Nie wszyscy mieszkańcy są tak krytyczni, bo nowe skrzynki mają też zwolenników.
Po artykule "Skrzynka niezgody" odebraliśmy sporo telefonów od Czytelników. Jedni narzekali na nowe skrzynki i fakt, że zostali obciążeni rachunkami za ich zakup i montaż, inni chwalili sobie nowy nabytek. - _Nareszcie w klatkach schodowych _jest porządek bo każdy może wrzucić druk czy ulotkę do środka i nie pozostawia śmieci na wycieraczkach - mówiła mieszkanka osiedla Kazimierza Wielkiego.
Rozgoryczenia nie krył Czytelnik, który odwiedził naszą redakcję. Nowe skrzynki nazywa bublem. - Moja żona się skaleczyła, bo słabo się otwierają i nie można do nich ręki włożyć - narzeka. Twierdzi także, że kluczem, który dostał może otworzyć bez problemu także inne skrytki. Otrzymaliśmy również pisma z Włocławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i Poczty Polskiej. Spółdzielnia wyjaśnia, że zamontowanie nowych skrzynek wynika z przepisów ustawy "Prawo pocztowe" i że chodzi o dostosowanie do wymogów obowiązujących w Unii Europejskiej. - Dotychczasowe skrzynki zostały zabrane przez właściciela, czyli Pocztę Polską - wyjaśnia wiceprezes Mieczysław Lewandowski. Władze spółdzielni wyjaśniają, że wybrały najlepszą ofertę w przetargu publicznym. Z kolei Małgorzata Aręd, dyrektor Oddziału Rejonowego Poczty Polskiej przypomina, że "operator publiczny świadczący usługi pocztowe, jakim jest Poczta Polska zwolniony jest z obowiązku wymiany bądź instalowania nowych oddawczych skrzynek pocztowych" i że ten obowiązek został scedowany na właścicieli lub administratorów budynków mieszkalnych.
Co z tego wynika? Poczta Polska nie może zapłacić za skrzynki, nie ma też wpływu na wysokość pobieranych opłat. Do kieszeni musi więc sięgnąć spółdzielca. Chyba że weźmie to na siebie spółdzielnia.