, kim się jest. Każdy podświadomie chciałby być kimś pięknym, wartościowym. Każdy chciałby, aby inni myśleli o nas dobrze. A doznanie zdrady, porzucenie jest dowodem na to, że ktoś zaprzeczył naszą wartość. Jakby powiedział: nie chcę cię, jesteś dla mnie nieważny, idę do kogoś innego. Albo zostawiam cię, bo się roztyłaś. Człowiek komuś zaufał, coś planował, przeżył jakieś życie, które miało dalej trwać, ale zostało zatrzymane. To wszystko świadczy o tym, że moja wcześniejsza tożsamość: że jestem fajna, znalazłam męża, że ktoś mnie kocha, a nasze marzenia są wspólne, nagle okazują się nieprawdą.

- A czy nie jest tak wtedy, gdy ktoś buduje swoje poczucie wartości na drugiej osobie, a nie na własnej, wewnętrznej sile?
Oczywiście są przypadki, kiedy nawet zdrada nie jest specjalnie dewastująca. Ale to znaczy, że ten związek nie był oparty na więzi, na wspólnocie tylko np. wyszłam za mąż, widzę, że mój mąż ogląda się za innymi kobietami, myślę więc: fajnie, będę sama, nie będę musiała prać, gotować, troszczyć się o niego. Coraz więcej jest takich osób, które myślą: po co mi ktoś, wreszcie będę miała dużo czasu, będę mogła o wszystkim sama decydować. Wtedy zdrada, porzucenie nie zrobi wyrwy w mojej tożsamości, bo moja tożsamość jest oparta na poczuciu: tylko ja. Zwykle jednak z powodu miłości czy przywiązania, czujemy się sprzężeni z drugą osobą, wtedy myśli się „my”, „nasze plany”, a nie „moje plany”.

- Co jest w nas takiego, że mówimy: wybaczyłam, jednak co jakiś czas przeszłość odbija się w nas czkawką i nie możemy zapomnieć?
Napisałam książkę „Dobra i zła pamięć”, w której wyjaśniam, że nasza pamięć jest stróżem dbającym o to, aby dwa razy nie zabolało. Gdy spotka nas krzywda czy rozczarowanie, to łatwiej się je zapamiętuje niż oczarowanie niż zachwyt. Przykrości się boimy, a zachwytu nie. I nasza pamięć jest w tym wypadku gwarantem przetrwania. Jeśli więc spotyka nas przykra rzecz, to odruchowo będziemy o niej myśleć. Człowiek jednak nie jest amebą, nie musi iść za odruchami i wciąż myśleć o tym, że np. ktoś go porzucił, tylko uruchamia swoje władze umysłu, wysoko rozwiniętą korę mózgową i sam sobie pomaga, aby nie wracać myślami do złych wspomnień.

- Jak to zrobić?
To proste. Trzeba wziąć kartkę papieru albo w myślach przypomnieć sobie dobre zdarzenia ze swojego życia. Regułą jest bowiem, że jeśli masz w umyśle jakąś myśl, to równocześnie nie pojawi się z tą samą intensywnością druga myśl. Gdy skupisz się na jednym, to pozostałe sprawy są gdzieś w tle, ale nie przeszkadzają tak natrętnie. Np., aby nie myśleć o tym, że porzucił cię mąż, możesz myśleć tak: mam z nim wspaniałe udane dzieci, mam dobry wygląd, najważniejszą teraz rzeczą jest moja kariera, moja mama, przyjaciele, a być może szukanie kolejnego związku, w którym będę o wiele bardziej czujna, będę lepiej dowiadywać się, czy coś się mojemu partnerowi podoba, czy nie. Ale uwaga, jeśli mam uwagę zajętą dobrymi rzeczami, to nie znaczy, że mam amnezję. Pamiętam, co się wydarzyło i gdy ktoś poprosi mnie o wypełnienie ankiety, będę umiała odpowiedzieć na wszystkie, nawet przykre pytania. Jednak gdy ktoś mnie zapyta, o czym teraz myślisz? - popatrzę przez okno, zobaczę piękną wiosnę i uruchomi to we mnie lawinę zachwytu nad pięknem świata, które przeżywałam np. w wieku 12 lat.

- To pomaga na obsesyjne myśli?
Oczywiście. Moim pacjentom, którzy nie mogą spać czy przestać uporczywie o czymś myśleć zalecam, by otworzyli książkę i zaczęli na pamięć uczyć się np. „Pana Tadeusza”. Gdy zaczniesz to robić, inne myśli muszą wyjść z głowy, w przeciwnym razie nie nauczysz się na pamięć.

- A może jeszcze coś jest do zrozumienia, dlatego przeszłość powraca?
Czasami jest, ale nie oznacza to, że mamy pozostać w stanie żałoby. A porzucenie, zdrada, spalenie domu, rozbicie samochodu powoduje w nas przecież stan żałoby, straty.

- Jest jak trauma?
Tak, bo ja coś tracę: złudzenia, wiarę, ufność, męża, wartości. Z małą stratą szybko się godzimy, z większą nie. A wybaczenie, to jest właśnie pogodzenie się. Jeśli nie chcę się pogodzić z tym, co mnie spotkało, bo w moim odczuciu ktoś dał mi dowód, że nie jestem warta miłości, choć uważam, że jestem, to pozostaję w strasznym dysonansie. Uważam, że nie powinno się mnie porzucać, bo przecież jestem dobrą żoną, nigdy mu się nie sprzeniewierzyłam, a mimo to on mnie porzucił. Sprawa pani przyjaciółki właśnie na tym polega. Nie zaakceptowała. Ale nie faktu, bo fakt się zdarzył. Nie zaakceptowała tego, że nie jest kimś, za kogo się uważała.

- Jak to?
Wracając do przykładu zdrady. Nie zaakceptowała, bo dostała taki dowód: najpierw jej mówił, że ją kocha i będzie z nią do końca życia, a teraz sobie poszedł. Gdyby od początku mówił, że się nie zdeklaruje, to byłaby inna sprawa. Nie byłoby powodu mieć pretensji do kogoś, kto niczego nie obiecywał.

- Ale w coraz bardziej niepewnym świecie związki się rozpadają.
Mimo to każdy by chciał, aby to, co pięknego zbudował, trwało. Dopóki człowiek się nie przekona, że natura ludzka jest absolutnie zawodna i nic nie da nam gwarancji na zawsze. Nie zgodzę się z tym, że teraz się tak dzieje. Zawsze ludzie się zdradzali, mężczyźni mieli garsoniery.

- A gdyby z bolesnego doświadczenia, jakim jest zdrada wziąć to, co dobre, że to szansa na zmianę?
Można to sobie tak tłumaczyć, ale wtedy ostudzimy relację. A przecież są ludzie, którzy nie znoszą letniej wody: albo jest gorąco, albo dziękuję. Siłę czerpiemy z innych ludzi. Człowiek dowiaduje się, kim jest zawsze od kogoś. Gdy nas lubią w szkole, to i my lubimy szkołę i na odwrót. Każdy woli być lubiany i otrzymywać dowody uznania, ludzie są dla nas lustrem. Jest takie niemądre powiedzenie, że to nie suknia zdobi człowieka. Ależ zdobi! Jeśli usiądzie pani przy osobie niezadbanej, będzie pani czuła dyskomfort, nie zaufa jej pani tak jak komuś dbającemu o wygląd i sposób wysławiania się. Inni ludzie dają nam komunikaty, ile jesteśmy warci: mama, tata, rówieśnicy, pani w przedszkolu, w szkole, nasi partnerzy. To oni nam mówią, kim jesteśmy.

- Ale w takim razie cierpienie jest wpisane w kondycję ludzką.
Jest. Zawsze, ale nie tylko dlatego, że ludzie nas zawodzą. Jeśli związek między mną a przyjacielem jest prawdziwy, to pozostanie taki, bez względu na czas i odległość. Dzięki przyjacielowi człowiek staje się dobry. Jeśli jednak namawia cię do złego, to nie jest przyjacielem, ale wspólnikiem. Kiedyś żyliśmy w kręgu osób mało zmiennym, które znały nas od urodzenia do śmierci. Teraz rodziny się porozdzielały, jesteśmy bardziej mobilni, rozbiliśmy się na mikrokomórki i nawet w kręgu jednej rodziny mamy pozrywane więzi. Tak sobie urządziliśmy świat, co nie zmienia faktu, że każdy ma potrzebę budowania więzi. Ze wszystkich badań wynika, że szczęście zwykle deklarują ludzie, którzy są z kimś blisko związani i tworzą kochające się związki. Kochające związki, a nie takie, które tylko są, a ludzie w nich czują się obco. W dobry związek trzeba włożyć dużo zaangażowania.

- To dla wielu zbyt trudne.
No, ale wtedy mogą mieć pretensje już tylko do siebie, że czegoś zaniechali.

- Brak umiejętności wybaczenia widać także w naszym życiu publicznym. Czy pani zdaniem podziały w Polsce wynikają właśnie z tego, że część klasy politycznej nie potrafi dążyć do pojednania?
Nie tylko klasa polityczna tego nie potrafi. Przecież to nie posłowie decydują, co ktoś przeżywa w kontakcie z przyjacielem czy znajomym wyznającym inną opcję polityczną. I często to się nie da pogodzić. Kiedyś ludzki los przebiegał w „jednej zagrodzie”, a władcy, który próbował coś wymusić wlewano np. truciznę do kielicha. Ludzie zawsze mieli odmienne przekonania i przez to byli wrogo do siebie nastawieni, ale teraz są media, które pokazują więcej świata. To od każdego z nas z osobna zależy, czy zdecydujemy się wybaczyć i tworzyć związki oparte na wartościach.

- A może chodzi o silne emocje, które sprawiają, że ktoś czuje, że żyje jedynie karmiony niechęcią i poczuciem, że stał się ofiarą?
To też. Nikt nie chce być ofiarą i kimś kto ustępuje, bo wtedy czuje się pokonany, zwłaszcza że ten, który dominuje, chętnie to pokazuje. Mamy teraz taki przykład w polskim życiu publicznym. Wygrała jedna opcja polityczna i robi wszystko po swojemu. Nie słucha ludzi, tylko realizuje, często nocą to, co chce, niszcząc państwo prawa. Nie ma się więc co dziwić, że ogromna rzesza ludzi nie może tego uznać.

- A jak wyzwolić się z pułapki poczucia: „nic nie mogę z tym zrobić”?
Wygrać następne wybory. Tak jak angażujemy się w związki międzyludzkie, aby były dla nas spełniające, tak samo powinniśmy angażować się w życie publiczne, dając przykład innym. Teraz to szczególnie ważne, aby nie dać przyzwolenia na rządzenie ludziom, którzy nie potrafią wybaczyć.

- A co to znaczy wybaczyć skutecznie?
To znaczy wybaczyć tak, by doznana krzywda czy przykrość nie wpływała negatywnie na nasze poczucie wartości i na jakość życia. Gdy wybaczam, że mąż ode mnie odszedł, mogę pójść do kina. Dopóki nie wybaczę, siedzę i gryzę paznokcie, płaczę, nie śpię, nie jem albo tyję, słowem - reaguję jak ciężko uszkodzony organizm. Jeśli wybaczę, nie znaczy to, że muszę być szczęśliwa, bo pęknięte serce się nie zrośnie, ale potrafię wypełniać moje role w życiu. Zdawało mi się, że mnie to nigdy nie spotka, ale okazało się, że nie jestem nietykalna. Ten, kto wybaczy, może normalnie żyć, powoli odzyskuje spokój. Ten, który nie wybaczył, cały czas chce ukarać i całą energię kieruje w tę stronę. Przykład naszej obecnej polityki, gdzie obóz rządzący chce ukarać Donalda Tuska, pokazuje ten mechanizm niewybaczenia bardzo dobrze. A zatwardziałość serca, to przecież postępowanie niechrześcijańskie. Gdy nie wybaczasz, popełniasz grzech. No, ale jesteśmy, jak widać, takimi chrześcijanami, jak ja jestem baletnicą.

- To teraz najważniejsze, jak wybaczyć sobie?
Tak samo jak innym. Każdy człowiek jest omylny, każdy uczy się na błędach, każdy ma prawo je popełniać. Ale z wybaczeniem najważniejsza sprawa to szczera skrucha, zadośćuczynienie i przede wszystkim całkowite poniechanie dalszego krzywdzenia lub wszelkich form swojego błędu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska