https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Obama nie jest berlińczykiem?

Jacek Deptuła
Jacek Deptuła
Jacek Deptuła archiwum
Z zaciekawieniem czekałem na wczorajsze komentarze niemieckich analityków związane z berlińską wizytą prezydenta Baracka Obamy.

Słuchając go odnosiłem bowiem wrażenie, że polityczna poprawność i obłuda chadzają najczęściej parami. Ilość komunałów na minutę przerastała nawet niektóre wystąpienia Breżniewa.

U stóp Kolumny Zwycięstwa w parku Tiergarten najpotężniejszy człowiek świata plótł typowo amerykańskie dyrdymały. "Żadne prawo nie może stać ponad pragnieniem sprawiedliwości, wolności i pokoju" - deklarował Obama zza grubej tafli kuloodpornego szkła. Słowa "wolność", demokracja" i "prawa człowieka" odmieniał przez wszystkie przypadki. Nie wspomniał zaś o trwającej w Iraku rzezi, o beznadziejnej wojnie w Afganistanie i prawach Palestyńczyków do swojego państwa. Ale najzabawniejszy fragment dotyczył amerykańskiego systemu globalnej inwigilacji, który nikomu - prócz terrorystom - nie zaszkodzi, bo nad nim czuwają sądy Stanów Zjednoczonych.

Ku mojemu zaskoczeniu niemieccy komentatorzy byli bardzo zgodni. Ocenili, że prezydent USA "mówił o wielu rzeczach, by nie powiedzieć o niczym".

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska