https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ochrona bała się zadymy na meczu Chojniczanka - Arka

Monika Smól
Kibice ze Stowarzyszenia Kibiców Chojniczanki Chojnice są niezadowoleni, że nie pozwolono im wprowadzić na stadion nowej sektorówki.
Kibice ze Stowarzyszenia Kibiców Chojniczanki Chojnice są niezadowoleni, że nie pozwolono im wprowadzić na stadion nowej sektorówki. Fot. Monika Smól
Zrzeszeni kibice Chojniczanki mają żal, że przygotowywana na mecz z Arką sektorówka, została zatrzymana w depozycie.

- Godzinę przed meczem prezes klubu, Maciej Polasik, powiedział, że oprawa została zaakceptowana - mówi Piotr Reszkowski, prezes Stowarzyszenia Kibiców Chojniczanki Chojnice. - Wyraził zgodę, aby wprowadzić ją na stadion. Kto więc wydał decyzję, by zatrzymać ją w depozycie wbrew woli klubu? Prezes zmienił zdanie?

Według Piotra Reszki nikt nie potrafił mu odpowiedzieć, na podstawie jakiego przepisu zatrzymano sektorówkę. - Przecież nie złamaliśmy żadnego regulaminu - podkreśla kibic żółto-biało-czerwonych. - Na sektorówkę złożyło się finansowo dużo osób, kosztowała ponad 2 tysiące złotych. Przygotowanie jej kosztowało wielu kibiców mnóstwo pracy. Dlaczego nie mogliśmy zapewnić oprawy wyjątkowego spotkania tak, jak zaplanowaliśmy?

W klubie potwierdzają, że prezes wyraził zgodę na wniesienie sektorówki na trybuny. - Nie mieliśmy nic przeciwko - mówi Szymon Bibik, rzecznik prasowy Chojniczanki. - Nie wyraził zgody kierownik ds. bezpieczeństwa z firmy, którą zatrudniliśmy do ochrony. Bał się, że pod sektorówką zostaną użyte środki pirotechniczne.

Zobacz także: Zadyma na meczu Arka Gdynia - Chojniczanka. Zatrzymano 18 osób [wideo, nowe informacje]
W Agencji Ochrony Osób i Mienia "Taurus" w Chełmży twierdzą, że sektorówkę zatrzymano wyłącznie ze względów bezpieczeństwa. I przypominają, że ze względu na to, iż mecz z Arką zakwalifikowano jako ten podwyższonego ryzyka, trzeba było zachować szczególne środki ostrożności.

I dodaje, że wprawdzie nie musieli interweniować siłowo, ale doszło do incydentów z udziałem kibiców. - Kibice Chojniczanki próbowali wnieść szalik drużyny przeciwnej - wyjaśnia Krzysztof Łęcki, prezes agencji "Taurus". - Można było spodziewać się, że robią to w celu spalenia go lub zawieszenia na nodze i prowokowania. Były też flagi, zakazane przez PZPN. Nie wpuszczono tego. Długoletnie doświadczenie nauczyło nas, że pod sektorówki chowają się osoby, które mają plan wyzwolić race i materiały pirotechniczne. Ustawa o imprezach masowych mówi o obowiązku identyfikacji uczestników imprezy, a pod sektorówką jest to niemożliwe. Kierownik ds. bezpieczeństwa podjął słuszną decyzję. Ochrona nie wpuściła na stadion także części przyjezdnych. Nie mieli oni bowiem dokumentów tożsamości ze zdjęciem.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska