Palmas Futebol e Regatas nie był, niestety, pierwszym brazylijskim klubem, którego piłkarze zginęli w katastrofie lotniczej. W 2016 roku w kolumbijskim Medellin rozbił się podczas próby lądowania samolot, na którego pokładzie znajdowali się piłkarze Chapecoense Chapeco. Drużyna miała tam rozegrać finał turnieju Copa Sudamericana przeciwko miejscowemu Atletico Nacional. Zginęło 77 osób, przeżyło zaledwie sześć. Z całej drużyny Chapecoense z życiem uszło tylko trzech graczy: Jakson Follmann (stracił nogę), Helio Hermito Zampier Neto i Alan Ruschel. Katastrofę przeżył również bramkarz Marcos Danilo, jednak w wyniku odniesionych obrażeń zmarł dzień później w szpitalu.
Według oficjalnej wersji do tragedii doszło z powodu zbyt małej ilości paliwa. Podobno nie był to efekt błędu pilotów, tylko oszczędności linii lotniczych.
Dwa lata później do tragedii doszło na Wyspach Brytyjskich. Znów w powietrzu, choć tym razem chodziło o helikopter, a nie o samolot. Po meczu Premier League Leicester City z West Hamem United (1:1) nieopodal stadionu Lisów rozbił się startujący śmigłowiec. Na pokładzie był tajski właściciel Leicester Vichai Srivaddhanaprabha. Jednym z członków załogi była Polka, Izabela Róża Lechowicz. Ona również zginęła.
Na początku 2019 roku w powietrznej katastrofie zginął Emiliano Sala. Argentyńczyk leciał z Nantes do Cardiff - grający wówczas w Premier League klub ze stolicy Walii zapłacił za niego 15 milionów funtów. Nie doleciał. Samolot Piper PA-46 rozbił się nad kanałem La Manche. Przyczyną był brak doświadczenia pilota (w ostatniej chwili doszło do jego zmiany) i kiepski stan techniczny maszyny. Informował o tym sam Sala, który podczas lotu kontaktował się z rodziną. Przyczyną śmierci piłkarza było zatrucie tlenkiem węgla.
