Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrączki, które miały ratować ojczyznę. I honor, który był „rzeczą bezcenną"

Hanka Sowińska
Hanka Sowińska
Pierwsza strona Kuriera Warszawskiego z 1 września 1939 roku
Pierwsza strona Kuriera Warszawskiego z 1 września 1939 roku Repr. Hanka Sowińska
W obliczu zbliżającej się narodowej katastrofy Polacy okazali się hojni. Na dozbrojenie armii oddawano pierścionki zaręczynowe i rodowe klejnoty. Do walki rwali się rezerwiści i weterani I wojny światowej. Kobiety już nie chciały siedzieć w domu - zapisywały się na masowo na kursy ratowniczo-sanitarne. Urzędowy optymizm, przez miesiące „podkręcany” przez oficjalną propagandę, robił swoje. Naród (oczywiście, że nie wszyscy obywatele II RP) wierzył, że „jesteśmy silni, zwarci, gotowi”. Że Hitler tylko straszy. Jeśli się odważy, to połamie sobie zęby. I jego „tekturowa armia” też!

„Mąż stanu odpowiada na krzyk feldfebla"

Nic dziwnego, że w takiej atmosferze przemówienie w Sejmie ministra spraw zagranicznych Józefa Becka (5 maja 1939 r.) musiało podziałać jak narkotyk.

A co takiego powiedział szef polskiej dyplomacji? Uderzywszy pięścią w mównicę rzekł był: „Polska od Bałtyku odepchnąć się nie da! (...) Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną... Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My, w Polsce, nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna: tą rzeczą jest HONOR !”

Deklaracje Becka (sam je podeptał, uchodząc z kraju we wrześniu 1939 r.!) były bezpośrednią odpowiedzią na wypowiedzenie przez Hitlera polsko-niemieckiego paktu o nieagresji z 1934 r., co stało się zaledwie tydzień wcześniej. Natomiast posunięcie kanclerza, który zażądał przyłączenia do Rzeszy Wolnego Miasta Gdańska, utworzenia eksterytorialnej linii kolejowej oraz autostrady przebiegającej przez „polski korytarz” (polska część Pomorza Gdańskiego), łączących obszar Rzeszy z Prusami Wschodnimi, było następstwem potwierdzenia gwarancji pomocy na wypadek wojny, udzielonych Polsce przez rząd Wielkiej Brytanii.

„Można śmiało założyć, że II wojna światowa zaczęła się już wówczas, bo jedyną dyplomatyczną pracą do wykonania - przed rozpoczęciem działań zbrojnych - było podpisanie traktatu Ribbentrop-Mołotow” - zauważa portal dzieje.pl.

Nad treścią i formą już wtedy historycznego przemówienia sanacyjnego ministra rozpływał się „Dziennik Bydgoski”. W wydaniu z 7 maja, czołówkowy tekst opatrzono tytułem: „Nasze memorandum przygważdża niemieckie bezprawie”. Natomiast w komentarzu napisano m.in.: „(...) Na krzyk rozhisteryzowanego pruskiego feldfebla i demagoga odpowiedział polski pułkownik i mąż stanu. (...) Padały zdania jak cięcia szablą. Były odmierzone, chłodne, straszliwie w swej celności dokładne. Było w nich coś z granitowej skały, patrzącej z niemą pogardą na bałwany, rozbijające sobie łby o jej niewzruszoną pierś. Dalekie od błyskotliwości argumenty miały moc hartownej stali damasceńskiej, z której wykuwano polskie szable. Mowa min. Becka była najmilszą dla całego narodu niespodzianką”.

ZOBACZ TAKŻE

FON i „deliryczny stan uczuć patriotycznych”

Po latach prof. Zbigniew Raszewski, wielki znawca przedwojennej Bydgoszczy w „Pamiętniku gapia” napisze: Strona polska odpowiedziała (na żądania Hitlera - przyp. red.) pobudzeniem uczuć patriotycznych, które rzeczywiście udało się doprowadzić do stanu delirycznego.(...) Co chwilę coś wojsku ofiarowywano.(...) Na FON ogłoszono zbiórkę złota, srebra i drogich kamieni. Moi rodzice oddali wtedy całą biżuterię, nawet obrączki ślubne. Wezwania do tych świadczeń, poparte efektownymi zdjęciami wojska, pojawiły się bodaj przed każdym seansem filmowym. Miasto zapełniło się plakatami z wizerunkiem Rydza-Śmigłego i jego słowami: „Gwałt zadany siłą musi być siłą odparty”.

Więźniowie ze Świecia ofiarowali swoje oszczędności

Lokalna prasa w ostatnich tygodniach pokoju bodaj codziennie informowała o kolejnych darach od ofiarnego społeczeństwa składanych na FON. Przypomnę, że utworzono go w 1936 r. dekretem prezydenta Ignacego Mościckiego. Gromadzono na nim pieniądze pochodzące z dotacji skarbu państwa (na lata 1937-1940 przewidziano 1 mld zł), ze sprzedaży zbędnego mienia wojskowego oraz darów instytucji i osób prywatnych.

„Kurier Bydgoski” z 2 sierpnia informował o doniosłym patriotycznym czynie polskiego kupiectwa w Jabłonowie Pomorskim.

„Miejscowy Związek Kupców Samodzielnych zebrał pomiędzy członkami 180 zł na Fundusz Obrony Narodowej. Pieniądze wręczył w imieniu zarządu p. Wasilewski, dowódca pułku w Brodnicy”.

Patriotyczny nastrój, związany z obchodami rocznicy „cudu nad Wisłą”, udzielił się nawet więźniom odbywającym karę w Świeciu.

„Po wysłuchaniu przez radio przemówienia p. marszałka Rydza- Śmigłego samorzutnie ofiarowali całe swe oszczędności w łącznej kwocie 15,66 zł na rozbudowę naszego lotnictwa” - donosił 13 sierpnia „DB”.

Natomiast korespondent dziennika z Torunia informował , że „na Fundusz Obrony Lotniczej przyjmowane są już tylko złote obrączki”.

Hallerczycy i „błękitny pułk”, tragedia żołnierzy BBON

Do wojny szykowali się rezerwiści i weterani poprzednich wojen.

„Zarząd Koła Podoficerów Rezerwy w Bydgoszczy przystępuje do zrzeszenia wszystkich podoficerów rezerwy powiatu bydgoskiego pod jednym sztandarem” - informował na początku sierpnia „DB”.

W tym samym czasie z polecenia gen. Józefa Hallera Zarząd Chorągwi Pomorskiego Związku Hallerczyków z siedzibą w Bydgoszczy utworzył Pułk Błękitny Obywatelskiego Pogotowia Obrony Kraju.

Jak podaje historyk dr hab. Janusz Kutta „w ciągu kilku dni sformowane zostały trzy bataliony i kompania specjalna. Placówki pułku rozsiane były po całym Pomorzu”.

Pełno było w prasie ogłoszeń o organizacji szkoleń ratowniczo-sanitarnych.

„W czasie od 20 sierpnia do 3 września Polski Czerwony Krzyż urządza w Solcu Kujawskim obóz szkoleniowy dla komendantów sekcyj ratowniczo-sanitarnych” - donosił „DB”.

„KB” w wydaniu z 29 sierpnia podawał, że w Bydgoszczy utworzono pogotowie społeczne kobiet na miasto i powiat. Jego zadaniem miała być „koordynacja prac organizacji kobiecych w związku z obroną kraju”.

Wiosną 1939 r. powstał Bydgoski Batalion Obrony Narodowej. Udział tej formacji w wojnie obronnej zakończył się tragedią. W odwecie za rzekomy udział żołnierzy BBON w zwalczaniu niemieckiej dywersji w Bydgoszczy (3 - 4 września) we wsi Boryszew Wehrmacht rozstrzelał 50 żołnierzy, w tym Franciszka Kowalczyka i Feliksa Gajewskiego.

Prasa zamieszczała również porady dotyczące m.in. ochrony żywności przed gazami.

„DB” instruował swoich Czytelników: „W mięso, słoninę i wędliny gazy ciekłe wnikają na głębokość 3 cm. Przy czym iperyt, rozpuszczający się w tłuszczach, wnika głębiej w słoninę i tłuste mięso, niż mięso chude. Na ogół jednak mięso skażone jest bardzo niebezpieczne”.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska