W piątkową noc rodziny pary młodej spotkały się w mieszkaniu na grudziądzkiej starówce. Było tradycyjne "tłuczenie butelek" (tzw. Polterabend). Mocno zakrapiane alkoholem.
Przed północą ojciec panny młodej stwierdził, że czas się zbierać. Pił alkohol, więc wraz z żoną do domu pojechali taksówką. Kluczyki do swojego samochodu zostawił córce, aby bezpiecznie je przechowała.
Brat pana młodego wyczuł jednak interes i wpadł na pomysł, aby zostawiony w depozycie samochód... sprzedać. "Zwędził" kluczyki i wraz z panem młodym odjechali oplem jego przyszłego teścia.
Siedzący za kierownicą 22-latek cisnął na gaz "ile fabryka dała". Mężczyźni w środku nocy jechali bez włączonych świateł, nie zważając na przepisy ruchu drogowego. Przemknęli ulicą Toruńską. Na rondzie przy "Alfie" opel wpadł na chodnik i uderzył w słup oświetleniowy.
Kierowca oraz pan młody-pasażer rzucili się do ucieczki na własnych nogach. Pierwszy nie był jednak w stanie biec, bo - jak się okazało - w kraksie złamał sobie kość w stopie. Zatrzymał go przypadkowy kierowca, który widział wypadek.
"Pan młody" jednak uciekł. Policjanci odnaleźli go po godz. 9 rano w sobotę. Jeszcze wtedy miał w organizmie 2 promile alkoholu. Zamiast na własny ślub został przewieziony do komendy, gdzie był przesłuchiwany w charakterze świadka.
22-letni brat pana młodego całą winę wziął na siebie. Jest podejrzany o kradzież samochodu, prowadzenie go pod wpływem alkoholu - alkomat pokazał ponad 2 promile - oraz spowodowanie wypadku. Przy okazji wydało się, że brat pana młodego jest poszukiwany, bo powinien siedzieć w więzieniu. Został tam odstawiony w poniedziałek.
Czy doszło do ślubu? Na to pytanie nie uzyskaliśmy dziś pewnej odpowiedzi.
Czytaj e-wydanie »