- Mieszkał w moim domu, jadł moje jedzenie i kradł moje ubrania - właścicielka domu, Stacy Ferrance nie może wyjść ze zdumienia. My również. O świątecznej ''wizycie'' rodzina dowiedziała się dopiero, gdy mężczyzna sam zszedł ze strychu.
21-letni Stanley Carter ujawnił się w piątek, w czasie przeszukania budynku przez policję. - Kiedy zszedł na dół, miał na sobie spodnie mojej córki, moją bluzę i adidasy - opowiada zszokowana Stacy. Rodzina zajmuje połowę bliźniaka w Plains Township na przedmieściach Wiles-Barre w stanie Pensylwania. Okazało się, że Carter mieszkał u przyjaciół, sąsiadów pani Ferrance przez ścianę. Na wspólny strych mężczyzna dostał się przez klapę w suficie sypialni i... zniknął. 19 grudnia jego przyjaciele zgłosili zaginięcie 21-latka na policji. Stacy Ferrance wprawdzie słyszała jakieś hałasy, ale nie przejmowała się nimi. Trudno, żeby w domu, w którym przebywa trójka dzieci, było cicho. Zaniepokoiło ją dopiero tajemnicze zniknięcie z domu laptopa, pieniędzy i iPoda. O kradzieży natychmiast powiadomiła policję.
Podobnie jak o śladach stóp, które następnego dnia znalazła w szafie w swojej sypialni, w miejscu, gdzie znajduje się otwór prowadzący na strych.