Losy Kiedrowskiego to typowy życiorys Kaszuba, który w czasie II wojny światowej nadawał się do wojska. O tego, kto nie uciekł do lasu albo nie trafił na roboty w Niemczech, upominało się wojsko.
Za gefrajtra
Leśne wioski nie uchroniły go od wojny. 23 marca 1944 roku jako 21-letni gefrajter w artylerii rusza na front wschodni. Kierowca -mechanik poznał front od podszewki, zaznał głodu, tułaczki w Rosji, na Ukrainie, Słowacji i Węgrzech czy Litwie. W jego relacji służba w wermachcie na wiosnę 44 r. polegała na sporadycznych potyczkach, jeżdżeniu bez celu, wycofywaniu albo siedzeniu w okopach.
Od momentu rozkazu wyjazdu za Wisłę do obrony Prus Wschodnich Kiedrowski dumał, jak tu ocalić życie i uciec z wojska. - Nękał nas głód, wszy i biegunki - wspomina. - Wszędzie było pełno uciekinierów. Jak zobaczyłem napis Konitz, to wiedziałem, że lepszej okazji do ucieczki nie będzie.
**_Odpracować wyzwolenie
Uciekł, ale do domu nie dotarł, bo niedaleko Nierostowa natknął się na patrol Rosjan. Aresztowany w kwietniu 1945 roku trafił do gułagu , aby "odpracować dług za wyzwolenie z sideł Hitlera". Pracował przy wydobywaniu torfu i budowie kopalni.
22 października 45 r. dotarł do domu. Opuszczał Nierostowo chłop jak dąb, a wracał cień człowieka. - Mało się z gospodarki ruszałem, bo bałem się, ze po wermachcie i gułagu zaraz mnie znowu gdzieś z ojcowizny capną. W tamtych czasach nikt się gułagiem nie chwalił. Można się było domyślić, jak ktoś zaklął albo zaśpiewał po rusku - wspomina. - Musiałem się podtuczyć, aby ojca za koniem zastąpić, a biedę straszną mieliśmy.
Z gipsem do pióra
Odziedziczył 43 hektary "piasku i karłowatego lasu" i dopiero w 58 r. jako stateczny 35-latek ożenił się z młodą sąsiadką Elżbietą Tryda. - Choć trochę opowiadał, to dopiero z książki dowiedzieliśmy się, ile przeżył -_ zapewniają dzieci z żoną. Kiedrowski zawsze lubił spisywać, gdzie jest i co robi. W latach osiemdziesiątych na przymusowym lenistwie z powodu złamanej ręki zaczął spisywać swoje wspomnienia. I tak z kilku 60-kartkowych zeszytów w kratkę powstało "Moje życie". Pamiętnik jest w księgarniach, ale niedługo w Konarzynach będzie można posłuchać na żywo wspominek mieszkańca Nierostowa.
Od Wehrmachtu po gułag
Tekst i fot. Marietta Chojnacka Alfons Kiedrowski z żoną Elżbietą i córką Małgorzatą Majer przed domem w Nierostowie.

Gdy 22 października 1945 roku ALFONS KIEDROWSKI wrócił do domu w Nierostowie świata miał po dziurki w nosie. Tak mu zbrzydło przymusowe "zaliczanie" Europy, że do dziś najdalej wyprawiał był Chojnicach lub w Wielu na odpuście. To, co przeżył w wermachcie i gułagu, spisał w kilku zeszytach wydanych jako "Moje życie".