Teraz ma 25 lat. Kiedyś był mechanikiem samochodów ciężarowych. Ale 13 stycznia 2009 roku wsiadł na rower i od tego czasu jeździ po całej Polsce. Rozdaje dzieciakom odblaski.
Bo taką ma misję, bo chce, by było bezpieczniej, bo na początku stycznia dwa lata temu był świadkiem śmiertelnego potrącenia dziewczynki. Bo...
Więcej Maciej na razie nie powie. - Rany się goją, ale są jeszcze zbyt świeże - mówił nam dzisiaj, gdy zajechał do Bydgoszczy. - Takie rzeczy nie przestają boleć w rok, ani w dwa. To trwa dłużej.
Ale rany się goją. Kto wie, może z każdym otarciem na kolanie bardziej, z każdym zgrabiałym od zimna palcem i każdym siniakiem szybciej.
Fatalne drogi
A o przewrotkę na naszych drogach nie jest trudno. - Drogi są straszne - mówi. - Najgorzej jest na krajowej jedynce między Toruniem a Włocławkiem i dalej z Włocławka do Łodzi. Ja wiem, że budowana jest autostrada ale np. dziury na odcinku Krośniewice - Łęczyca trzeba natychmiast połatać.
Rower Macieja wraz z przyczepką potrafi w porywach rozwinąć prędkość do 40 km na godz. - Nie auta i nie tiry, tylko drogi są najgroźniejsze. Raz na dziurze tak mnie wyrzuciło, że poleciałem na przeciwległy pas. Na szczęście nic nie jechało z naprzeciwka - wspomina.
Największą awarię jaką miał była pęknięta obręcz. - Znalazł się kierowca ciężarówki, któremu na pakę załadowaliśmy rower. Podwiózł mnie do naprawy.
Dobrzy ludzie
I właśnie na dobrych ludzi Odblaskowy Anioł od dwóch lat może polegać. U jednych przenocuje, inni dadzą kanapkę, gorącą herbatę, jeszcze inni zapakują do przyczepki kolejną porcję odblasków. - Zwykle trafiam na gościnnych ludzi. Z Tarnowa to mnie nie chcą wypuszczać dalej w drogę.
Z Łodzi go wypuścili, ale wcześniej zbudowali przyczepkę, do której zmieści się 259 kilogramów odblasków. - W sakwach mam już tylko swoje rzeczy - dodaje i przyznaje, że sakwy są już w kiepskim stanie i gdyby ktoś miał jakieś na zbyciu, to prosi o kontakt.
Misja zmierza ku końcowi?
Przez najbliższe miesiące będzie jeszcze w trasie, ale może już niedługo Anioł gdzieś w końcu zakotwiczy. - Nie chcę zdradzać szczegółów. I nie, nie będę siedział w jednym miejscu - zarzeka. - Ale wszystko wskazuje na to, że za jakiś czas, może już wkrótce zakończę misję podróżowania po całym kraju i będę organizował wyprawy rowerowe w góry. Z grupą osób, które chcą ze mną rozdawać odblaski.
Bo, jak podkreśla:
- Jedna kamizelka kosztuje 3,50 zł, a ile jest rzeczywiście warta? To wiedzą najlepiej ci, którzy stracili kogoś, kto jej nie założył idąc po ciemku drogą.
Trasę Macieja można śledzić na jego stronie www.odblaskowyaniol.pl. na Face-booku figuruje jako Maciek Stawinoga.
Czytaj e-wydanie »