Zobacz video: Lekarze i NFZ będą dzwonić i zachęcać do szczepień
- Kilka tygodni temu miałem zapalenie ucha i gardła. W mojej przychodni nie było wolnych miejsc, dlatego pani w rejestracji podpowiedziała mi, żebym poszedł na Uniwersytecką do miejskiej przychodni, gdzie jest nocna i świąteczna opieka. Poszedłem tam. Pani w przychodni mnie zarejestrowała i kazała czekać przed przychodnią na ławce, a gdy będzie moja kolej to zadzwoni. Czekałem na tej ławce 1, 5 godziny, a gdy zauważyłem, że w tym czasie nikt z przychodni nie wyszedł zacząłem tam dzwonić domofonem. Pani w recepcji wyjaśniła mi, że lekarz udziela teleporad i musi obsłużyć jeszcze dziesięciu pacjentów. Po 45 minutach wyszedł do mnie lekarz - relacjonuje nasz Czytelnik.
Praca hybrydowa
Dyrektorka Miejskiej Przychodni Specjalistycznej w Toruniu jest zaskoczona tym, że pacjent czekał na ławce. W rozmowie z "Nowościami" mówi, że w połowie maja rzeczywiście mogło tak być, ale od kilku tygodni pacjenci czekają już na wizytę w przychodni.
-Pacjenci dzwonią do rejestracji i gdy zostaną zarejestrowani wchodzą do przychodni i tam czekają na wizytę w gabinecie. Obecnie pracujemy hybrydowo. Nadal mamy teleporady, ale są też wizyty stacjonarne. W ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej a także w weekendy przyjmujemy nawet 120 pacjentów dziennie. Żadnemu pacjentowi, który do nas przyjdzie nie odmówimy pomocy - zapewnia Anna Kozankiewicz, dyrektorka Miejskiej Przychodni Specjalistycznej w Toruniu.
Do lekarza po lockdownie
Od kilku tygodni toruńskie przychodnie przeżywają prawdziwe oblężenie, o czym przekonaliśmy się dzwoniąc do poradni POZ w przychodni "Nasz Lekarz". Wczoraj o godzinie 12.30 dzwoniąc do rejestracji usłyszeliśmy, że nasze połączenie jest szesnaste w kolejce. Z kolei nasz Czytelnik poszedł z bólem do Miejskiej Przychodni Specjalistycznej, ponieważ od rana nie mógł się umówić na wizytę do swojej przychodni. To problem, ponieważ nocna i świąteczna opieka dotyczy przypadków nagłych i pacjenci nie powinni być tam kierowani, jeśli dzwonią do swojej przychodni.
- Usłyszałem, że jest tylu pacjentów, że pierwszy wolny termin będzie dopiero za kilka dni. Nie mogłem czekać. Ja nie szedłem po receptę. Miałem ostry stan zapalny, potrzebowałem antybiotyku - opowiada mężczyzna i pyta, kiedy przychodnie zaczną "normalnie" przyjmować pacjentów?
Problemu nie ma?
Takich sygnałów od naszych Czytelników mamy coraz więcej. Pacjenci chcą wizyt u lekarzy POZ, a nie teleporad, które są im w pierwszej kolejności oferowane zamiast badania. Z kolei wiele toruńskich przychodni twierdzi, że problemu z dostępem do lekarzy nie ma. To m.in. Lecznice Citomed.
- Od kilku tygodni rekomendujemy naszym pacjentom wizyty osobiste i na ewentualną prośbę mamy teleporady, ale staramy się wrócić do wizyt stacjonarnych. Oczywiście wszystko odbywa się w reżimie sanitarnym. Zachęcamy pacjentów, by przychodzili na wizyty sami oraz by umawiali się na wizyty w określonych godzinach. Prosimy, by w pilnych przypadkach pacjenci dzwonili rano, a gdy chcą się umówić na wizytę w innym terminie, by robili to po południu. W ten sposób każdy zarejestruje się na wizytę bez stresu i długiego czasu oczekiwania - mówi Anna Chudziak z lecznic Citomed.
Czy przychodnie w naszym mieście po lockdownie są otwarte na pacjentów, czy zamknięte? Czekamy na sygnały od naszych Czytelników.
