Atrakcji na hali pod dostatkiem
Na najmłodszych czekało wiele atrakcji już przed halą. Dzieci mogły skorzystać z wodnych atrakcji, ale również - w stroju strażaka - przebiec mini tor przeszkód. Podobny do tego, który przemierzają profesjonalni strażacy podczas corocznych zawodów na Rynku Nowomiejskim.
Wejście do hali przypomina wizytę na ogromnym, międzynarodowym lotnisku. Telebimy, ruchome schody. Wszędzie pełno informacji. Wszystko błyszczy jeszcze nowością.
Troje biegów schodowych prowadzi na trybuny. Widać, że projektant chciał uniknąć problemów z innych hal czy stadionów. Wejście na trybuny często odbywa się w tłoku. Toruńskiej hali taki problem raczej nie grozi.
Arena główna jest w stanie przyjąć nie tylko ok. 5 tys. widzów. W jej granicach mieści się również bieżnia lekkoatletyczna, rzutnia do pchnięcia kulą, skocznie lekkoaltetyczne i boisko do koszykówki. Gdy przed meczem Basketu z mieszkańcami na hali rozbłysły wszystkie światła, wielu obecnych na arenie w niedzielne popołudnie przecierało oczy ze zdumienia.
Toruń zasługuje na halę. Ale czy jej potrzebuje?
Zachwyty po opuszczeniu hali widowiskowo-sportowej mijają. Wraca troska, czy naprawdę toruński obiekt w takim kształcie jest w naszym mieście potrzebny?
Toruń dorobił się siódmej największej hali w Polsce. Obiektu o takiej wielkości nie ma nawet Warszawa czy Wrocław. Pojemność hali to nie jedyny problem: jego cena pozostawia wiele do życzenia. Mieszkańcy Częstochowy za podobny obiekt zapłacili 70 mln zł. Torunianie zapłacili za obiekt prawie dwa razy więcej.
Urzędnicy nadal mają problemy z określeniem realnych kosztów utrzymania obiektu. Gdy halę wizytował Andrzej Biernat, minister sportu, Jarosław Więckowski zakłopotany powiedział o kosztach ok. 4,5 mln zł rocznie. Swoją wypowiedź poprzedził soczystym "Och!" - co stało się powodem do kpin internautów.
Szacunkowa kwota cały czas rośnie - obecnie mówi się nawet 6 mln zł. Część z niej miał pokryć sponsor tytularny obiektu. Jego poszukiwania trwają. Od dawna.
- Rozmawialiśmy z dwoma firmami, trwa też wycena marketingowa obiektu - mówił niedawno Więckowski.
Trudno też sobie wyobrazić, by obiekt zapełniał się na mecze toruńskich klubów. Koszykarki Katarzynek notowały dotychczas średnią ok. 400 widzów na mecz. Koszykarze? Ok. 500.
To nadal mniej, niż 10 proc. pojemności nowej, toruńskiej hali. Dlatego o ocenę jej przydatności, mimo imponującej uwertury, łatwiej będzie się pokusić za parę miesięcy.