Przed skrzyżowaniem w Grucznie trzeba przystanąć i pomyśleć: jak je przebrnąć? Po chwili kierowca dochodzi do wniosku, że nie ma wyjścia, musi jechać po dziurach. Pół biedy, gdy jest sucho i nie są one wypełnione wodą. Przynajmniej widzi, na co naraża samochód. - Pytanie, jak długo jeszcze musimy czekać, aż drogowcy zrobią tam porządek? - głowią się mieszkańcy Gruczna.
Problem ten mają nie tylko oni. Głębokie wyrwy pojawiły się na ulicy Bydgoskiej w Świeciu, w Sartowicach, Nowem, Trylu, między Pruszczem a Niewieścinem... jest ich mnóstwo.
Oby radni dołożyli do utrzymania dróg
Tymczasem cieplejsze dni mamy już za sobą, a ekip robotników nie widać. - Jest nadzieja, że intensywniej zabiorą się do pracy po 10 marca, czyli po sesji Rady Powiatu Świeckiego. Zamierzam wystąpić do radnych z wnioskiem o pokrycie wydatków związanych z zimowym utrzymaniem dróg, bo kilkakrotnie przekroczyły pulę przeznaczoną na ten cel - informuje Marek Soska, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Świeciu.
A jeżeli radni się nie zgodzą? - Prawdę mówiąc, nie wierzę w taki scenariusz - uspokaja Soska. - Gdyby jednak tak się stało, mamy jeszcze rezerwę na lato: wycinkę drzew, koszenie trawników i łatanie dziur. Wydamy ją teraz, a potem nie będzie złotówki na jakiekolwiek roboty.
Płytkich ubytków się nie robi
W tej chwili łatane są tylko najgłębsze dziury. I będzie tak przez najbliższe dni. - Ze względu na technologię wypełniania na zimno - jedyną, dopuszczalną w taką pogodę - tłumaczy Marek Soska. - Ma ona zastosowanie tylko do bardzo głębokich dziur. W płytkich masa nie utrzyma się długo, więc niech nie zdziwi nikogo obrazek, że ekipa łata wybiórczo.
Nie grozi to dziurom w Grucznie. Są wystarczająco głębokie. - Nasza ekipa zabierze się za nie w najbliższych dniach - zapowiada Marek Soska i tłumaczy, że skrzyżowanie w Grucznie wygląda tak fatalnie ze względu na beznadziejną jakość nawierzchni. - Niestety, mamy kilka takich dróg i jeśli jeszcze nie są w równie złym stanie, to będą za kilka tygodni. Na przykład trasa z Tlenia do Tucholi czy z Nowego do Wielkiego Lubienia i Tryla. Liczymy się już z wydatkami w tych miejscach.
Najwyraźniej kierowcy nauczyli się już manewrować między dziurami, bo nie słychać o szkodach, jakie na nich ponoszą. Na biurko Marka Soski nie trafił dotąd żaden wniosek o odszkodowanie za straty wywołane stanem dróg powiatowych.