Wrocławianin Leszek Rydzyński leciał w piątek samolotem LOT na trasie z Wrocławia do Warszawy. – Jakież było moje zdziwienie i konsternacja (pasażerów również), kiedy zobaczyłem wewnątrz samolotu, w jaki sposób PLL LOT dba o bezpieczeństwo swoich klientów. Naprawdę byłem pod ogromnym wrażeniem profesjonalizmu serwisu, który naprawia samoloty – napisał do naszej redakcji i wysłał zdjęcie okna podklejonego szarą taśmą klejącą.
Dla świadomych tego, że z oknem jest wszystko w porządku, bo w innym wypadku samolot by nie poleciał, może być to zabawny widok. U tych, którzy nie mają takiej wiedzy, może to wzbudzać obawy dotyczące bezpieczeństwa. – Być może pojawi się artykuł "dekompresja kabiny i katastrofa samolotu na Dolnym Śląsku" – ironizuje Czytelnik.
O wyjaśnienie poprosiliśmy PLL LOT. Jak przyznaje rzecznik spółki Adrian Kubicki, okno nie wyglądało estetycznie, za co LOT przeprasza pasażerów.
– Opisana usterka dotyczyła wyłącznie elementów dekoracyjnych kabiny, nie struktury nośnej lub ciśnieniowej samolotu i w najmniejszym stopniu nie naruszała bezpieczeństwa pasażerów podróżujących rejsem nr LO 3859 z Wrocławia do Warszawy - mówi Adrian Kubicki.
- Po wykryciu luzu pod ramką ozdobną okna samolotu, personel pokładowy poinformował techników, którzy zabezpieczyli panel okienny zgodnie z przepisami i procedurami dokumentacji technicznej określonymi przez producenta samolotu. Wygląd okna po dokonanym zabezpieczeniu wprawdzie nie należał do estetycznych, jednak dla LOT największym priorytetem jest przede wszystkim bezpieczeństwo pasażerów i w przypadku rejsu LO 3859 zostało ono w pełni zachowane – wyjaśnia rzecznik.