https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Odyn z kapusty, czyli żywot człowieka wytatuowanego

Adam Willma
Nergal ćwiczy w Katowicach
Nergal ćwiczy w Katowicach
Z symbolami trzeba ostrożnie. Taki na przykład szansonista Nergal z powodów symbolicznych doznał ostatnio bolesnego aktu dyskryminacji.

Zdarzyło się to w kraju niby wolnym – w Stanach Zjednoczonych Ameryki, na siłowni prowadzonej przez YMCA (chrześcijański związek młodzieży męskiej). Panom z siłowni nie spodobała się satanistyczna koszulka lidera Behemota i na nic zdały się tłumaczenia, że przyjechał z Polski, “z kraju w którym czci się Odyna”. Być może pan Nergal pojechał zmienić szatana na inny T-shirt i w końcu dane mu było porobić brzuszki. Tego nie wiem, ale żal mi się go zrobiło, bo przecież nie dalej niż dwa lata temu chłop ogłosił światu, że usunął tatuaż z wyobrażeniem niejakiego Bophometa, bożka, którego wolałabym nie spotkać w ciemnej uliczce. Cóż, ciężkie ofiary ponosi pan Nergal z powodu bogów.

Ale w sumie z tym tatuowaniem, sprawa nie jest całkiem głupia. Z korzyścią dla społeczeństwa byłoby tatuować politykom hasła wyborcze, a później krwawo wywabiać te niezrealizowane. Albo złote myśli, koniecznie ozdobną czcionką. Panu Giertychowi - o pederastach, panu Kukizowi - o grupie przestępczej z PSL, panu Tuskowi - o dziewczynach z orkiestr dętych, a panu Kaczyńskiemu - o czystym dobru. Oj, bolałoby wywabianie!

Ja również miałem ostatnio nieprzyjemną sytuację z powodu tatuażu. Co prawda nie mojego, ale jednak. Otóż rzecz wydarzyła się w Biedronce. Stoję przy kasie i nie mogę wręcz oczu oderwać od pani kasjerki, która na dłoni wytatuowała sobie dorodną czerwoną kapustę. A ponieważ kolejka, jak to w Biedronce, była długa, obsesyjnie wręcz zacząłem się kapuście przyglądać. Nie mogłem się nadziwić kunsztowi artysty, bo kapusta wyszła mu jak żywa, ujął nawet ten piękny modry nalot na kapuścianej czerwieni. A że pora była przedobiednia, mózg zaczął mi już podsuwać zapachy – a to kapusty zasmażanej, którą robiła mama, a to mojej ulubionej zupy holenderskiej z czerwonej kapusty. Tak więc gdy przyszła na mnie kolej przy kasie, przełknąłem ślinę i odważyłem się zapytać. Bo nie dałaby mi spać ta zagadka – dlaczego akurat kapusta? Pani kasjerka najpierw spuściła wzrok, później spłonęła rzucając szeptem: - To jest róża…

Cóż, róża czy nie, ale nikt jej przynajmniej nie wyrzuci z siłowni.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska