Z tym zjawiskiem mamy do czynienia od dawna. - Klient odwiedza sklep, wykazuje duże zainteresowanie produktem, zadaje dużo pytań, testuje możliwości sprzętu i wszystko wskazuje na to, że już za chwilę dokona zakupu – mówi Zbigniew Forjasz z agencji Praktycy.com. - Niestety, gdy sprzedawca jest już przekonany, że sfinalizuje transakcję, okazuje się, że klient woli nabyć produkt w sieci.
Powód jest prosty - niższa cena. – Niekiedy oszczędności mogą sięgać 20 procent i to bez specjalnych zniżek – dodaje Forjasz. – Do tego dochodzi wygoda, bo często nie trzeba płacić za dowóz towaru do domu, czy martwić się o transport własny.
- Jednak sklepy internetowe mają ograniczenia - mówi Mariusz Wesołowski, analityk serwisu DeCommerce.pl. – Podstawowym jest brak możliwości przetestowania towaru przed zakupem. Oczywiście, można przeczytać recenzję czy obejrzeć filmy, ale to nie to samo.
Zdaniem ekspertów, handel w sieci negatywnie odbija się na dochodach tradycyjnych sklepów.
– Nie wiemy, czy spadła nam sprzedaż na korzyść internetu, bo takich badań nie robiliśmy – uważa Wioletta Batóg, rzecznik Media Markt i Saturn Polska. – Wiemy natomiast, że większość klientów sprawdza cenę towaru czy opinie na jego temat, zanim zdecyduje się na zakup. Często jednak wracają, by nabyć go u nas.
Forjasz twierdzi, że w obronie sklepów stacjonarnych postanowili stanąć producenci. – A wśród nich Samsung i Sony – twierdzi. - Wybrały najprostsze rozwiązanie, czyli ograniczenie konkurencji cenowej w sektorze telewizorów.
Sprzedawcy nie mogliby sprzedawać towaru po niższej, jaką zaleca producent, cenie.
– Nie komentujemy sprawy – usłyszeliśmy od Piotra Papaja, rzecznika prasowego Sony.
- Te tezy, opublikowane w amerykańskiej prasie, nie odnoszą się do polskiego rynku i dlatego nie mogę ich skomentować – mówi z kolei Olaf Krynicki z firmy Samsung.
Forjasz z agencji Praktycy.com twierdzi, że na wprowadzeniu ograniczenia konkurencji cenowej mogą skorzystać inni producenci. - Wcale nie muszą być zainteresowani dobrem właścicieli sklepów i wykorzystają go na agresywną walkę cenową – uważa. - Już niedługo dowiemy się, czy proponowane rozwiązanie pomoże, czy zaszkodzi właścicielom sklepów stacjonarnych i jego autorom.
