Zgodnie z ustawą o publicznej służbie krwi, osobie, która oddała bezpłatnie krew i zostało to zarejestrowane np. w regionalnym centrum krwiodawstwa, przysługuje zwolnienie z pracy w dniu oddania krwi. - Niestety, nie wszyscy szefowie szanują to prawo - ubolewa Jarosław Rządkowski z PCK w Świeciu. We wtorek współorganizuje on ostatnią w tym roku akcję oddawania krwi na Dużym Rynku w Świeciu. Odbędzie się ona między godz. 13 a 17, z nadzieją, że do ambulansu Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa z Bydgoszczy zdążą dotrzeć osoby, którym ciężko wyrwać się w tym celu z pracy. - Wiadomo, że krwiodawca nie zrobi szefowi awantury, obawia się o pracę. Pozostaje więc apelować do wyobraźni takich ludzi - tłumaczy Rządkowski.
Przeczytaj także:Z cukrzycą trzeba się zaprzyjaźnić
Ma na to dobry przykład. - To historia z Inowrocławia - zaznacza. - Krwiodawcy skarżyli się tam na jednego szefa, który nie puszczał ich do centrum w trakcie pracy. Nie doceniał i nie rozumiał ich poświęcenia. Naraz ktoś w jego rodzinie się rozchorował i bardzo potrzebował krwi. Załoga chętnie odpowiedziała na apel szefa, a on zrozumiał, że był głupi.
PKC przypomina, że oprócz dnia wolnego w pracy, krwiodawcy mają też inne przywileje, np. w dniu oddania krwi przysługuje im posiłek regeneracyjnych o wartości kalorycznej 4,5 tys. kalorii. Tyle wynosi osiem czekolad, które honorowi dawcy krwi dostają po zabiegu.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »