https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Obcy kapitał i swoja Samoobrona

Andrzej Kraśnicki Jr
Wszystko wskazuje na to, że afera z Klewek zaczęła się w Szczecinie

     Szef firmy Inter Commerce, Rudolf Skowroński, który przez kilka lat współpracował z Carrefourem budując między innymi centrum handlowe w Szczecinie. W 2000 roku, po zmianie kierownictwa Carrefour Polska współpraca Francuzów z polską firmą urwała się. Pozostały długi.
     - Dwadzieścia milionów dolarów - wylicza Skowroński. - Carrefour nie chce mi zapłacić. Sprawa ciągnie się w sądzie.
     I właśnie dlatego jesienią 2001 roku Skowroński zwrócił się do Leppera o pomoc.
     - Dla mnie to był nieprzejednany wróg hipermarketów i obcego kapitału, który mógł mi pomóc - mówi Skowroński. - Chodziło przede wszystkim o nagłośnienie sprawy, wywarcie nacisku. Sąd? Na wyrok mogę czekać lata.
     Pośpiech na budowie
     
Zadanie dla Leppera było proste. Skowroński dostarczył mu dokumenty, z których jego zdaniem jasno wynikało, że na budowie szczecińskiego Carrefoura zaszła tzw. "samowola budowlana".
     - W listopadzie 2000 roku nasi architekci, którzy projektowali Carrefoura zaalarmowali, że na budowie dzieje się coś wbrew ich planom - wyjaśnia Skowroński. - Chodziło o przeróbki w konstrukcji gmachu. Dokonywano ich bez odpowiednich zezwoleń.
     Pismo w tej sprawie do Carrefoura, przestrzegające jednocześnie przed konsekwencjami samowoli budowlanej wysłał 27 listopada 2000 roku. Pozostało bez odpowiedzi. 7 grudnia doszło do katastrofy. Pod gruzami walącej się konstrukcji zginęło dwóch robotników, kilku zostało poważnie rannych.
     - Nie twierdzę, że z powodu nie konsultowanych z nami przeróbek doszło do tragedii - mówi Skowroński. - Jednak to, że dokonywano ich bez uprzednio załatwionych zezwoleń, świadczy o pośpiechu na budowie.
     Śmiertelnym, jak się okazało, pośpiechu. Przyczyną zawalenia się konstrukcji był wprawdzie wadliwy wspornik, ale gdyby pracownicy mieli czas na ustawienie pod wylewanym stropem wzmocnień, byłyby szanse na ucieczkę. "Zabrakło czasu na właściwe przygotowanie frontu robót oraz sporządzenie projektu ich organizacji w sposób bezpieczny" - czytamy w raporcie Państwowej Inspekcji Pracy na temat katastrofy.
     Dwa miesiące po wypadku powiesił się szef firmy budowlanej, stawiającej sklep.
     List do dyrektora
     
Skowroński mówi, że gdy Andrzej Lepper zobaczył dokumenty dotyczące Carrefoura cieszył się jak dziecko. Wziął papiery, obiecał działać. Kilka dni później, jak twierdzi szef Inter Commerce, bliski współpracownik Leppera, poseł Stanisław Łyżwiński uprzedził jednego z pracowników Skowrońskiego, że będzie potrzebna "zaliczka" na załatwienie sprawy.
     - Poseł Łyżwiński przyjechał ponownie w tej sprawie do firmy, kiedy byłem obecny - mówi Skowroński. - Powiedziałem, że żadna zaliczka nie wchodzi w rachubę. Mogę się jakoś zrewanżować, na przykład odremontować jakieś biuro. W imię dobrej współpracy.
     Lepper zaczyna działać. 6 listopada 2001 roku wysyła do Guya Yraeta, dyrektora Carrefour Polska list. W ostrym tonie pisze w nim, że nie podobają mu się działania Carrefoura w Polsce, że rodzimi biznesmeni są poszkodowani. Wskazuje, iż ma informacje dotyczące katastrofy w Szczecinie, które obciążają Carrefoura i sprawdzi inne doniesienia o nieprawidłowościach. List kończy zaproszeniem do rozmów, bo jeśli do nich nie dojdzie - to "Samoobrona" urządzi konferencję prasową, na którą zaprosi także dziennikarzy zagranicznych.
     Skowroński: - Widziałem ten list. Byłem ciekaw co się stanie. Bo konferencji prasowej, którą odgrażał się Lepper, przecież nie było.
     - Czy doszło pod koniec ubiegłego roku do spotkania Andrzeja Leppera z przedstawicielem Carrefour Polska? - spytałem Agatę Paszkowską, rzecznika Carrefour Polska.
     - Gdyby takie było, to bym wiedziała.
     Mówię, że mam właśnie przed sobą pismo do jej szefa, z pieczęciami, że wpłynęło.
     - Skąd pan je ma? - pytała wyraźnie zaskoczona Agata Paszkowska.
     W końcu stwierdzia: - To co się dzieje pomiędzy firmą Inter Commerce i Carrefour to sprawa tylko tych dwóch firm, których spór rozstrzygnie sąd.
     Skowroński i talibowie
     
Listopad 2001 dobiega końca. Zniecierpliwiony Skowroński próbuje skontaktować się z Lepperem.
     - Wziął dokumenty i cisza, nic się nie dzieje - mówi. - Dzwoniłem, nie chciał jednak rozmawiać. Może trzeba było mu zapłacić? - zastanawia się Skowroński.
     29 listopada. W Sejmie Lepper staje na mównicy i jednym tchem wymienia nazwiska czołowych polityków, którzy według niego wzięli łapówki. Tym, który dawał był pan S. Kilka dni później szef Inter Commerce, dowiaduje się, że S. to on.
     Okazuje się też, że dostarczycielem owych rewelacji jest niejaki Bogdan Gasiński, były dyrektor jednej ze spółek Inter Commerce, w której doprowadził do nieprawidłowości (przed dwoma tygodniami, nieprawomocnym wyrokiem Sąd Okręgowy w Olsztynie skazał go na 2 lata i 10 miesięcy więzienia za to, że będąc dyrektorem ds. zwierzęcych gospodarstwa w Klewkach, należącego do Inter Commerce, wyłudził z firmy 37 tysięcy złotych).
     Wkrótce wychodzi na jaw, że podpierający się jego opowieściami Lepper podaje absurdalne informacje. Na przykład taką, że do Skowrońskiego przylatywali z Afganistanu talibowie. Gasiński twardo stał za Lepperem, potwierdzał. Dziś mówi, że był przez szefa "Samoobrony" zastraszony.
     - Powiedziałem na przykład Lepperowi, że Skowroński miał jakieś interesy w Afganistanie - mówił nam Gasiński. - Ten to podchwycił i powiedział, że skoro Afganistan to talibowie i terroryści. I tak dalej. Tak powstała ta cała heca. Wysokość łapówek też była brana z sufitu.
     Gasiński twierdzi, że próbował wszystko jakoś wytłumaczyć swojemu byłemu pracodawcy.
     - Ze zrozumiałych względów nie miałem ochoty z nim rozmawiać - mówi Skowroński.
     Gasińskiemu udało się jednak dostarczyć Skowrońskiemu podpisane 20 maja tego roku własne oświadczenia. Wiemy, że pisze w nich między innymi o tym, że zarzuty Leppera wobec Skowrońskiego są bzdurą. Są też informacje o tym, dlaczego Lepper nie pomógł Skowrońskiemu w konflikcie z Carrefourem (w tym czasie Gasiński był zaufanym człowiekiem Leppera)
     Skowroński: - Oświadczenia zaniosłem 27 maja do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
     - Pan Gasiński został wtedy przesłuchany jako świadek - potwierdza prokurator Małgorzata Dukiewicz, naczelnik wydziału V Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
     Szczegółów nie zdradziła. Zasłoniła się tajemnicą śledztwa.
     Mówi, że kilka dni później spotkał się z Lepperem. Powiedział mu, że domyśla się, dlaczego nagle stracił zainteresowanie wspólnym uderzeniem w Carrefoura.
     - Tylko się zaczerwienił.
     A 8 czerwca, w warszawskim hotelu Mariott, doszło do bardzo dziwnego spotkania. Przy kawiarnianym stoliku zasiedli Al Suleiman, szef ochrony Carrefour w Polsce, na niektórych wizytówkach występujący również jako asystent dyrektora na Polskę oraz Bogdan Gasiński.
     Nagranie
     
Al Suleiman nagrał przebieg spotkania za pomocą ukrytego mikrofonu i cyfrowej nagrywarki. Odsłuchaliśmy je. Rozmowa trwała około 40 minut i jest to przede wszystkim długi wywód Gasińskiego, który mówi o tym jak to Skowroński chciał przy pomocy Leppera wywrzeć nacisk na Carrefoura, by ten zapłacił Inter Commerce 20 mln dolarów. Suleiman pytał tylko, czy mógłby zobaczyć dokumenty, które Lepper miał dostać od Skowrońskiego na temat Carrefoura.
     - Taki mam zawód, by interesować się wszystkim co może dotyczyć mojej firmy - mówi Suleiman. - Wcześniej nawet nie wiedziałem kim jest Gasiński. Informacje o tym, że chce się spotkać z kimś z Carrefoura otrzymałem od swoich szefów.
     Poza tym uważa, że Gasiński został przez Inter Commerce specjalnie podstawiony po to, by po nieudanej próbie namówienia na współpracę Leppera dać Carrefourowi do zrozumienia, że sprawa i tak zostanie nagłośniona.
     - Nasze spotkanie było obserwowane przez ludzi z Inter Commerce, którzy zresztą potem rozmawiali z Gasińskim - mówi Suleiman.
     Rudolf Skowroński nie zaprzecza, że jego pracownicy przyglądali się spotkaniu obu panów.
     - W dalszym ciągu jest dla mnie dziwne to, że zaraz po tym gdy przekazałem Lepperowi informacje na temat tego, że Gasiński chce mówić o jego kontaktach z Carrefourem, Francuz spotkał się nim - mówi Skowroński. - Nie rozumiem, dlaczego sam szef ochrony Carrefoura, będący też asystentem dyrektora decyduje się na konspiracyjne wręcz spotkanie tylko dlatego, że ktoś mu nieznany, pierwszy lepszy człowiek z ulicy, o to zabiega.
     Powiedział też, że nie wierzy w to, że nagranie przedstawione przez Suleimana jest pełnym zapisem rozmowy w hotelu Mariott.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska