https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec z tajnego archiwum

Joanna Lewandowska
Teczki. To słowo dziś jest na ustach wszystkich  polityków, dziennikarzy, historyków.
Teczki. To słowo dziś jest na ustach wszystkich polityków, dziennikarzy, historyków.
Razem z nim odeszła możliwość poznania prawdy. O tamtych czasach, obozie, więzieniu. O nim samym.

Teczki. To słowo dziś jest na ustach wszystkich polityków, dziennikarzy, historyków. Odmieniane przez wszystkie przypadki, wypowiadane ze złością, z rozpaczą, przerażeniem, w atmosferze skandalu. Traktowane jak wiedza tajemna mająca uzdrowić świat.

Teczka. To coś więcej niż telewizyjne wiadomości. - To moje korzenie. Wiedza, która jest mi potrzebna, a do której zabraniają mi dostępu.__Bo teczki nie są dla zwykłych ludzi, takich jak ja - mówi Syn. Chciałby obejrzeć akta sądowe Ojca. Wystąpił do Sądu Okręgowego we Włocławku z prośbą o wgląd w dokumenty, ale okazało się, że zostały przekazane do Instytutu Pamięci Narodowej. IPN zaś broni do nich dostępu. - Twarde, bezlitosne odmowy instytutu niweczą wszystkie moje starania. Czuję się bezradny - żali się. Ale wciąż ma nadzieję. Jej płomień podsycają informacje o lustracji pojawiające się w mediach niemal każdego dnia. - Może coś się kiedyś zmieni.

Na razie obraz Ojca wyłania się z zamglonych wspomnień, ze słów rzucanych mimochodem, z dziwnego i trudnego do zrozumienia szacunku dla każdego okruszka chleba, pełnych zamyślenia wędrówek od jednej do drugiej ściany małego pokoju. Takie zachowanie, pełne lęku i ciągłego niepokoju było niewytłumaczalne dla nastoletniego wówczas chłopca. Dziś rozumie więcej, więcej wie. Ma specjalny skoroszyt, a w nim dokumenty skrupulatnie gromadzone przez ostatnie lata. Jednak wciąż pełno luk, niedomówień, niejasności.

- Wiem, że w czasie wojny przebywał w obozie pracy w Skarżysku-Kamiennej. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Tam z rozkazu strażnika kopał dla siebie grób. Ale ocalał - opowiada - może w zamian za życie innych...

Ojciec był Żydem, był kapo. Za to trzy lata po wojnie wyrok na niego wydały sądy - polski i gminy żydowskiej. Ktoś doniósł, kim był w obozie, więc trzeba było usunąć go ze społeczeństwa. Odizolować od "tych bez skazy". Za karę już nigdy, nie miał opuścić więzienia.

- Gdy w 1955 roku spacerował na dziedzińcu więzienia w Koronowie, rozpoznała go żona naczelnika, Zofia, która z okna kancelarii swojego męża obserwowała podwórze. Nie mogła uwierzyć, gdy go zobaczyła.

Zapytała, kim jest ten więzień, dlaczego tu się znalazł? Poprosiła męża, żeby wezwał go do siebie. - Gdy wszedł, rzuciła mu się na szyję, ucałowała. Powiedziała, że w obozie uratował jej życie.

Kilka dni później do jego więziennej celi wszedł strażnik. Kazał zabrać swoje rzeczy i wyjść. Dlaczego? - "Proszę o nic nie pytać" - tak mu powiedzieli.

Więc nie pytał. Wyszedł. Nie mógł wrócić do żony, bo wystąpiła już o rozwód. Pojechał do Włocławka. Zaczął pracę w PKS, poznał Reginę, rozwódkę. Wziął ślub. Już nie był Żydem, zmienił wiarę i nazwisko.

Syn urodził się w Grudziądzu. To tutaj w 1983 roku umarł Ojciec. - Wtedy byłem jeszcze bardzo młody. O nic nie pytałem. Nie interesowała mnie przeszłość. Dziś tego żałuję - tłumaczy mężczyzna.

Odnalazł przyrodnie rodzeństwo. Siostra mieszka w USA, brat w Izraelu. Dotarł do dawnych przyjaciół ojca. Wie więcej, ale wciąż zbyt mało. - Dlaczego wypuszczono go z więzienia? Kim tak naprawdę był w obozie? W jaki sposób zmuszono go do pełnienia jakiejś funkcji? Kogo uratował?

Długo wylicza miejsca, w których szukał odpowiedzi na te pytania. Był w Centralnym Zarządzie Służby Więziennej, w fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie", w IPN. Dowiedział się tylko tyle, że ojciec nie ma statusu osoby pokrzywdzonej więc: "Prezes IPN zobowiązany jest wydać postanowienie o odmowie wydania zaświadczenia"...

Odwołał się. - Sprawa jest rozpatrywana - wyjaśnia Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy Instytutu. Nie jest w stanie powiedzieć, czy Synowi uda się zajrzeć do dokumentów. - W obecnym stanie prawnym do materiałów zgromadzonych w IPN mają dostęp osoby pokrzywdzone oraz naukowcy na podstawie odpowiednich wniosków -__tłumaczy i dodaje, że czasami, w szczególnych przypadkach, prezes może wydać decyzję zezwalającą na wgląd do teczki. Od czego to zależy? Tego nie potrafi wyjaśnić...

Gdy Syn dotarł do Żydowskiego Instytutu w Warszawie to o informacje na temat ojca prosił bardzo nieśmiało. - Bałem się, że będzie tak jak w IPN. Zdziwił się, gdy dostał 90 stron dokumentów. Dzięki nim mógł poznać losy Ojca do 1948 roku. Niestety, nie dowiedział się, co działo się z nim później, bo Instytut, podobnie jak sąd, dokumenty przekazał do IPN. - Teczki służą do rozgrywek politycznych, nikogo nie obchodzi, że bezduszne przepisy ranią ludzi takich jak ja! Przecież nie jestem jedynym Polakiem chcącym poznać historię swojej rodziny! Ale nie przestanie szukać. - Muszę poznać prawdę o jego procesie, dowiedzieć się, dlaczego został skazany, a potem uwolniony! Przecież kiedyś muszą się zmienić te bezduszne przepisy. Odtajnią wszystkie teczki i będę mógł je zobaczyć. Chcę kiedyś opowiedzieć historię dziadka swoim dzieciom. Całą, bez luk, przerw i niedomówień. Dlaczego mi tego zabraniają?

Dlaczego?

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska