Koronowo na brak zabytków narzekać nie może. Odwiedzając to miasto trzeba koniecznie odwiedzić bazylikę mniejszą, przejść się urokliwymi uliczkami, których układ pamięta czasy średniowiecza, zajrzeć na podwórka równie urokliwych kamieniczek. Niestety, nie polecamy zachodzić do pałacu opata, choć to ledwie 100 metrów od bazyliki. Bo od lat jest w okropnym stanie.
Czytaj: Remontu pałacu opata w Koronowie ciąg dalszy
Pałac opata nie jest własnością gminy Koronowo, lecz skarbu państwa. W imieniu państwa zawiaduje nim Starostwo Powiatowe w Bydgoszczy. Ale - by było ciekawiej - administruje w imieniu starosty koronowski Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Czyli gmina Koronowo. I to gmina w porozumieniu ze starostą stara się choć trochę ratować zabytkowy obiekt. Pierwsze roboty zabezpieczające wykonane zostały w zeszłym roku.
- Najważniejsze, że woda nie leje się już nam na głowy - cieszy się jedna z mieszkanek pałacu.
A mieszka w nim sześć rodzin. Jeszcze kilka lat temu groziła wszystkim natychmiastowa wyprowadzka - ze względu na to, że obiekt zagrożony był katastrofą budowlaną. Na szczęście udało się wykonać sporo prac zabezpieczających i ludzie mogą już tu mieszkać spokojnie.
Historię tego zabytkowego obiektu najlepiej zna Grzegorz Myk z Punktu Informacji Turystycznej przy koronowskim placu Zwycięstwa, zastępca przewodniczącego rady miejskiej.
Budowa pobliskiego klasztoru cysterskiego rozpoczęła się w roku 1289. W czasie jego przebudowy pod koniec XVII wieku zbudowany został przy klasztorze pałac opata. Ale w roku 1819 nastąpiła kasacja klasztoru i do cel zakonnych wprowadzili się więźniowie, a do pałacu opata - obsługa więzienia.
Przez wiele lat nikt o ten zabytek nie dbał. Jest w fatalnym stanie. Z wodą w piwnicach, z kruszącymi się od wilgoci cegłami i odpadającym tynkiem.
- Chcemy przekazać obiekt gminie Koronowo, która administruje obiektem - mówi starosta Wojciech Porzych. Ale Stanisław Gliszczyński, burmistrz Koronowa mówi wprost: - Nie tęsknimy za pałacem opata. Na razie zajęci jesteśmy synagogą. Przejęliśmy ją, walczyliśmy w urzędzie marszałkowskim o milion, otrzymaliśmy 100 tysięcy złotych dotacji. Mało. A przecież w naprawy dachu itp. utopiliśmy w ostatnich latach już 200 tys. zł. Po co gminie pałac opata i kolejny kłopot?
- Nowy jest dach na budynku głównym i więźba dachowa - mówi Adam Kęskrawiec, wiceszef ZGKiM.- W bocznych dach jest też naprawiony. Pod pełną kontrolą jest instalacja elektryczna. Czas na elewacje. Ale pałac nie jest nasz
Czytaj e-wydanie »