Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrówek - życie na wyspie

Dariusz Nawrocki [email protected]. 52 357 22 33
fot. Dariusz Nawrocki
Już ponad miesiąc do cywilizacji docierają dzięki pomocy żołnierzy. Nie narzekają, nie skarżą się. - Ludzie już przywykli do niedogodności - śmieje się Łukasz Wojtasik.

Ostrówek to niewielka wieś leżąca na półwyspie Potrzymiech, który oblany jest wodami Gopła. Zazwyczaj tylko z trzech stron. Pod koniec ubiegłego roku jedyna droga lądowa zniknęła pod wodą. Gopło w kilku miejscach przelało się przez ląd. Odtąd 110 mieszkańców żyje na trzech wyspach.

Na skróty przez Gopło
Z drogi lądowej i tak zazwyczaj korzystali w ostateczności. Bo komu chciałoby się jeździć przez Wielkopolskę i nadrabiać 20 kilometrów, skoro jest droga na skróty, zaledwie 200-metrowa, z tym że przez Gopło. Od kilkudziesięciu lat kursuje tędy prom. Codziennie od 5.30 do 21. I tylko raz w roku dłużej. W Wigilię. By parafianie z półwyspu mogli dotrzeć na pasterkę do kościoła w Ostrowie.

17 stycznia prom płynął po raz ostatni. Burmistrz Kruszwicy Dariusz Witczak podjął decyzję o zawieszeniu kursów. - Obawialiśmy się o bezpieczeństwo ludzi korzystających z prze-prawy. Ze względu na stale podnoszący się stan Gopła prom miał coraz większe problemy, by docierać do brzegu - tłumaczy. Dlatego wystąpił do wojewody o pomoc wojska. I ją otrzymał. Do Ostrówka przyjechali saperzy z 2. Inowrocławskiego Pułku Komunikacyjnego. Przywieźli ze sobą amfibię oraz łódź motorową. Pracują po kilkanaście godzin na dobę. Amfibia odbyła już ponad 170 kursów, a łódź motorowa - aż 850.

Od ponad miesiąca żołnierze przeprawiają ludzi do szkoły, pracy i na zakupy. Transportują samochody osobowe, karetki pogotowia i radiowozy policyjne. Przewożą zboże, baloty słomy, beczki z mlekiem. Hitem były świnie, które trzeba było przetransportować do Złotowa tylko po to, by pokrył je tutejszy knur. Zaraz potem wróciły na wyspę.

Na uspokojenie
Problem mieszkańców nie polega tylko na uciążliwych przeprawach przez Gopło. Woda wdarła się na półwysep. W kilku miejscach zalała drogę, którą ludzie docierali do swych gospodarstw. Początkowo przedzierał się nią wóz strażacki. Janusz Kowalski jeździł tędy niemal na pamięć, od rana do wieczora. Wiedział, gdzie zaczyna się pole, a gdzie jezioro, wreszcie którędy biegnie droga.

Z czasem, gdy lody puściły, pod wodą zaczęły się tworzyć potężne dziury. - Jak samochód się przechylał, to nie wiedziałam, czego się trzymać. Po przyjeździe do domu brałam tabletkę, żeby się uspokoić - wspomina Sabina Glanc. W końcu zapadła decyzja o wycofaniu strażackich kursów przez Potrzymiech.
Ludzie musieli jednak jakoś docierać na drugi brzeg. Żołnierze znaleźli na to rozwią zanie. Wzdłuż półwyspu wybudowali kilka przystani z worków z piaskiem. O wyznaczonych godzinach podpływali i zabierali na łodzie zgromadzonych ludzi.

Z uśmiechem
Mieszkańców Potrzymiechu łączy jedno: nie narzekają. A mogliby. 62-letni Jan Lewandowski brnął po pas w wodzie, by na suchym lądzie zrobić zakupy. Po dwóch godzinach docierał na miejsce z uśmiechem na twarzy. Tak było w czasie odwilży. Teraz, gdy temperatury spadły do 20 stopni poniżej zera, w kapoku spaceruje przez Gopło.

Tomasz Kowalski co drugi dzień musi odstawiać mleko do Łuszczewa w Wielkopolsce. Tam amfibia nie pływa. W trakcie odwilży razem z kolegą wyruszali więc w podróż łodzią. - Jeden brnie w wodzie przodem i rozbija lód, a drugi przepycha się za nim łódką. Jakoś sobie radzimy. Nie narzekamy. Śmiejemy się, żartujemy. Tutaj ludzie nauczeni są trudniejszego życia - tłumaczył nam jeszcze przed mrozami. Teraz ma ciut łatwiej. Mleko ciągnie na saniach.

Jest wreszcie mieszkająca samotnie 93-letnia staruszka, przez okolicznych mieszkańców zwana ciotką. Jej gospodarstwo jest otoczone wodą. Bywało już, że Gopło miała niemal na samym progu domu. Kobiecie już wielokrotnie proponowano ewakuację. - Wszystkim wokół powtarza, że jak ją stąd zabiorą, to umrze - wzdycha sołtys Złotowa, Roman Ziemkiewicz. Donoszą więc jej żywność i opał. Idą po pękającym lodzie lub w wodzie po pas. W żaden inny sposób nie można tam dotrzeć.

Żniwa w wodzie
- Ludzie już przywykli do niedogodności - kwituje Łukasz Wojtasik, a Stanisław Grobelski dodaje: - Kto na wyspie się urodził, to się do trudniejszego życia przyzwyczaił.

W przeszłości, gdy prom był nieczynny, pływali gondolami, chodzili po lodzie lub jeździli ponad 50 kilometrów przez Piotrków Kujawski. Niemal każdy w gospodarstwie ma łódź. Latem często z nich korzystają.

Powódź, i to znacznie większą, przeżyli w 1980 roku. - Pamiętam, jak ciąłem zboże idąc w wodzie po kolana. Potem wynosiłem je z zalanego pola na górkę. Tam po wyschnięciu młócił je kombajn. Tylko, że wtedy było lato, ciepło. Woda była wyższa i nie mieliśmy wtedy takiej pomocy jak dziś. Ustawiliśmy sobie rusztowanie do promu, który kursował przez cały czas. Wtedy był jednak dużo mniejszy. Mieścił się na nim tylko jeden ciągnik - wspomina sołtys Ziemkiewicz.

Istny raj
- Moi pradziadkowie tu mieszkali, więc i my mieszkamy. A do przeprawy promem można się przyzwyczaić - mówi Julian Wojtasik. Jego żona Violetta sprowadziła się tu ze Strzelna. Od razu jej się spodobało życie na półwyspie. - Tutaj jest przepięknie - przekonuje. A nie jest w tym odosobniona. Dorota Derenda w Ostrówku mieszka od 17 lat. Pochodzi z Tarnowa. - Na początku wydawało mi się nieco dziwne to, że musimy korzystać z przeprawy promowej, by dotrzeć do Złotowa. Z czasem się przyzwyczaiłam. Okolica jest bardzo ładna, zwłaszcza wiosną i latem - zachwala.
Potrzymiech jest częścią Nadgoplańskiego Parku Tysiąclecia. Od wiosny po późną jesień jest tu co podziwiać. Nie brakuje łąk pełnych storczyków, omanów wierzbolistnych i pełników europejskich. Półwysep słynie jednak z gęsi gęgawy, która właśnie tutaj się lęgnie. Są też myszołowy, rybołowy, żurawie, rycyki, czajki, kormorany, wreszcie orły bieliki. Istny raj.

Byle do maja
Teraz żołnierze i strażacy kruszą lód na Gople. Chcą utrzymać drogę wodną łączącą Ostrówek ze Złotowem. Jeśli przegrają, transport łodziami będzie wstrzymany. Aż do od wilży. Gdy przyjdzie, wrócą stare problemy. Gopło znów zacznie przybierać i zbliżać się pod domów. Wrócą kursy łodziami od przystani do przystani. I tak aż do... maja. Przynajmniej tak mówią optymiści.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska