MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Operacja w Inowrocławiu? Proszę przyjść za 6 lat

Jan Szczutkowski
Kwoty otrzymywane przez inowrocławski szpital z  NFZ są za małe w stosunku do potrzeb.
Kwoty otrzymywane przez inowrocławski szpital z NFZ są za małe w stosunku do potrzeb.
Kwoty otrzymywane przez inowrocławski szpital z NFZ są za małe w stosunku do potrzeb. Efekt? Długi czas oczekiwania do lekarzy i na zabiegi.

Nasi czytelnicy skarżą się na bardzo długie kolejki do lekarzy w poradniach specjalistycznych i operacje w inowro-cławskim szpitalu. To wynik niskich nakładów na usługi medyczne. Są, niestety, limitowane.

Jak to się ma do zapowiedzi pani premier?- Poszedłem do szpitala zapisać się do urologa, mając skierowanie od lekarza rodzinnego. Pani w rejestracji wyznaczyła mi termin na 30 października 2016 roku. Zdębiałem. Jak to się ma do zapowiedzi pani premier z expose, dotyczącej skrócenia kolejek do specjalistów. Poza tym nie mam pieniędzy, by iść do lekarza prywatnie - mówi czytelnik „Pomorskiej”.

To nie jedyny głos, który w ostatnim czasie dotarł do naszej redakcji. Ponadto interpelację w tej sprawie złożył również Marek Kościński, radny powiatowy. - Liczba przyjmowanych pacjentów w poradniach jest obligowana wielkością kontraktów zawieranych między Narodowym Funduszem Zdrowia a szpitalem - informuje lek. med. Mariusz Włodarczak, kierownik lecznictwa specjalistycznego Szpitala Wielospecjalistycznego w Inowrocławiu.

Na rok 2015 inowrocławska lecznica na usługi w poradni urologicznej proponowała Narodowemu Funduszowi Zdrowia uzyskanie 35 000 punktów. Skończyło się na wynegocjowaniu tylko 21 504. W marcu br. na kolejną wizytę w tej poradni oczekiwało około 3300 pacjentów. Natomiast na porady zabiegowe w poradni okulistycznej wynegocjonowano 15 615 pkt., o 5385 mniej niż proponował szpital. To pozwoli na udzielenie tylko 1229 porad.

Tymczasem wzrasta zapotrzebowanie na zabiegi i usługi medyczne, bo wydłuża się nasze życie, częściej też chorujemy. Poczekalnie w poradniach specjalistycznych inowrocławskiego szpitala każdego dnia są pełne pacjentów, mimo że co zamożniejsi chorzy decydują się na ominięcie kolejki i finansują badania z własnej kieszeni w prywatnych gabinetach. Jedna taka wizyta, to wydatek 120-150 zł. Najwięcej, bo 250 zł, inkasuje kardiolog, przyjeżdżający do Inowrocławia z innego miasta.

- Dopóki świadczenia medyczne będą limitowane, to nie ma co liczyć, że znikną kolejki. Przyjmujemy tylu chorych, na ile pozwala nam umowa z NFZ, z wyjątkiem nagłych przypadków, gdy życie pacjentów jest zagrożone - podkreśla dr med. Eligiusz Patalas, dyrektor szpitala.

A chorych przybywa, m.in. w 2014 r. na oddziale kardiologicznym leczyło się 3238 osób, co stanowi wzrost o 361 w porównaniu z 2012 r. Duży wpływ na zwiększenie świadczeń medycznych mają choroby układu krążenia, a także nowotwory.

W ubiegłym roku szpital wykonał dodatkowe świadczenia medyczne, poza limitem, za ponad 2,1 mln zł. Do tych usług jest on zobowiązany. Zgłaszający pacjenci w stanie zagrożenia życia nie mogą spotkać się z odmową udzielenia pomocy.

Niestety, dostęp do opieki medycznej, mimo coraz lepszego wyposażenia szpitala, nadal jest niezadowalający. Nie tylko w Inowrocławiu.

Według ostatnich danych, Polska w zakresie opieki medycznej zajmuje dopiero 26. miejsce w Europie. Za nami tylko Łotwa i Rumunia. Po prostu pieniędzy w budżecie jest za mało. Na ochronę zdrowia wydajemy tylko 7 proc. PKB, podczas gdy Francja 11,2, Niemcy 10,2, a USA 16. Tak więc na nasze leczenie NFZ daje określone pieniądze. Jeśli pacjentów jest więcej od limitu kontraktowego, tworzą się kolejki, zwiększają się również koszty.

- Nasz szpital w 2014 roku poniósł stratę w wysokości ponad 1,4 miliona złotych. Zwiększenie finansowania spowodowało głównie leczenie chorych z zakresu kardiologii inwazyjnej. Spodziewamy się podpisania ugody z Kujawsko-Pomorskim Narodowym Funduszem Zdrowia za wykonane świadczenia ponad limit, co poprawi wynik finansowy - podkreśla dyrektor Eligiusz Patalas.

Choroby serca powodują, że najdłuższe kolejki w Inowrocławiu są do kardiologa. Średnio pacjenci na pierwszą wizytę czekają 401 dni. Niewiele krótszy jest termin do endokrynologa. Długo też czeka się na operacje i zabiegi. Na wszczepienie endoprotezy kolana - 6 lat, na wymianę stawu biodrowego - 2,5 lat, a na usunięcie zaćmy - 3 lata.

A długie wyczekiwanie na zabieg, np. na oddziale ortopedycznym, zwiększa w ostateczności koszty. Pacjent w między czasie stosuje bowiem leki przeciwbólowe, przepisywane przez lekarza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska