Starostwo Powiatowe w Bydgoszczy zostało zobowiązane do przystosowania DPS
do wymogów unijnych.
Pobieżna ocena prac, które trzeba wykonać w Gądeczu, by tym wymogom sprostać wykazała, że pochłoną one co najmniej 4 mln zł, choć już sporo wydano m.in. na gruntowny remont dachu. A trzeba by również przebudować wnętrza, by zmieścić, ocieplić, wymienić całą instalację elektryczną itp. I to wszystko w uzgodnieniu z konserwatorem zabytków.
Starostwo wybrało więc
tańszy wariant:
wybudowanie pawilonu przy istniejącym już DPS w Koronowie i przeniesienie tam około 50 kobiet mieszkających dotąd w pałacu w Gądeczu.
Takiej decyzji Starostwa, a raczej - radnych powiatu bydgoskiego - sprzeciwili się radni z Dobrcza oraz wójt tej gminy. Uważali, że jest ona krzywdząca dla społeczności Gądecza i zatrudnionych w DPS pracowników. - To jeden z największych zakładów pracy w naszej gminie - argumentowali. Podejrzewali też, że powiat chce zarobić na sprzedaży pałacu w Gądeczu. Podejrzenia okazały się zupełnie niepotrzebne. Bo Starostwo Powiatowe w Bydgoszczy, na wniosek wójta gminy Dobrcz, przygotowało uchwałę w sprawie bezpłatnego przekazania pałacu właśnie tej gminie.
Klamka zapadła
W minionym tygodniu, na ostatniej sesji Rady Powiatu Bydgoskiego, klamka zapadła: radni podjęli uchwałę o "nieodpłatnym zbyciu na rzecz gminy Dobrcz, w postaci dokonania darowizny" pałacu w Gądeczu wraz z parkiem o powierzchni 2,4 ha. Gmina chce pałac przeznaczyć na dom dziennego pobytu, warsztaty terapii zajęciowej i gabinet rehabilitacyjny. Placówka ma mieć charakter ponadgminny. A więc służyć mieszkańcom nie tylko Dobrcza i okolic, ale także pobliskiej dzielnicy Bydgoszczy - Fordonu, Osielska, Pruszcza Pomorskiego i Koronowa. Za uchwałą głosowali wszyscy radni.